To sport, który może być medytacją. Zagarniasz przestrzeń ramieniem. Kijek wbija się w ziemię. Noga płynie do przodu. Ciało łagodnie skręca się to w jedną, to w drugą stronę. Czujesz, jak miękną i ożywają spięte mięśnie ramion i karku, biodra nabierają kociej elastyczności. Całe ciało prostuje się, rozpręża, radośnie chłonie otwarty wreszcie świat.
A przecież nie robisz nic nadzwyczajnego. Po prostu idziesz, ale nigdy ta zwykła czynność nie wprawiała Cię w takie uniesienie. Masz wrażenie, że ubyło Ci kilogramów i lat. Możesz wędrować po parku albo po polach, nad morzem, po górach. Gdziekolwiek Cię oczy poniosą. Samotnie albo z kimś, medytacyjnie lub sportowo. Nordic Walking jest dla każdego.
Skąd się wziął? Taki trening polecili latem fińscy trenerzy narciarstwa biegowego swoim zawodnikom. Marsz rzeczywiście przypomina technikę biegania na nartach. Idziemy, odpychając się kijkami. Nordic Walking mogą uprawiać emeryci, chorzy na Parkinsona czy stwardnienie rozsiane, kobiety w ciąży i mieszczuchy z trudem oderwane od kanapy i odłączone od pilota. Każdy znajdzie coś, czego potrzebuje. Wyciszenie albo zabawę, spalanie kalorii, leczenie stawów i kręgosłupa, trening serca albo po prostu czystą radość wędrówki przed siebie.
Robert Korzeniowski, zawodowy chodziarz, włączył się do propagowania Nordic Walking. Uważa, że to idealna propozycja ruchu dla wszystkich, którzy jak ognia unikali wuefu i przez całe życie nie pobiegli dalej niż do autobusu.
Idziemy!
Stopniowo staraj się złapać rytm.
To tak skomplikowanie wygląda tylko w opisie. Ruch przyjdzie sam. Poczuj go i w drogę!
dla zalogowanych użytkowników serwisu.