Strumień laserowego promienia pada na środek czoła. W nasuniętych na uszy słuchawkach przerywany dźwięk. Dwie elektrody w dłoniach i cichy szum komputera. Na ekranie monitora pojawiają się obrazy poszczególnych części ludzkiego organizmu, usiane małymi kolorowymi znaczkami...
Przy odrobinie wyobraźni można niemal namacalnie poczuć, jak własny mózg skrupulatnie przeczesuje ciało w poszukiwaniu choćby najmniejszego zagrożenia... W ciągu każdej sekundy wpływają do niego miliony informacji, ale tylko jedna na dziesięć milionów pozostaje w naszej świadomości. Reszta, po błyskawicznej analizie, spychana jest w czeluść podświadomości. I choć niedostępne dla naszego postrzegania, to przecież tam pozostają, stanowiąc źródło informacji o otaczającym nas świecie, naszych emocjach, możliwościach, ograniczeniach i stanie zdrowia. Już dawno uczeni o tym wiedzieli, ale nie dysponowali metodą, by te pokłady penetrować.
W okresie "zimnej wojny" wszystkie wojskowe instytuty medyczne światowych mocarstw starały się znaleźć jakiś sposób, by wydobyć z mózgu tę zamkniętą na cztery spusty wiedzę. Najbardziej intensywne badania prowadziły Stany Zjednoczone i Związek Radziecki. Chodziło o zbudowanie systemu komunikacji z załogami łodzi podwodnych, który byłby nie do wykrycia przez przeciwnika. I oto w czasie tych badań okazało się, że to, co uważano dotychczas za metafizykę, zjawiska nie z tego świata, znajdują uzasadnienie w... nauce. Odkryto inną, niż tylko chemiczna i elektryczna, drogę przepływu informacji między tkankami i komórkami naszego organizmu a mózgiem.
Fizyczna teoria strunowej budowy Wszechświata mówi, że wszystko, z czym mamy w nim do czynienia, jest zbudowane z cząsteczek przybierających postać nieustannie drgających strun. Również i człowiek drga w pewien sposób, budując własne, ledwo wyczuwalne pole elektromagnetyczne. W momencie, gdy harmonia tych drgań zostanie zakłócona, przedmiot bądź organizm żywy ulega "awarii". Rozpada się, choruje...
Każdy nasz narząd, każda komórka drga w sobie tylko właściwy sposób. Bez trudu odczytuje te drgania nasz mózg. Ponieważ i on drga swoim rytmem, dochodzi do pewnej synchronizacji, za sprawą której mózg uzyskuje informacje o kondycji całego naszego organizmu.
reklama
Kiedy jakaś część ciała zaczyna chorować, natychmiast zmienia częstotliwość swoich drgań, a mózg znów rejestruje nowa porcję danych. Co ciekawe - rejestruje zagrożenia dla naszego zdrowia na długo przed pojawieniem się fizycznych objawów choroby. Niestety, przesyłanie tych informacji jest tak szybkie i odbywa się z tak dużą częstotliwością, że świadomość nie jest w stanie ich zarejestrować. Wyniki "mózgowego zwiadu" od razu spychane są do podświadomości. I tu rodzi się problem: jak je stamtąd wyciągnąć, jak zmusić mózg, który stoi na straży podświadomości, by zechciał ją otworzyć?
Załatwiłaby to z pewnością hipnoza, ale dla ortodoksyjnych naukowców to metoda nie do przyjęcia. Nawet nie dlatego, że trąci magią, ale po prostu nie gwarantuje powtarzalności badań, a tylko takie uznawane są przez naukowców za godne analizy i kontynuacji.
W końcu profesor Rudolf Kapelner z Instytutu Neurologicznego Uniwersytetu Wiedeńskiego odkrył, że pobudzanie odpowiednio dobranymi impulsami magnetodźwiękowymi półkul mózgowych zmusza je do podzielenia się ze światem zewnętrznym informacjami gromadzonymi w podświadomości. Niebawem wykorzystali to neurolodzy z Rosyjskiego Instytutu Psychofizyki Stosowanej w Omsku. Opracowali urządzenie "Oberon", które wykorzystując "drgającą" komunikację między mózgiem a resztą organizmu, może diagnozować stan naszego zdrowia - aktualny i przyszły. Tajemnica urządzenia tkwi w odpowiednio dobranych impulsach magnetodźwiękowych.
Pobudzają one mózg do "przejrzenia" organizmu i sformułowania elektromagnetycznych odpowiedzi rejestrowanych przez komputer, nim trafią one do podświadomości. Informacje o rodzaju drgań naszych poszczególnych tkanek i komórek porównywane są do wzorcowych drgań zdrowego organizmu w określonych przedziałach wiekowych, analizowane, a następnie wyświetlane na monitorze. W ciągu godziny - w niekłopotliwy i wielce pouczający sposób - uzyskujemy kompletną diagnozę stanu własnego zdrowia.
Nie można wykluczyć, że w przyszłości "Oberon" stanie się urządzeniem do wychwytywania z naszej podświadomości także naszych myśli i emocji (prace jeszcze trwają). Ale czy świat bez małych i wielkich sekretów, bez poznawania drugiego człowieka poprzez obserwację jego nim, zachowań, gestów i domyślania się, co kryje się za półsłówkami - będzie równie apetyczny, co ten dzisiejszy?...
Jerzy Gracz PS. Poddałem się badaniu. Uspokoiło mnie - mój organizm pracuje dobrze.
Zachowałem na pamiątkę barwne obrazy moich organów wewnętrznych.
Co ważne - urządzenie obsługuje lekarz. W moim przypadku był to neurochirurg.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.