Jacek Paszkowski, rehabilitant i nauczyciel Metody Feldenkraisa, nie liczy już pacjentów, którzy pozbyli się poważnych i przewlekłych schorzeń, ani tych, co uwolnili się od pozornie błahych, ale uciążliwych dolegliwości.
Jest ich bardzo wielu. to, co im zaproponował, pomogło. Ludzie po urazach, złamaniach i zwichnięciach, z bólami reumatycznymi, zwyrodnieniem stawów czy schorzeniami kręgosłupa odczuli ulgę, bo pozbyli się bólu. – Nie prowadzę zajęć „na określoną chorobę” – podkreśla terapeuta. – Niezależnie od tego, jaka jest diagnoza lekarska, poprawa ruchu zawsze oznacza polepszenie stanu zdrowia. To jedna z reguł tej metody, która przede wszystkim polega na oduczaniu często szkodliwych dla nas nawyków.
Moshe Feldenkrais, z wykształcenia fizyk, pierwszy Europejczyk, który zdobył czarny pas judo, twierdził, że ćwicząc regularnie możemy nauczyć się tak poruszać, aby mniej obciążać stawy. I w konsekwencji doprowadzić do spowolnienia, zatrzymania lub nawet do odwrócenia ich procesu zwyrodnieniowego.
O jedności ciała, psychiki i umysłu mówiło już wielu przed nim, ale Feldenkrais jako jeden z pierwszych nadał tej koncepcji konkretny wymiar. Twierdził, że każdemu ruchowi i działaniu towarzyszą pewne, uświadomione lub nie, stany emocjonalne i umysłowe. Poznając zatem ciało, poznajemy siebie w ogóle, rozwijając ciało – rozwijamy się. Feldenkrais mawiał, że nie interesuje go gibkie ciało, lecz gibki umysł. Ale dochodzi się do tego poprzez pracę z ciałem, bo ruch najłatwiej kontrolować.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.