Nikt ich nie lubi, ale każdy musi sobie z nimi radzić. W jaki sposób, to zależy od tego, w jakim znaku zodiaku przyszliśmy na świat.
Baran
Walczy jeszcze zacieklej.
Porażką dla niego przegrać z innymi. Czy to w wyścigu po awans, czy do czyjegoś serca. Baran wpada wtedy w furię. Zaklnie, walnie pięścią w stół bądź… nos przeciwnika. Gdy już się wyładuje i ochłonie, włącza mu się myślenie.
Potrafi przyznać, że rywalizacja była uczciwa – ba, jest w stanie nawet pogratulować zwycięzcy. Ale porażka motywuje go, by w przyszłości być jeszcze bardziej zdeterminowany. Nie myśli zresztą o niej zbyt długo. Bo już żyje wizją sukcesów, które są dopiero przed nim.
Byk
Od razu wciela w życie plan b.
Dla tego zawsze spokojnego osobnika żadna porażka nie jest tragedią. Traktuje je jako chwilowe niepowodzenie. Stracił pieniądze na nietrafionej inwestycji? Odzyska je! I rozpoczyna realizację planu B, który zawsze ma w zanadrzu. Wtopił co prawda aż jedną trzecią oszczędności, ale dwie trzecie dobrze zainwestowane wciąż przynoszą zyski.
Żona odeszła? I tak za dużo kosztowała. Na pocieszenie zjada ulubione ciasto i rozpoczyna poszukiwania nowej partnerki. Koniecznie młodszej i ładniejszej.
Bliźnięta
Szukają winnego.
Porażka niezbyt boli tego osobnika. Zawsze otwiera przecież nowe możliwości. Jest poza tym doskonałym pretekstem do wygadania się. Dlatego Bliźniaki nie mają oporów, by dzielić się nią ze światem, analizując, dlaczego spotkało ich to, co spotkało. W wyniku tego dochodzą do wniosku, że wina leży po stronie kogoś innego. Ich projekt był najlepszy, a tylko ten niemądry szef wybrał pomysł koleżanki. „Ale wiecie, ja nie zostaję po godzinach z szefem”. Oczernianie, insynuacje, to ich sposób na odreagowanie porażki.
Rak
Zniechęca się na dobre.
Klęską dla niego może być wszystko. Zarówno to, że opuścił go partner, jak i to, że przypalił obiad. Wpada wtedy od razu w czarną rozpacz. Pochlipie, pochlipie, a potem… jeszcze raz pochlipie. Gdy zorientuje się wreszcie, że na nikim nie robi to wrażenia, spróbuje wziąć się w garść. Nigdy jednak nie zaryzykuje ponownie.
Gdy nie wyszło mu w małżeństwie, nikt go już więcej nie zmusi do postawienia stopy na ślubnym kobiercu. Jeśli jego firma zbankrutowała, nie założy nowej, a jeżeli już, na pewno w innej branży.
Lew
Udaje, że nic się nie zdarzyło.
Niewiele trzeba, by poczuł się przegrany. Wystarczy, że jego wpis na Facebooku polubiło tylko 156 osób, dziecko ma średnią 5,7, a nie 6,0, a projekt został przyjęty, ale z uwagami. Jednak przenigdy nie przyzna się do porażki.
Nawet jeśli zdarzy mu się totalna wtopa, zrobi dobrą minę, twierdząc, że od początku wszystko zaplanował. „Wiecie, Karol potrzebuje pieniędzy. Dlatego specjalnie złożyłem wyższą ofertę, żeby to on wygrał”. „Druga połówka nie odeszła. Ja ją wywaliłem, bo miałem jej już dość!”. Tak miało być.
Panna
Obwinia samą siebie.
Jak to się mogło stać, że ona, Panna, poniosła porażkę? Miała przecież taki dobry plan. Najwyraźniej były w nim jakieś luki, popełniła błąd w rozumowaniu. Analizuje dogłębnie przyczyny swej klęski, znajdując je najczęściej w sobie. Wyciąga wnioski na przyszłość i przeorganizowuje swoje życie.
„Druga połówka odeszła. Kosztowała mnie 3925 zł miesięcznie. Jedząc na mieście, będę wydawać 1186 zł, zatrudniając pomoc do sprzątania wydam 837 zł, drobne przyjemności 900 zł. W sumie jestem 1042 zł do przodu”.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.