Transplantacje organów czy wszczepianie sztucznych stawów ratują życie i sprawność. Ale zawsze oznaczają bardzo ciężkie operacje, a potem zażywanie leków do końca życia. A gdyby tak skłonić ciało, żeby odbudowało się samo?
Czym zastąpić przeszczepy od zmarłych dawców? Wyrafinowane technicznie, sztuczne narządy nie dorównują tym naturalnym. Jako tako sprawdzają się tylko te najprostsze, np. endoprotezy. A skoro tak, to może wyhodować zupełnie nowe organy i wstawić w miejsce popsutych?
Dużo się ostatnio mówi o komórkach macierzystych, które miałyby stać się budulcem naszych części zamiennych. Na razie jednak nikt nie potrafi ich zmusić, by zamieniały się w nowe serce, wątrobę czy nerki. A poza tym ta technologia medyczna ciągle nie rozwiązuje podstawowego problemu – sztucznie wyhodowane organy i tak trzeba choremu wszczepić. A przecież w organizmie drzemią wielkie siły. Aby wyleczyć chorobę, trzeba je tylko obudzić – właśnie tym zajmuje się medycyna regeneracyjna, której prężny rozwój zaczął się u schyłku XX wieku. Być może już niedługo nie będziemy musieli pobierać narządów od dawców lub hodować ich sztucznie. Organizm chorego z niewielką pomocą poradzi sobie sam.
Jak donosi pismo medyczne „The Lancet”, niedawno w Szwajcarii dziesięcioro pacjentów przeszło pionierski zabieg regeneracji uszkodzonego kolana. Ośmiu mężczyznom i dwóm kobietom w wieku od 19 do 52 lat lekarze pobrali odrobinę chrząstki z przegrody nosowej. Próbki o średnicy pół centymetra umieszczono w płynie sprzyjającym namnażaniu się komórek. Tkanki zaczęły się rozrastać.
Po dwóch tygodniach rozpięto je na membranach kolagenowych, aby uzyskały odpowiednią sztywność. W ciągu zaledwie miesiąca udało się wyhodować kilkucentymetrowe chrząstki wystarczające do osłonięcia kości w stawach kolanowych uczestników eksperymentu. Po odpowiednim przycięciu chirurdzy wykonali proste zabiegi wstawienia chrząstek. Od dwóch lat 9 na 10 pacjentów wciąż cieszy się zdrowym i sprawnym kolanem. Metoda jest mało inwazyjna – wymaga jedynie dwóch prostych zabiegów w znieczuleniu miejscowym. A do tego skuteczna, bo bez względu na wiek przywraca pełną sprawność chorym stawom. Lekarze z uniwersytetu w Bazylei uważają, że można tak leczyć starszych ludzi z artretyzmem.
No dobrze, a co się stało z dziesiątym uczestnikiem eksperymentu? Okazało się, że to uzależniony od adrenaliny miłośnik sportów ekstremalnych. Nawet na krótki czas nie potrafił odmówić sobie mrożących krew w żyłach wyczynów. I doznał kolejnych silnych urazów, które uniemożliwiły ocenę skuteczności wykonanego zabiegu. Tylko dlatego szwajcarski eksperyment nie przyniósł stuprocentowego sukcesu.
W tej chwili jedynym dostępnym leczeniem jest wymiana kości stawów na sztuczne. Leczenie bardzo inwazyjne, kosztowne i pomimo rehabilitacji nieprzywracające pełnej sprawności. Ponadto protezy, o ile nie są wykonane z drogiego tytanu, po kilkunastu latach zużywają się i operację trzeba powtarzać.
Pewien młody Amerykanin jest pierwszym człowiekiem na świecie, któremu odrósł przełyk. W wypadku samochodowym odniósł tak ciężkie obrażenia klatki piersiowej, że doszło do przerwania przewodu pokarmowego, musiał być odżywiany płynami podawanymi do jelit. Nie umiał się z tym pogodzić. Wtedy profesor Kulwinder Dua z uniwersytetu medycznego w Wisconsin, chcąc zrobić cokolwiek, aby poszkodowany nie tracił nadziei, wstawił mu w przełyk trzy stenty (cienkie metalowe rurki) pokryte komórkami jego własnej skóry.
Po jakimś czasie lekarz zbadał mężczyznę endoskopem i ze zdumieniem stwierdził, że ten znów może przełykać. Z komórek skóry rozwinęła się unaczyniona tkanka, krew naniosła komórki macierzyste i organizm samoczynnie zrekonstruował przełyk. Stenty wyjęto, a młody człowiek odżywia się całkiem normalnie.
Przełyk to skomplikowana struktura. Składa się z pięciu warstw mięśni, które naprzemiennie zaciskają się i rozprężają, by płynnie transportować pokarm z ust do żołądka. Profesor Kulwinder Dua stwierdził, że ten sukces powinien zmienić nasze spojrzenie na medycynę regeneracyjną. Do tej pory naukowcy skupiali się na badaniach nad komórkami macierzystymi i stymulowali ich rozwój w wybranym przez siebie kierunku. Tymczasem ludzki organizm ma wrodzoną zdolność do regenerowania organów. Potrzebuje tylko sztywnej struktury, którą będzie obudowywał nową tkanką
„Przecież kiedy skaleczymy się w palec, nie okładamy go komórkami macierzystymi skóry. Przynosi je krew i skóra sama się odbudowuje. Wystarczy podsunąć organizmowi rusztowanie, a on sam zrekonstruuje, co trzeba” – mówi profesor Kulwinder Dua. Jego nieoczekiwany sukces daje nadzieję cierpiącym na raka przełyku – metoda jest tania, prosta i bezpieczna.
Polscy naukowcy wcale nie zostają z tyłu. Odtwarzaniem naczyń krwionośnych, które są kluczem do wszelkiej regeneracji, zajmuje się profesor Andrzej Lange, założyciel i dyrektor Dolnośląskiego Centrum Transplantacji Komórkowych. Niedawno za „osiągnięcia, które otworzyły nowe drogi leczenia pacjentów” został honorowym członkiem Królewskiego Kolegium Lekarzy w Londynie.
W 2003 roku jego zespół wykonał pierwszy zabieg odtworzenia naczyń krwionośnych u pacjenta, któremu wskutek miażdżycy tętnic groziła amputacja nogi. Zabieg polegał na pobraniu krwi, wyodrębnieniu z niej komórek macierzystych i wszczepieniu ich choremu. Poprawa nastąpiła już po 10 dniach – rany się zagoiły, owrzodzenia cofnęły. Badania pokazały, że odtworzyła się sieć małych naczyń krwionośnych, które przywróciły krążenie w nodze.
Od tej pory profesor Lange uratował przed amputacją co najmniej kilkadziesiąt kończyn. Teraz jego zespół pracuje nad odbudową naczyń krwionośnych w kości u chorych z martwicą aseptyczną główki kości udowej. To schorzenie występuje np. u szybko rosnących dzieci. Co dalej? Regeneracja nerki, wątroby, serca? A może utraconej kończyny? W zasięgu wzroku uczonych rysują się takie możliwości, że nam – zwykłym pacjentom – aż kręci się w głowach.
Profesor Jeffrey Mason z uniwersytetu w Utah aż przez 10 lat prowadził eksperyment, który polegał na odmładzaniu jajników myszy. Starym zwierzętom wszczepiał fragmenty tkanki pobranej od nich w młodości. Zabieg ten prawie dwukrotnie wydłużał im życie! Zanikały wszystkie problemy związane ze starzeniem się: sztywność stawów, niedomaganie serca itp.
Po odmłodzeniu jajników ich własną tkanką wiekowe myszy stawały się żwawsze, silniejsze oraz nabierały ochoty na seks. Profesor Mason uważa, że taki sam efekt pojawi się także u ludzi. Młode kobiety powinny deponować odrobinę tkanki jajnika na stare lata. Po namnożeniu, zamrożeniu i przechowaniu komórki te zostaną w późniejszym wieku wszczepione ich właścicielce.
Taki autoprzeszczep organizm przyjmie bez problemu – natychmiast rozpozna własną tkankę i zrobi z niej użytek. Gospodarka hormonalna ruszy na dobre, co nie tylko wpłynie na stan skóry i włosów, ale przede wszystkim poprawi funkcjonowanie wszystkich kluczowych organów, a także układu nerwowego. Zmniejszy się też ryzyko rozwoju wielu chorób, w tym cukrzycy i osteoporozy.
Odmłodzenie jajników odświeży ciało, jednak nie jest to sposób na nieśmiertelność. Menopauza, choroby, starość w końcu się pojawią. Tyle że później. O autoprzeszczepie trzeba więc pomyśleć w kwiecie wieku. Podobne eksperymenty prowadzi w tokijskiej klinice Kato doktor Noriko Kagawa. W pobieraniu tkanki jajników widzi szansę dla chorych na raka. Dzięki autoprzeszczepowi organizm wycieńczony agresywną terapią podejmie produkcję własnych hormonów, a pacjentki będą mogły mieć dzieci.
Anna Zamęcka
fot. Shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.