Dlaczego mężczyźni są bardziej gorący w chłodnej sypialni? Od jakiej części ciała zacząć rozgrzewanie kobiety? Jak niskie temperatury wpływają na nasze zdrowie i libido? Jak zmieniają nam życie?
Można by sądzić, że widok skąpo odzianych kobiecych ciał podnosi temperaturę w sypialni podczas letnich gorących nocy. Nic bardziej mylnego. Mężczyzn, jak wykazały badania, znacznie bardziej podniecają kobiety… zimą. Jedna z hipotez tłumaczy to zmianą poziomu męskich hormonów wraz z porami roku. Inna, do której przychyla się większość psychologów, tym, że odkryta kobieca skóra jest w zimie tak rzadkim widokiem, że nawet jej niewielkie fragmenty wynurzające się spod ciepłych okryć podniecają dużo bardziej niż latem.
Plemniki też wolą zimno. Jesli mężczyzna chce więc zostać tatusiem, szczególne powinien uważać w zimie. Przegrzewanie ciała w zbyt grubych ubraniach, a także przebywanie w przegrzanych pomieszczeniach, bardzo szkodzi spermie.
Masz zimne stopy? Zapomnij o orgazmie!
O ile mężczyzn chłód raczej podnieca, dla kobiecego libido może być wręcz zabójczy. Szanse na orgazm zostaną skutecznie pogrzebane przez… zimne stopy. Duńscy naukowcy odkryli, że u kobiety to jeden z największych wrogów szczytowania. Badania wykazały, że 80 proc. tych, które cierpiały na jego brak, miało chronicznie zimne stopy. To zwykle jeden z objawów problemów z krążeniem.
Inne to niedokrwienie narządów płciowych i mózgu, gdzie mieści się ośrodek seksualnej satysfakcji. Jeśli więc ciśnienie krwi jest niskie, osiągniecie rozkoszy nawet z najwspanialszym kochankiem bywa niemożliwe. Na szczęście jest na to rada: wystarczy do gry wstępnej włączyć masaż stóp. Duńskie badania potwierdziły, że natychmiast uruchamiał on ośrodek orgazmu w mózgu.
reklama
Jeszcze jedna rada dla kobiet: jeśli chcesz skłonić swojego faceta do wspólnego oglądania komedii romantycznej, przykręć kaloryfery. Gdy wokół chłód, jak pokazują badania, mamy większą ochotę na oglądanie sercowych perypetii niż thrillerów czy filmów akcji. Zimno skłania nas do szukania „psychologicznego ciepła”, a to dają miłosne historie.
Zimowe ziewanie, senność i depresja
Czy wiecie, że w miesiącach zimowych aż jedna osoba na 15 odczuwa poważne zmęczenie i obniżenie nastroju, czasem wymagające nawet interwencji lekarza? Nazywa się to czasem z angielska SAD, co jest zabawną grą słów, bo skrót utworzony od „seasonal affective disorder” (sezonowe zaburzenie afektywne) to jednocześnie słowo „sad” – smutny.
Kiedy dni robią się krótsze, wiele osób cierpi także na zaburzenia snu. Mniej światła w ciągu dnia sprawia, że mózg zaczyna produkować więcej melatoniny i już wczesnym wieczorem jesteśmy senni. Pomaga zmodyfikowana na zimę dieta – dużo witaminy D, tłuste ryby, jajka i mięso. Oraz dużo ruchu. To dlatego zimą gimnastyka jest nam bardziej potrzebna niż latem.
Zimą częściej boli nas też głowa i nasilają się migreny! Bo niskie temperatury powodują obkurczanie się naczyń krwionośnych w obrębie głowy, co wywołuje ból. Inną przyczyną może być zmiana ciśnienia, która przychodzi wraz z ochłodzeniem. Pociąga ona za sobą chemiczne i elektryczne zmiany w mózgu. I mówimy: „Głowa mi pęka”.
Serce boi się mrozu
Zimą nasze organizmy pracują dużo ciężej. Zimno przyspiesza bicie serca, podnosi tętno i ciśnienie krwi. Zagęszcza też krew, dlatego przy niskich temperaturach ryzyko zawałów i wylewów jest dużo większe!
W 2009 r. francuscy naukowcy zbadali, że w zimne dni wzrost ciśnienia skurczowego jest szczególnie duży w przypadku osób po 70. roku życia. Odnotowuje się w tej grupie wiekowej aż o 32 proc. więcej zawałów niż latem. Każdy spadek temperatury o 10 stopni Celsjusza zwiększa częstość incydentów sercowo-naczyniowych o 13 proc. Czasopismo „British Medical Journal” podaje, że obniżenie temperatury nawet o jeden stopień podnosi miesięcznie o 200 liczbę zawałów i wylewów.
Zimą trzeba dużo pić! Dlaczego?
Zimą nasza skóra traci wilgoć prawie dwa razy szybciej niż latem. Wysuszają ją wiatr i mroźne powietrze. Brak wody w organizmie daje o sobie znać chronicznym zmęczeniem – krew gęstnieje i płynie wolniej, więc do wszystkich komórek dociera mniej substancji odżywczych. Wysychają też śluzówki, przez co organizm gorzej broni się przed atakami chorobotwórczych drobnoustrojów. Zimą picie dużych ilości wody, do dwóch litrów dziennie, jest jeszcze ważniejsze niż latem.
Niestety, w mroźny dzień nawet ci, którzy stronią od słodyczy, odczuwają gwałtowną chętkę na coś słodkiego. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Georgii wykazało, że w zimowy dzień przyjmujemy średnio 200 kalorii więcej niż w letni. Przypuszczalnie mechanizm ten pochodzi jeszcze z początków naszego gatunku – gromadzenie zapasu kalorii wraz z pierwszymi chłodami pomagało przetrwać czas, kiedy śniegi i mrozy utrudniały zbieranie pożywienia i polowanie.
WR
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.