Źródło zamożności jest w nas. Zacznijmy dobrze myśleć o bogatych, a sami się tacy staniemy!
Wykąpać się w drobniakach w dzień Wigilii. Ustawić brązową donicę z pieniędzmi w świetle księżyca. Włożyć do portfela runę Fehu. Jest wiele ezoterycznych sposobów na wyjście z biedy lub pomnożenie bogactwa. Tylko czy one rzeczywiście działają? Czy są w stanie odmienić nasz los?
Może czasem uda się dzięki magicznym zabiegom i rytuałom dostać premię lub znaleźć na ulicy dwie dychy. Żeby jednak trwale zmienić swój materialny status, trzeba zacząć od źródła. Gdzie ono jest? W naszym umyśle, rzecz jasna!
– Odkąd pamiętam, klepałam biedę – opowiada bez skrępowania Ewelina. Dziś może otwarcie o tym mówić, bo przeszła finansową metamorfozę i zyskała stabilność, a nawet nieco odłożyła. – W domu żyło się bardziej niż oszczędnie, mama każdą złotówkę oglądała pięć razy, zanim coś kupiła. Ciągle słyszałam: „Człowiek od rana do wieczora haruje i gówno z tego ma". Rzeczywiście, harowała od świtu do nocy i nic nie miała.
Ewelina nieświadomie – była przecież dzieckiem – przyjęła schemat myślenia rodziców. Sądziła, że tylko tak można zdobyć w życiu środki na przetrwanie: ogromnym wysiłkiem, bez czasu na to, by delektować się życiem.
– Kiedyś wyszłam z pracy dwie godziny później, bo szef kazał mi sprzątać zaplecze i myć lodówki (pracowałam w sklepie ze zdrową żywnością), a ja nie umiałam odmówić – opowiada. – Gdy w końcu zamknęłam za sobą drzwi, byłam taka zmęczona, że nie chciało mi się nawet iść na spotkanie z przyjaciółką. Poza tym znów nie miałam pieniędzy, a głupio mi było ją prosić, żeby za mnie zapłaciła.
To był moment, w którym Ewelina powiedziała: dość! Chciała w końcu się dowiedzieć, dlaczego do jednych pieniądze lgną, a drudzy z trudem zdobywają miedziaki. Ktoś jej polecił niepozorną książkę „Bogaty albo biedny. Po prostu różni mentalnie" T. Harva Ekera.
– Najpierw ją tylko przejrzałam – opowiada. – Ale później przeczytałam od deski do deski i uważnie zrobiłam wszystkie ćwiczenia zalecane przez autora. I to nie jeden raz!
Okazało się, że Ewelina, podobnie jak większość ludzi, nosiła głęboko zakorzeniony w podświadomości niekorzystny schemat pieniędzy. Ten wzór na bogactwo został w niej ukształtowany w dzieciństwie i wczesnej młodości poprzez to, co słyszała, widziała i przeżyła w związku z pieniędzmi.
– Nie starczy do pierwszego, pieniądze szczęścia nie dają, bogaci to złodzieje, dobrzy ludzie są biedni – wylicza. – To się u mnie w rodzinie przewijało od rana do wieczora. Nic dziwnego, że moja podświadomość blokowała dostęp do zamożności. Przecież nie chciałam być postrzegana jako złodziejka lub zły człowiek!
Praca z przekonaniami to lekcja obowiązkowa dla każdego, kto chce ustabilizować swoją sytuację finansową albo wręcz stać się milionerem. Niekiedy jednak źródło blokady sięga głębiej niż aktualne życie. Może mieć początek w poprzednich wcieleniach.
Większość z nas przynajmniej jedno życie spędziło za murami klasztoru, gdzie składało się śluby ubóstwa. Jeśli to było ważne wcielenie, wciąż czujemy się z tym przyrzeczeniem związani. Ale mogły to być inne życiowe dramaty.
– Często pracuję z takimi klientami – mówi Małgorzata Korczyńska, doświadczona terapeutka Theta Healing. – Na przykład niedawno był u mnie mężczyzna, który całe lata tkwił w finansowym dołku. W czasie sesji okazało się, że w poprzednim życiu był lichwiarzem. Chciał mieć władzę nad ludźmi, dzięki pieniądzom pokazywał swoją siłę. Jednak to również miało swoją przyczynę. Otóż miał rodziców, którzy nie okazywali mu miłości, nie dostrzegali go. Bogactwem i pozycją chciał zasłużyć na ich uwagę i uczucie. Ponieważ źle traktował ludzi, używał pieniędzy w niegodny sposób, teraz karał siebie za tamto zachowanie. Dotarcie do tej historii i przeprogramowanie było dla niego uwalniające.
T. Harv Eker przytacza historię Jesse, pielęgniarki. Jako 11-letnia dziewczynka była z rodzicami w restauracji, gdzie matka z ojcem po raz kolejny pokłócili się o pieniądze. Tata był tak wściekły, że cały czerwony walił ręką w stół, po czym zsiniał i padł na podłogę. Jesse go reanimowała, ponieważ w szkole przeszła kurs pierwszej pomocy, jednak bezskutecznie – ojciec zmarł na jej rękach. Od tego dnia w jej umyśle powstało powiązanie: pieniądze = ból i śmierć.
Podświadomie blokowała swój dobrobyt, aby nie cierpieć, nie czuć bólu. Wystarczyło jednak uświadomić sobie tamto zdarzenie, przepracować i przeprogramować schemat finansowy, by w końcu zacząć żyć na dobrym poziomie.
– Pierwszym ważnym uczuciem, jakie trzeba w sobie wygenerować, jest wdzięczność – mówią ezoterycy z wszelkich możliwych szkół rozwoju duchowego. – Jeśli nie dziękujesz za to, co masz, nie dostaniesz więcej.
Posiadanie pieniędzy może kojarzyć się z zagrożeniem. Być może kiedyś ktoś z rodziny stracił dorobek życia w czasie rabunku, zmiany systemu, wojny, rewolucji itp. – Po co gromadzić majątek, skoro i tak mi go zabiorą – to także częste przekonanie, jakie towarzyszy moim klientom – wyjaśnia Małgorzata Korczyńska. – Wielu czuje również, że są niegodni, by otrzymywać wynagrodzenie większe niż na przykład średnia krajowa. Albo że pieniądze należą się wyłącznie z ciężkiej pracy.
Boimy się być bogaci z wielu, pozornie absurdalnych powodów. Myślimy na przykład, że z pełnym kontem nigdy nie będziemy wiedzieli, czy ktoś naprawdę kocha nas, czy nasze pieniądze, stracimy szacunek (bogaci to złodzieje), ktoś bez przerwy będzie od nas czegoś chciał, nasze dzieci mogą zostać porwane dla okupu, z dużą kasą możemy stać się egoistyczni, żądni władzy, zagubimy gdzieś swoją duchowość i staniemy się bogatymi dupkami, chcemy się ukarać, czujemy, że nie zasługujemy, nie jesteśmy dość dobrzy itp.
– Wszystko to przerobiłam – zwierza się Ewelina. – Odkryłam na przykład, że bieda kojarzy mi się z bliskością. Kiedy nie mamy wiele, nie możemy się oddalać, bo nie przetrwamy. W podświadomości głęboko zapisane miałam przekonanie, że bogactwo to wolność. A wolność to cierpienie. Być może to historia mojej prababci, która przeżyła dramatyczne rozstanie z pradziadkiem. Wygrał na loterii kolosalną sumę i uciekł do Stanów Zjednoczonych z długonogą dziewczyną.
– Najważniejsze jednak, że uwolniłam się od obciążającego schematu finansowego. Dziś mam własny sklep ze zdrową żywnością i studiuję psychodietetykę – optymistycznie kończy Ewelina. A jej przykład najlepiej pokazuje, że od starych schematów myślenia i rodzinnych tradycji można się uwolnić. Wymaga to pracy i wytrwałości, szczególnie jeśli chcemy przepracować także te wzorce finansowe, których sobie nie uświadamiamy. Ale kiedy to się w końcu stanie, zaczniemy nowe, bogate życie. Czy to nie kuszące?
Sonia Ross
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.