Czy staliśmy się nałogowymi kłamcami? Kiedy jeden z użytkowników serwisu Reddit zwrócił się do internautów, żeby zdradzili swoje największe sekrety i kłamstwa, tylko pierwszego dnia przyszło 4,6 tys. odpowiedzi!
Z dobrymi intencjami, czyli białe kłamstwo
Czy potrafimy obyć się bez sekretów lub kłamstewek? Zacznijmy od tych najbardziej niewinnych, które nazywa się białymi. Codzienne przemilczenia, półprawdy i nieprawdy, które mówimy po to, żeby inni poczuli się dobrze. Przykłady można mnożyć. Mąż chwali żonę, że w makijażu wygląda cudownie, podczas gdy najchętniej zmyłby go jej z twarzy. Dziewczyna zapewnia chłopaka, że świetnie się ubiera, choć wolałaby, aby wreszcie przestał wkładać tiszerty z infantylnymi napisami. Mama mówi córce, że ładnie śpiewa i tańczy, ponieważ widzi, że dziecko jest wówczas szczęśliwe.
Takie kłamstewka w służbie dobra mogą być też niebezpieczne. Lekarz nie mówi choremu, jak ciężki jest jego stan... Niewinne z pozoru, a nawet usprawiedliwione kłamstwo może być pułapką. Chory może nie zdążyć załatwić swoich spraw przed śmiercią. Albo żona, która sądzi, że jest bezgranicznie akceptowana, tymczasem w jej związku po drugiej stronie narasta frustracja. Nie może jednak tego zmienić, bo o tym nie wie.
Drobne codzienne kłamstewka
A kto choć raz dziennie nie powtórzył kłamstwa, które składa się jedynie z dwóch słów „Dziękuję, dobrze”? To przecież najczęstsza odpowiedź na pytanie „Jak leci?”. A wymaga jej dobre wychowanie. Z drugiej strony, trudno wyobrazić sobie szczerość polegającą na opowiadaniu wszystkim o naszych kłopotach zawodowych czy rodzinnych po zwykłym powitaniu „Cześć, co słychać?”. Ludzie zaczęliby nas unikać.
Jest jeszcze cała lista kłamstw podręcznych, których w ogóle nie postrzegamy już jako kłamstw, a używamy ich niemal codzinnie. Na przykład? Będę za pięć minut. Nic się nie zmieniłaś. Twoje dziecko jest takie ładne. Dobrze w tym wyglądasz. Kolacja była przepyszna. Oddzwonię. Ja tego nie powiedziałam. Nie chodzi o pieniądze, ale o zasady. Nie chciałam cię urazić. Chciałam tylko pomóc. Żartowałam. Masz gust. Nikomu o tym nie powiem. Źle się czuję. Tak mi przykro. Schudłaś! Wierzę w ciebie. Masz rację. Nic się nie stało. Nie będzie bolało. Będzie dobrze! Przelew zrobiłam wczoraj. Wcale tego nie żałuję! Był dobrym człowiekiem. Nie boję się duchów!
Po co wyznajemy grzechy przez internet?
Internet stał się dziś prawdziwym konfesjonałem większych i mniejszych kłamstw. To tam możemy się wyspowiadać z rzeczy, o których nikomu w oczy byśmy nie powiedzieli. Kiedy jeden z użytkowników serwisu Reddit zwrócił się do innych internautów, żeby zdradzili swoje największe sekrety i kłamstwa, tylko pierwszego dnia przyszło 4,6 tys. odpowiedzi.
reklama
Okazało się, że ludzie najczęściej ukrywają czyny, które są dalekie od norm obowiązujących w ich rodzinach, gronie przyjaciół, społeczności. Często chętnie cofnęliby czas. Tak żeby to coś nigdy się nie zdarzyło. Niestety, pozostaje im tylko okazanie skruchy. Najlepiej anonimowo, w internecie, żeby dać sobie szansę na oczyszczenie, nowy początek, poprawę, ale też żeby tak bardzo nie bolało i żeby okłamywanym nie trzeba było patrzeć w oczy. To swoiste rozgrzeszenie udzielone samemu sobie.
Jeden z internautów wyjawia np., że niedawno odkrył, iż jego ojciec przez lata był bezdomny. „Myślałem, że mieszka z moją ciotką, a swoją siostrą. Kiedy przypadkowo się spotkaliśmy, powiedział mi, że rodzina odwróciła się od niego, ponieważ był agresywny i brutalny. Dlatego nie chce wprowadzić się także do mnie” – opowiada zszokowany. Czy w pogodzeniu ze swoim losem tatuś brutal znalazł odkupienie grzechów? A może synowi wcale nie o to chodzi. Zdradza wprawdzie wstydliwą prawdę o bezdomnym ojcu brutalu, ale nadal nie wyjaśnia, dlaczego przez całe lata unikał z nim kontaktu i nie interesował się jego losem.
Inny internauta przyznaje, że płacze po nocach. Jego przyjaciółka właśnie wzięła ślub. A on dopiero teraz zrozumiał, jak ją kocha. Trudno powiedzieć, czy zdradzonym sekretem jest sam fakt łkania w poduszkę, dla mężczyzny dość wstydliwy, czy też zmierzenie się z wyznaniem... Tak czy owak na łzy jest już raczej za późno. A jeśli złamanego serca nie ukoją koleżeńskie stosunki, to dowodem przyjaźni powinno być wycofanie się z relacji. Ale na taką szczerość internauta już się nie zdobywa, bo woli nadal marzyć. A że serce nie sługa, pozostają w głowie zakazane pragnienia, które można zdradzić w sieci.
Jak rozpoznać kłamcę w świecie pełnym kłamstw?
Sekret wykrywania kłamstw dużych i małych zdradza psycholog Jack Nasher, autor książki „Jak rozpoznać kłamcę”. Uważa, że kłamstwo jest wszechobecne – codziennie jesteśmy okłamywani: w miłości, w domu, w pracy i przez polityków. Jednocześnie nasza intuicja sprowadza nas na manowce. Bywa, że oznaki czyjegoś zdenerwowania bierzemy za symptomy nieszczerości, a nie potrafimy skutecznie wykrywać kłamstw, które pozbawiają nas kontroli nad własnym życiem.
Kłamca – według Nashera – przyjmuje zazwyczaj sztywną postawę i ogranicza gestykulację. Często jednak potrzebuje podrapać się po ciele. Ale psycholog przestrzega przed zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków z obserwacji, bo mogą one prowadzić do fałszywych oskarżeń.
Wiele osób bierze za prawdę historyjki, w których występują liczne wątki i szczegóły. Łatwiej wierzą w wartką opowieść bez żadnych komplikacji. Ale gdy ktoś dobrze kłamie, wszystko idzie zgodnie z planem. A wtedy to właśnie pomyłki i kwestie zapomniane są prawdą, a nie potoczyste zdania opisujące wymyślony przebieg zdarzeń.
Problemy z rozpoznawaniem kłamców opisuje Paul Ekman, jeden z najbardziej znanych psychologów na świecie. W jego eksperymencie na uniwersytecie w San Francisco sędziowie, policjanci kryminalni i psychiatrzy mieli odróżnić kłamczuchów od mówiących prawdę. Okazało się, że wykrycie kłamcy przez ludzi, którzy na co dzień zajmują się ustalaniem prawdy, było zawsze dziełem czystego przypadku! Nie jest to wniosek zbyt optymistyczny.
Najskuteczniejszym wykrywaczem kłamstw jest maszyna – wariograf, który rejestruje zmiany w obwodowym układzie nerwowym. Rezonans magnetyczny może wykryć fałsz u źródła, pokazuje, w której części mózgu znajduje się najwięcej tlenu. Kłamstwo może zostać zidentyfikowane przez zwiększoną aktywność kory przedczołowej oraz płata ciemieniowego. Gdy kłamiemy, a nasz organizm chce zataić prawdę, odczuwa dyskomfort, a umysł doświadcza dysonansu poznawczego. Kłamiącego zdradza przyspieszony puls, zaczerwieniona twarz i wzrok uciekający w bok. Fałszywa emocja przejawia się też asymetrycznością mimiki twarzy. Inaczej zachowują się nasze gałki oczne, kiedy przypominamy sobie informacje, a inaczej, kiedy je konstruujemy – wtedy możemy mimowolnie mrugać.
Karolina Duszczyk
il. Ruth Niedzielska
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.