Czy to już pora? Czy mogę iść z nim do łóżka? A kiedy, zamiast paradować w koronkowych stringach, wolno mi będzie pokazać mu się w bawełnianych majtkach? Albo pogadać o polityce? Miłość to nie tylko uniesienia, ale i przyziemne sprawy...
Zachowania partnerów zmieniają się w miarę upływu czasu. Na początku nie było mowy o tym, żeby on zobaczył ją w papilotach czy bez makijażu. A po kilku miesiącach bez skrępowania depiluje przy nim nogi. On też, kiedyś nienaganny w każdym calu, wchodzi do łazienki, kiedy ona się kąpie i robi siku. Kiedyś mówili sobie tylko te rzeczy, które pokazywały ich w dobrym świetle.
Dziś on obgaduje swoją eks, a ona klnie jak szewc. Co będzie dalej? Czy intymność i szczerość ma granice, których przekraczać nie należy? Czy istnieją jakieś reguły, które prowadzą dwoje ludzi od pierwszych randek przez pocałunki i zbliżenia aż do stałego związku uwieńczonego
ślubem? Od niedawna interesują się tym socjolodzy i psycholodzy.
Aż przyjdzie północ i nas rozdzieli
Maria wpadła w ramiona Adriana w kilka godzin po tym, jak zostali sobie przedstawieni. Ona miała jeszcze chłopaka, on niedawno rozstał się z dziewczyną. Siła pożądania zwaliła ich z nóg, najpierw na kanapę w zaciemnionym kącie pokoju, gdzie odbywała się impreza urodzinowa ich znajomego, a potem na materac rzucony na podłogę kawalerskiego mieszkania. Rano każde pobiegło do pracy, a po południu umówili się na... swoją pierwszą randkę. Nie trzeba dodawać, że oboje szli na nią z duszą na ramieniu. „Pomyśli, że jestem łatwa" – bała się Maria. „Może ja ją wykorzystałem? Przecież sporo wypiliśmy" – martwił się Adrian. Oboje byli zażenowani. Przecież w ogóle się nie znali! To było dziesięć lat temu. Dziś mają ośmioletniego syna i tworzą stabilne, dobre małżeństwo.
Karina i Dawid z kolei podchodzili do siebie jak pies do jeża. Oboje atrakcyjni, dowcipni, o podobnych zainteresowaniach. Czuli miętę, ale woleli najpierw dobrze się poznać, wszystko omówić, przygotować. Trudno powiedzieć, ile randek mieli za sobą – pierwsza wspólna noc nastąpiła dopiero po ośmiu miesiącach od poznania się. Była pierwsza i... ostatnia, bo kompletnie nic z tego nie wyszło. Próbowali potem jeszcze robić dobrą minę do złej gry, ale przy pierwszej okazji ruszyli w przeciwne strony.
Nie ma recepty na to, po ilu randkach można iść razem do łóżka. W krajach konserwatywnych, jak Polska czy Włochy, ten czas jest na pewno dłuższy. Wiele katolickich par wciąż czeka na noc poślubną, a przynajmniej zaręczyny. Wszystko oczywiście zależy od obyczajowych wzorców, tradycji i kultury. Ale mimo to pewne cezury czasowe wydają się być wspólne – przekonują naukowcy, którzy przeprowadzili sondaże wśród 2 tys. amerykańskich par na zlecenie duńskiej firmy produkującej luksusowe gadżety erotyczne AVEConcept. Od razu zdradzamy, że reguła trzech randek to już przeszłość. Zwykle na pierwszy seks decydujemy się po... co najmniej pięciu.
Kamienie milowe związku
Więcej czasu musi upłynąć, zanim on i ona powiedzą znajomym i przyjaciołom, że są razem. Zwykle dzieje się tak po dwóch miesiącach. Jeszcze bardziej ostrożni jesteśmy, gdy swojego chłopaka czy dziewczynę postanawiamy przedstawić rodzinie. Cztery miesiące to wtedy minimum. Ale są sprawy, które wymagają lepszego poznania niż seks i najbliżsi. O swoich byłych partnerach, dochodach czy kwestiach światopoglądowych – polityce i religii – zaczynamy rozmawiać dopiero po pięciu miesiącach. Przeciętna Amerykanka dopiero po tym czasie zbiera się na odwagę i pyta ukochanego o saldo jego rachunku bankowego.
Rozmowy o rzeczach najważniejszych odkładamy więc tak długo, jak się da. Ale amerykański chłopak nie waha się, by skrytykować ubiór czy fryzurę wybranki już po dwóch miesiącach i dziewięciu dniach od chwili, kiedy się nią zachwycił. Trudno nie patrzeć na te badania z przymrużeniem oka – omijanie drażliwych tematów przez prawie pół roku raczej oddala, niż zbliża do siebie ludzi. Cóż bowiem można robić przez tych kilkanaście tygodni? Zgłębiać jedynie swoją intymność, kwiatki i ptaszki? Niemniej wielu ludzi bardzo poważnie zastanawia się nad odpowiednim momentem na podejmowanie milowych dla związku kroków. Chodzi przecież o to, żeby nie urazić drogiej osoby, a jednocześnie nie ukrywać przed nią swojej prawdziwej natury, potrzeb, spraw rodzinnych.
„Oj, będą kłopoty" – powiedział Michał, kiedy na służbowe negocjacje przyszła nowo przyjęta dyrektor finansowa zaprzyjaźnionej firmy. Spojrzenia spotkały się i oczy błysnęły jak flesze. Cztery kolejne miesiące upłynęły im na otoczonych woalem tajemnicy schadzkach wypełnionych rozmowami o muzyce, filmach, marzeniach. Były wyjazdy, na których z początku nieśmiało chwytali się za ręce, żeby w końcu namiętnie połączyć usta i objąć się ramionami. Na seks zdecydowali się w piątym miesiącu znajomości. Jest fantastycznie, gdyby nie jeden drobny szczegół...
Żadne z nich nie mówi drugiemu o swoim stanie cywilnym i rodzinnych zobowiązaniach. Kiedy dzwoni telefon, wychodzą rozmawiać do innego pomieszczenia. Nie zadają sobie pytań. Dorota podejrzewa, że on ma żonę i dziecko, o którym nie chce opowiadać – być może chore? Sama napomyka tylko o córeczce, która dzwoni do niej ze szkoły. O synku i mężu nie wspomina. Nie wychodzą poza nawias swojej tajemnicy, nie znają wzajemnych oczekiwań. Czy naprawdę jest na to za wcześnie?
dla zalogowanych użytkowników serwisu.