Na ile poświęceń jesteśmy gotowi, żeby otrzymać przebaczenie? Ile wysiłku wkładamy, żeby się odegrać? Tylko po co? Duszy to nie pomoże. Ludzie, którzy wierzą w wędrówkę dusz czy doświadczyli wspomnień reinkarnacyjnych lub śmierci klinicznej, nie mają problemu z wybaczaniem sobie i innym.
Patrzą bowiem na swoje życie z dalszej perspektywy i widzą skomplikowane powiązania z innymi – relacje ciągnące się przez kolejne wcielenia. Jeśli uznać, że to, co dzieje się tu i teraz, ma swoje przyczyny w poprzednich życiach i będzie mieć skutki w następnych, kwestia winy traci na znaczeniu. Pojawia się za to pojęcie „karmy".
Karma przywodzi na myśl starotestamentową zasadę: oko za oko, ząb za ząb. Jeśli masz ciężkie życie, to znaczy, że w poprzednim narozrabiałeś i teraz musisz za to zapłacić. Jeżeli ktoś cię krzywdzi, to widocznie ty skrzywdziłeś go pierwszy, masz więc za swoje. Karma wraca, bo sprawiedliwości musi stać się zadość. Ale gdyby tak faktycznie było,
kolejne życia upływałyby nam na wzajemnym wyrównywaniu rachunków.
Tymczasem karma to nie zasada wzajemności, lecz suma doświadczeń i wynikających z nich decyzji, które każda dusza gromadzi podczas kolejnych wcieleń. Im więcej różnorodnych sytuacji, im więcej mądrych wyborów, tym lepiej. Bo szybciej można zaliczyć kolejny poziom. W świecie duchowym rozumienie dobra i zła jest zupełnie inne niż to zakorzenione w naszej moralności. Dobre jest to, co służy rozwojowi duszy.
Złe to, co ten rozwój hamuje. Rozwijać się i wzbogacać duchowo można nie tylko przez pozytywne, lecz także negatywne doświadczenia. Pamiętając, że liczy się to, jak podejdziemy do problemu i jakie działania podejmiemy, by go rozwiązać. Bywa, że dopiero na łożu śmierci dostrzegamy sens tego wszystkiego, co nas spotkało. I rozumiemy, że nawet najtrudniejsze próby były nam potrzebne.
Jezus uczył, by wybaczać swoim prześladowcom i kochać wrogów. Bo nie ma wrogich sobie dusz. Współistnieją w nas umysł, dusza i serce. Dusza trwa wiecznie, zaś umysł i serce dane są nam tylko na to życie. Uczucie nienawiści bierze się z serca, złe intencje to wytwór umysłu. Dusze są ponad to, są wolne i czyste. I na poziomie astralnym tworzą jedność. Nie mamy problemu, gdy otrzymujemy od innych miłość, przyjaźń, pomoc. Wdzięczność przychodzi nam wówczas naturalnie.
Co innego, gdy ludzie sprawiają nam ból, oszukują, wykorzystują, opuszczają nas w potrzebie. A przecież ci drudzy robią dokładnie to samo, co pierwsi – realizują scenariusz naszego rozwoju. Bo ten odbywa się poza strefą komfortu. Im więcej trudnych sytuacji napotykamy na drodze, im bardziej musimy natrudzić się, by sobie poradzić, tym szybciej postępuje nasza duchowa edukacja. A skądś przecież trzeba je brać. Ktoś z naszych bliskich musi zatem przyjąć na siebie niewdzięczną rolę nauczyciela i przeczołgać nas emocjonalnie. Dla naszego dobra. Trudno mieć pretensje do kogoś, kto nam pomaga. .
Nasi wrogowie są tak naprawdę naszymi największymi przyjaciółmi. Wyobraź sobie, że twój partner, któremu bezgranicznie ufałeś, zostawił cię dla innej osoby, w dodatku ze swoimi długami. Tak, to bardzo boli. Ale cierpi twój umysł, który stworzył sobie scenariusz wspólnej przyszłości, a także twoje zranione serce. Dusza wie, że tak miało być. Sytuacja, w której się znalazłaś, zmusza cię do wysiłku, uporania się z własnymi emocjami i ciężkiej pracy. Harówki na dwóch etatach, odmawiania sobie wszystkiego, by wyjść na prostą.
Dlaczego cię to spotkało? Bo twoja dusza na tym etapie ziemskiej edukacji potrzebowała takiego doświadczenia jak wzięcie na siebie odpowiedzialności, bo być może w poprzednim wcieleniu zbytnio polegałaś na partnerze. Gdy zimna emocjonalnie matka na każdym kroku poniża cię i krytykuje, być może robi to po to, byś odnalazła siłę w samej sobie. Nie odrobiłabyś tej lekcji bez jej pomocy. Czy możesz więc mieć o to do niej żal?
Jeśli zatem masz w swoim otoczeniu osobę, która sprawia, że cierpisz, uświadom sobie, że przed urodzeniem wasze dusze spotkały się w zaświatach i uzgodniły taki właśnie scenariusz. A wszystko po to, byś mogła jak najszybciej zdobyć kolejne szlify w rozwoju duchowym i nie musiała już nigdy więcej mieć tego typu doświadczeń.
Dusza ma swój plan. Rodząc się, przyjmujemy jednocześnie rolę ucznia i nauczyciela. Wybieramy pewne osoby na naszych krzywdzicieli, ale niektóre dusze, w porozumieniu z nami, wybrały do tej roli nas. Co nie znaczy w żadnym razie, że możemy się rozgrzeszać za wszystkie winy i z premedytacją ranić innych!!! Dotyczy to wyłącznie sytuacji, gdy krzywda była niezamierzona. Wyrzuty sumienia pojawiają się wówczas, gdy zrobimy coś złego nie z powodu złych intencji, lecz pomimo dobrych.
Przez nieuwagę, z niewiedzy, pod wpływem impulsu lub po prostu opacznie rozumiejąc czyjeś dobro. Nie umiemy racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Może to znak, że właśnie nieświadomie zrealizowaliśmy przedurodzeniowe zobowiązanie wobec duszy osoby, która doznała od nas krzywdy. Oczywiście na poziomie serca i umysłu ma pełne prawo mieć do nas żal. Ale my – którzy patrzymy z perspektywy duszy – miejmy żal do siebie tylko do momentu, gdy zrozumiemy swój błąd.
I choćby w sercu przeprośmy tę osobę i poprośmy o wybaczenie. Niezależnie od tego, czy je uzyskamy, czy nie, w nas samych nastąpi wewnętrzna przemiana. Bo wybaczanie też może być lekcją, która oczyszcza karmę, a drogą do niego jest współczucie (nie mylić z litością). Chodzi o umiejętność wczucia się w czyjąś sytuację i zrozumienia emocji innej osoby.
Współczując i wybaczając innym, wybaczamy także sobie, uwalniamy się od emocjonalnych obciążeń. Siłą, która pozwala nam dokonać jednego z najtrudniejszych aktów, jest wszechogarniające uczucie, którego doświadczają osoby w stanie śmierci klinicznej – bezwarunkowa miłość, z której wszyscy się wywodzimy i której cząstkę ma w sobie każdy z nas. Jest ona w stanie uleczyć zranione serce i zatruty wyrzutami sumienia umysł.
Pamiętajmy, że po tamtej stronie nikt nas nie osądza, sami też nie bądźmy zbyt surowi wobec siebie i innych. Zamiast obwiniać kogokolwiek, zastanówmy się, czego to zdarzenie miało nas nauczyć. Pamiętając, że jeszcze w zaświatach umówiliśmy się na odegranie konkretnych ról w tym akcie wielkiego spektaklu zwanego życiem.
Katarzyna Owczarek
wikipedia, shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.