Czupryna nie do uczesania
Naukowcy z Australii po przebadaniu wielu owiec zabitych przez pioruny ustalili, że piorun najczęściej przedostaje się do organizmu przez usta, nos i uszy, gdyż są to miejsca najbardziej wilgotne, a więc najlepiej przyciągające ładunki elektryczne. Tego, co wydarzy się później, nie sposób przewidzieć, gdyż wyłącznie przypadek decyduje, które części mózgu zostaną uszkodzone. Równie dobrze można stracić pamięć, czucie, węch, zdolność logicznego myślenia, jak i nie ponieść żadnego uszczerbku na zdrowiu.
O tym, jak nieprzewidywalne bywają skutki porażenia, świadczy los Kendry Villanuevy i jej córki Kimberly. Otóż 4 lipca 2013 roku kobieta wraz ze swym partnerem wybrała się na festyn z okazji amerykańskiego Dnia Niepodległości. Była w 8. miesiącu ciąży. Gdy nadeszła burza, zrobiła to, czego robić nie powinna – schroniła się pod drzewem. Trafioną przez piorun przyszłą matkę błyskawicznie przewieziono do szpitala w Albuquerque. Lekarze natychmiast wykonali cesarskie cięcie.
Mała Kimberly rozwija się nieco wolniej niż jej rówieśnicy, ma problemy z chodzeniem i trawieniem, ale sam fakt, że przeżyła, graniczy z cudem. Do tej pory odnotowano w USA zaledwie jedenaście przypadków urodzenia zdrowego dziecka przez porażone piorunem kobiety w zaawansowanej ciąży. Lekarze są jednak bezradni wobec przypadłości, z jaką się dotąd nie spotkali. Włosy dziewczynki nie dają się uczesać i sterczą jak naelektryzowane. Nikt nie wie dlaczego.
Żywy piorunochron
Roy Sullivan, strażnik leśny w parku Shenandoah w stanie Wirginia, trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako człowiek piorunochron. Został porażony aż siedmiokrotnie! Podejrzewał, że z jakichś powodów przyciąga pioruny, ale dokładne badania niczego nie wyjaśniły.
Trzeba mieć wyjątkowego pecha, by w ogóle zostać trafionym przez piorun. W Polsce ginie z tego powodu 3-5 osób rocznie, w Niemczech 4-7, w USA około 50. Jeśli prawdziwe są szacunki prof. Cooper, to liczba porażonych jest dziesięciokrotnie wyższa. Ale to i tak mniej niż wygrywających milion w Lotto. Prawdopodobieństwo, że jedna osoba zostanie trafiona aż siedem razy, wynosi 1: 1028. A jednak wszystkie wypadki Sullivana zostały udokumentowane i potwierdzone przez bardzo drobiazgowych ekspertów Księgi rekordów Guinnessa.
Tylko do pierwszego porażenia w kwietniu 1942 roku doszło z winy pechowego strażnika, gdyż pozostał podczas burzy w nowo zbudowanej wieży obserwacyjnej, mimo że nie zamontowano na niej jeszcze piorunochronu. Z incydentu wyszedł bez szwanku. Przez ćwierć wieku zdążył zapomnieć o przeżytym szoku, ale w 1969 roku rozpoczęła się jego czarna seria. Sullivan jechał samochodem, gdy piorun, który uderzył w drzewo, odbił się od ziemi i wpadł przez uchylone okno do wnętrza.
Kierowca stracił przytomność i brwi, ale wyszedł cało, bo samochód zatrzymał się na piaszczystej skarpie. Już rok później został porażony, gdy wyszedł na podwórko, a grom uderzył w pobliski transformator. Po czwartym wypadku (1972), również przed domem, zapaliły mu się włosy na głowie i odtąd zaczął wozić z sobą kanister z wodą. Zabezpieczenie przydało mu się kilka miesięcy później, gdy piorun ponownie dopadł go w samochodzie. „Chciałem uciec, jechałem jak wariat, ale chmura zachowywała się, jakby mnie goniła" – opowiadał dziennikarzom już jako rekordzista Guinnessa, nazywany przez media człowiekiem piorunochronem.
Swój rekord poprawiał jeszcze dwukrotnie – w 1976 i 1977 roku został trafiony na campingu i na pomoście, z którego łowił ryby. Ale nie uniknął przeznaczenia. Krótko po 70. urodzinach zakochał się w kobiecie młodszej o ponad 30 lat. Wybranka nie odwzajemniła uczucia, co doprowadziło do tragedii. W nocy z 2 na 3 września 1983 roku załamany Sullivan zastrzelił się. I jak tu nie wierzyć w piorunującą siłę miłości!
Nigdy wcześniej nie zajmował się muzyką. Obsesyjne myśli stały się tak natarczywe, że w końcu Anthony Cicoria kupił instrument. Dotknął klawiatury i nie mógł się już od niej oderwać.
Kazimierz Pytko
ilustracja: Ruth Niedzielska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.