Po co facetowi piersi?

I nie wódź na pokuszenie, narządzie nosowo-lemieszowy
Znajduje się w dolnej części nosa. Odbiera i analizuje feromony, czyli cząsteczki związków chemicznych wysyłane przez płeć przeciwną. Jest bardzo aktywny u zwierząt, które dzięki niemu dobierają się w pary. Wyczuwając bliskie pokrewieństwo genetyczne u płci przeciwnej, unikają angażowania się w związek, który potomstwa nie da.

U ludzi narząd nosowo-lemieszowy pozostał w szczątkowej formie. Nie wiadomo dokładnie, dlaczego został zredukowany. Czy doprowadziły do tego zmiany warunków życia, czy było to świadome działanie natury. Za tą drugą teorią opowiada się prof. Michael Stoddart, który przez wiele lat pracował na australijskim University of Tasmania.

W książce „Adam's Nose and the Making of Mankind" („Nos Adama i rozwój ludzkości") przekonuje, że dzięki upośledzeniu zdolności wykrywania seksualnych feromonów mężczyźni stali się bardziej wierni. Niedrażnieni zapachami wydzielanymi przez ciało płodnych kobiet, mogli się skupić na zdobywaniu pożywienia i ochronie rodziny. Tym samym nasz gatunek porzucił powszechną wśród ssaków, także zwierząt naczelnych, poligamię i wybrał rzadko spotykaną w naturze monogamię.

Ale niektórzy naukowcy są przekonani, że narząd lemieszowo-nosowy w szczątkowej formie nadal znajduje się w naszym nosie i wciąż jest aktywny. Dowiedli, że ludzie potrafią wyczuć tzw. układ zgodności tkankowej (HLA – od ang. human leukocyte antigen), któ- ry pozwala bezbłędnie odróżnić jedną osobę od drugiej. Obcego od krewniaka. Za odpowiedniego partnera uznaje tę osobę, która ma możliwie jak najbardziej odmienny układ zgodności tkankowej.

Dzięki temu układ odpornościowy dziecka takich rodziców będzie w stanie wykryć jak najbardziej różnorodną i największą liczbę patogenów. Jeżeli natomiast kobieta i mężczyzna mają podobne HLA, istnieje ryzyko, że para nie doczeka się potomstwa. Kobiety mają wówczas kłopoty, by zajść w ciążę, a jeśli już im się to uda, często dochodzi u nich do samoistnych poronień.

Narząd lemieszowo-nosowy ma też pomóc mężczyznom ocenić atrakcyjność seksualną kobiet – stwierdzili naukowcy z University of Texas po serii eksperymentów z brudnym podkoszulkiem. Poprosili bowiem grupę mężczyzn, by wąchali podkoszulki noszone przez kobiety, które przez kilka dni się nie myły ani nie używały żadnych kosmetyków, i ocenili ich zapach. Wszyscy panowie zgodnie uznali, że woń ubrań pań będących w trakcie owulacji jest o wiele bardziej seksowna niż w pozostałe dni cyklu miesiączkowego.

Są oczywiście osoby, które nie potrafią wyczuć atrakcyjnego partnera czy partnerki. Ale zdaniem uczonych wcale nie obala to ich poglądu. Uważają oni bowiem, że narząd lemieszowo-nosowy można wyćwiczyć. Tak by stał się równie przydatny jak u naszych odległych przodków. Pytanie tylko, czy na pewno tego chcemy.

reklama

Migdałki – zostawić czy nie?
Znajdują się w gardle i są pierwszą linią obrony organizmu przed wirusami i bakteriami. Tyle oficjalna definicja. Ale z obserwacji wynika, że ta obrona migdałkom nie wychodzi najlepiej. Szczególnie szwankuje u małych dzieci, którym jest najbardziej potrzebna. To u nich często dochodzi do zapalenia migdałków. Boli gardło, mają kłopoty z przełykaniem i oddychaniem, nie mogą spać, dostają wysokiej temperatury, sięgającej nawet 40 stopni Celsjusza. U dorosłych, gdy układ odpornościowy zostaje już w pełni ukształtowany, organizm obywa się bez migdałków.

Ma bowiem wiele innych możliwości obrony przed bakteriami i wirusami. W efekcie migdałki są wyraźnie zredukowane. Z tych powodów wielu ekspertów uważa, że nie są nam one potrzebne. Skoro jeszcze stają się źródłem chorób, to nic nie stoi na przeszkodzie, by je usunąć. Zwłaszcza że ich znaczenie w funkcjonowaniu układu odpornościowego nie zostało wcale dowiedzione. Lekarze dość często zalecają usuwanie migdałków, przekonując rodziców dzieci poddawanych operacji, że zabieg poprawi ich stan.

Nie zawsze jednak tak się dzieje. W 2009 roku australijscy otolaryngolodzy przeanalizowali wyniki z prawie 8 tys. operacji usunięcia migdałków i wykazali, że u niemal wszystkich dzieci stan zdrowia wcale się nie poprawił. Maluchy nadal chorowały na powtarzające się zapalenie gardła. Może więc jednak pełnią jakąś istotną rolę? To pytanie nadal pozostaje bez odpowiedzi.

Nadal ważna kość ogonowa
Nasi bardzo odlegli przodkowie mieli ogon. Był niezbędny do utrzymania równowagi, ale też komunikacji. Jak wiele można nim wyrazić, widać u psów i kotów. Kiedy jednak przyjęli wreszcie postawę wyprostowaną, ogon przestał być im potrzebny. Natura pozostawiła go w szczątkowej formie. U nas ma on zaledwie kilka kręgów, a u osób starszych często zrasta się, tworząc tylko jedną kość. Niektórzy naukowcy uważają jednak, że ogon wciąż pełni ważną rolę – służy do przyczepienia mięśni, dzięki czemu możliwe jest połączenie tyłu i przodu kości miednicy oraz lewego i prawego biodra.

Dorota Reinisch
fot.shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 8/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka