„W każdej miłości jest wiele samotności... Gdy dwoje ludzi żyje razem, to jest im łatwiej, bo są razem – i trudniej, bo są razem". Iwona Chmielewska, „Dwoje ludzi"
Słuchacze zapełniają salę, w hallu czekają chętni z długiej listy rezerwowej. Przyszliśmy, by dowiedzieć się czegoś o sobie, o ludzkiej naturze. Co nas interesuje najbardziej? Związki, spełnienie i miłość. Biorę udział w Dniach Otwartych warszawskiego Laboratorium Psychoedukacji. Kilkadziesiąt osób chce usłyszeć, jak to jest z samotnością w związku...
Prowadząca wykład, psycholog i psychoterapeutka Anna Król-Kuczkowska z poznańskiej Pracowni Humani, pokazuje króciutki film „Still Face" („Kamienna twarz"). To zapis słynnego eksperymentu profesora Edwarda Tronicka z Harvardu, psychologa znanego z badań nad niemowlętami. Patrzymy na młodą mamę i ok. 11 miesięczną córeczkę. Obie śmieją się, „gugają" do siebie, robią miny.
Po minucie kobieta odwraca się na moment – a potem znów patrzy na dziecko, przez 30 sekund, tym razem z kamienną twarzą. Dziewczynka dostrzega różnicę błyskawicznie... „Zaczarowało" jej mamę! Robi wszystko, co potrafi, by nawiązać z matką kontakt. Ale to nie działa. Nie sposób na to patrzeć – film zdaje się trwać bez końca. Dziecko pręży się, odwraca, płacze, krzyczy. Na szczęście, „zły czar" mija, mama znowu się uśmiecha, mówi do niej, a malutka znowu się rozpromienia.
Profesor Tronick udowodnił, że gdy brak dobrej, emocjonalnej relacji pomiędzy opiekunem a niemowlęciem, ono stara się zrobić wszystko, by wywołać jakąkolwiek jego reakcję. A jeśli brak kontaktu trwa długo, dziecko próbuje fizycznie i emocjonalnie wycofywać się, a nawet „ukarać" siebie, jakby to była jego wina.
Tylko mnie kochaj
Po co nam pokazano „Still Face"? Żeby uświadomić, że na moment dziecko trafiło w najbardziej zimne miejsce świata, samotne – choć mama wciąż była przy nim. Czy nie robimy sobie tego samego nawzajem, w dorosłym życiu, w związkach, które budujemy? Karanie kamienną twarzą, milczeniem, omijanie wzrokiem i ciche dni są częste i normalne w męsko-damskich kontaktach. A przecież czujemy i cierpimy tak samo jak dziecko na ekranie. Wystarczyło 30 sekund, by przeżyło wyraźną traumę: mama przestała je kochać.
Anna Król-Kuczkowska zwraca nam jeszcze uwagę, że dziecko na filmie pakuje sobie palce do buzi i zaczyna je gryźć, ciągnie się za włosy, przygryza usta. – W podobnej sytuacji dziecko zawsze uważa, nieświadomie, że to ono jest winne – mówi. – Zamiast złościć się na matkę, zwraca się przeciwko sobie. Tracąc poczucie bezpieczeństwa, wymierza sobie „karę".
Jak się do tego mają popularne zalecenia wychowawcze typu: „Zostaw ją, ona to robi, żeby zwrócić na siebie uwagę" albo „Udawaj, że nie widzisz, przejdzie jej"? Terapeutka uważa, że obojętność opiekuna jest okrucieństwem. Dzieci są mistrzami przystosowywania się do każdej, nawet najgorszej sytuacji. Tyle że to zbiera straszliwe żniwo w ich dorosłym życiu.
Cud mentalizacji
Dlaczego jako dojrzali ludzie stosujemy wobec siebie „karę kamiennej twarzy"? Przecież bardzo się tym nawzajem ranimy. Anna Król-Kuczkowska mówi, że kluczową sprawą jest zdolność mentalizowania. To umiejętność uświadamiania sobie, że partner jest odmienną osobą, posiadającą inne od naszych myśli, uczucia, intencje. Wszyscy to potrafimy... w zwykłych okolicznościach. Ale gdy w grę wchodzą emocje, już nie. Na przykład nieświadomie widzimy w partnerze naszą zimną, surową, karzącą matkę – i odnosimy się do niego tak jak do niej.
W eksperymencie, którą oglądaliśmy, ważne jest, jak się zaczął... i jak się skończył. Matka całą sobą okazywała dziecku miłość, potem na 30 sekund „zamieniła się w kamień". Potrafiła też błyskawicznie je ukoić, gdy eksperyment zakończono.
W naszych dorosłych związkach również to nie sam konflikt, nie jego rodzaj czy głębokość zdecydują, co się z nami, jako parą, stanie. Najważniejsze, na ile po dzikiej awanturze czy zranieniu uczuć jesteśmy w stanie siebie nawzajem ukoić – i czy pozwolimy dać się ukoić.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.