Młodość wydaje się idealna. A nigdy taka nie była. Przeczołgała mnie przez niejeden życiowy dramat i odrzucenie, nasiadówki na temat zranionych uczuć, zimne wojny i gorące pojednania...
Udało nam się w końcu polecieć do ciepłych krajów. Tym razem wywiało nas dość daleko i po kilkunastu godzinach podróży, dość wymięta i z przykurczem w kolanach, znalazłam się w kolejce do kontroli paszportowej, o której istnieniu już prawie zapomniałam.
Cóż za emocje... Skośnooki mężczyzna w mundurze z kamienną twarzą wskazał mi ręką namalowane na posadzce w bezpiecznej od niego odległości dwie żółte stopy i gdy tam stanęłam, szklistym wzrokiem wpatrywał się w monitor komputera, szukając śladów mojej kryminalnej przeszłości. Skierował kamerę na moją twarz i kazał zdjąć okulary.
Chyba nie przypadły mu do gustu worki pod oczami, bo z jego dotąd zasznurowanych ust padło podstępne pytanie: – Jaki jest cel twojej wizyty?
Dawno nikt nie żądał ode mnie takiej informacji tak znudzonym tonem, przyszło mi więc do głowy, że gdybym powiedziała: „Ach, odrobina stręczycielstwa, trochę przemytu i narkotyki w wolnej chwili", może mrugnąłby okiem. Ale zanim zdążyłam to wydukać, nagryzmolił coś w formularzu i mruknął: – Następny.
Zrobiłam krok do przodu, zatrzymując w ręku otwarty paszport, z którego coś wypadło. Podałam więc torbę mężowi i wróciłam po leżącą przy kabinie kartkę. Przed oficerem stała, słaniając się pod ciężarem kolczyków i skłębionych włosów, gotowa już na spotkanie z upałem wysoka, dobrze wyposażona przez naturę blondynka koło czterdziestki. Wbrew przepisom oparła biust na kontuarze, za którym żółty dżentelmen strzegł swego kraju przed siłami zła.
I co widzę... On się prawie rozkoszuje kontrolą paszportu tej spragnionej rozrywki obcej obywatelki. Aż uniósł się na fotelu. Brwi mu drgają, oczy błyszczą, rozmowa jest niemal przyjacielska... – Lot był udany? Czy u nas pierwszy raz? A na jak długo? Czy fajny hotel? A co robisz?
Oniemiałam. Co za wredny seksizm. Przypomniał mi się mój szef, który zawsze wybiera do sekretariatu długonogie, biuściaste idiotki, za które musimy wszystkie zasuwać. A na nasze pretensje odpowiada: – Sorry, kobitki, ale jak mam za te same pieniądze mieć brzydulę i coś, na co miło popatrzeć, to wolę to drugie.
Człowiek jedzie na urlop i ma to samo. Wszędzie faceci, którzy mają ochotę wziąć sobie wolne od małżeńskich obowiązków na widok kawałka damskiego ciała. Z wyjątkiem mojego... Chociaż, prawdę mówiąc, dopiero teraz wydaje mi się, że zawsze byłam superlaską, która miała powód, żeby przyjmować postawę obronną, gdy jakiś facet przyglądał jej się trochę dłużej.
Młodość wydaje się idealna. A nigdy taka nie była. Przeczołgała mnie przez niejeden życiowy dramat i odrzucenie, nasiadówki na temat zranionych uczuć, zimne wojny i gorące pojednania. To cudowne, że jest co wspominać. Oczywiście żyję nie tylko wspomnieniami, jeszcze nie... Choć to, co się już dawno przeszło, zawsze widać przez różowe okulary. Zawsze też można powrócić sobie do tej coraz bardziej idealnej przeszłości, zamiast na przykład liczyć barany, gdy nie można zasnąć.
A gdy mnie dopada zazdrość na widok młodszego egzemplarza kobiety, w który byle facet wpatruje się jak sroka w gnat, myślę sobie: „No dobra, a co ja bym zrobiła, gdybym się z takim kimś znalazła sam na sam? Czy naprawdę chciałoby mi się grać w te wszystkie gry i podchody, tracić głowę, a w końcu bawić się w striptizerkę w średnim wieku?".
Dziewczyny, to odpada, kompletnie!!! Po prostu nie chce mi się, szczęśliwie mam to już za sobą. Niewinne uniesienia, nagłe romanse, seks techniczny i ostatnie namiętności... Nie pamiętam, kiedy mi przeszło.
Jasne, że nadal lubię, gdy komuś zalśni oko, gdy na mnie spojrzy, i najlepiej by to był facet, ale nie ma mowy o żadnym ciągu dalszym. Wolę z mężczyzną mojego życia posiedzieć sobie w szlafroku przy herbatce lub szklaneczce wina albo poleżeć na plaży. On mi wciera olejek w plecy, potem ja jemu, patrzymy w błękitne fale i mówimy o tym, że gdy wrócimy do domu, będzie wiosna. Czy to nie najfajniejsze chwile w życiu?
Teresa Jaskierny
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.