Kochamy ciuchy, ale jeszcze bardziej buty. To ostatnia rzecz, którą jesteśmy skłonni oddać bliźniemu w potrzebie... Dlaczego? I co to o nas mówi?
Kupno nowych butów to dla wielu z nas najlepszy lek na stres albo ciężkie chwile. To genialny prezent, który robimy sami sobie i który zawsze, ale to zawsze, nas cieszy.
Naukowcy z Kansas poświęcili temu zjawisku nawet poważne badanie. Oni także uznali, że nasz obuwniczy styl to przede wszystkim wskazówka, jacy jesteśmy, a wybór kształtu, koloru czy charakteru obuwia ujawnia nasze najskrytsze pragnienia i cechy charakteru.
Przez dwa lata amerykańscy psychologowie ustalali, jak to, czym zakrywamy stopy, ma się do tego, co ukrywamy w głowie. Jak to, w czym idziemy przez życie, ma się do tego, jak z tego życia umiemy korzystać i się nim cieszyć. Badacze z Kansas zaprojektowali ujmujące w swojej prostocie badanie: połączyli informacje o typie butów z wynikami testów osobowości. Odrzucili oczywisty wniosek, że drogie buty świadczą o wysokim statusie właściciela, okazało się bowiem, że czasem osoby niebogate kupują wykwintne obuwie po to, by podnieść swój nastrój oraz zamanifestować ambicje i aspiracje. Pozbierali wnioski razem i wykazali się, że bingo!, nasze buty świadczą o nas! Otóż:
Co do obcasów – sprawa jest prosta: im wyższe, tym bardziej chcemy, żeby nas dostrzegano. Monstrualne koturny wybierają kobiety podkreślające swoją cielesną atrakcyjność, ale także czasem mężczyźni z wielkimi kompleksami...
Powiedzcie sami, czy trzeba być dobrze opłacanym naukowcem z Kansas, żeby odkryć te wszystkie zależności? Czy sami się tego nie domyślaliśmy? Jeszcze zanim zostałam psychologiem – pojęłam, że nie bez powodu patrzę bliźnim na stopy.
Kiedy byłam małą dziewczynką, tak cieszyłam się z nowych butów, że w nich spałam. Pamiętam, że jako nastolatka stawiałam wystane w kolejce kozaczki obok łóżka. I chociaż wiedziałam, że spanie w nich pozbawi mnie czucia w kończynach, to nie chciałam się z nimi rozstawać nawet na noc.
Teraz, kiedy już minął mi ten opętany entuzjazm, pewnie też dlatego, że dobrych butów jest wszędzie dosyć i tylko nie zawsze mnie na nie stać, nadal błądzę zaciekawionym wzrokiem po tym, co inni mają na nogach. Bo zrozumiałam, że w ten sposób dowiaduję się o nich więcej, niżby sami chcieli mi o sobie powiedzieć.
Zamiast się głowić, czy z panią X lub panem Y będzie nam w życiu po drodze, proponuję spojrzeć w dół – na ich buty. Dobry obserwator będzie wiedział, jakich ludzi wybierać.
DG
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.