Czy tylko styczeń jest dobrym miesiącem na zmiany? Czy inne się do tego nie nadają?... Oczywiście, że nie!
Każdy "pierwszy raz" to nowy początek. Czy to ważne, w którym miesiącu się zdarzył? Niekoniecznie. Ważne, by zostawił piękne – albo chociaż konstruktywne – wspomnienie. Bo że będzie niezapomniany, to pewne.
Pierwsza przyjaźń
Bawiłyśmy się w teatr. Odegrałyśmy setki przedstawień na podwórku pod trzepakiem albo na klatce schodowej w bloku, w którym mieszkała moja babcia. Strasznie byłyśmy w tym egzaltowane. Niczym bohaterki „Rozważnej i romantycznej". Świat dorosłych wydawał nam się taki ciekawy, magiczny. Pod oknem babci stało wielkie drzewo. Wyobrażałyśmy sobie, że w nocy to drzewo świeci i spełnia marzenia. Pod nim Monika poprosiła: „Zostań moją przyjaciółką". Taki był początek pięknego rozdziału w życiu ufnego dziecka, jakim byłam.
(To nie był styczeń, bo to było LATO.)
Pierwszy strach i pierwsza lekcja życia
Przeżyty właśnie z Moniką. Byłyśmy jeszcze chyba bardzo małe, bo ukryłyśmy się pod kioskiem Ruchu i bez kucania nie dosięgałyśmy lady ani pola widzenia pani w środku. Kiosk był świeżo malowany. Małe paznokcie same wchodziły w farbę. Cudownie się ją zdrapywało. Pani musiała coś usłyszeć, bo wyszła z kiosku i... była bardzo zła. Oj, bardzo zła. A po złości przyszło coś jeszcze gorszego – ogromny zawód. I tego zawodu nigdy nie zapomnę. Popatrzyła nam prosto w oczy i powiedziała jak do dorosłych kobiet: „Jak wy mogłyście tak zrobić?". I wtedy zrozumiałam, jakie jesteśmy głupie. Przecież to była własność tej pani. A my ją po prostu zniszczyłyśmy. Wróciłyśmy do domu. W milczeniu.
reklama
Nie spałam do rana. Cały czas miałam przed sobą wzrok tej pani. Byłam przekonana, że przyjdzie policja i mnie aresztuje. Z nerwów dostałam gorączki. W końcu babci udało się wyciągnąć ze mnie w środku nocy, co się stało. Nie krzyczała. Pięknie mi wytłumaczyła, że zachowałyśmy się brzydko i bardzo niedojrzale, że pani na pewno jest przykro, bo gdyby ktoś obdrapał mój rowerek, to też byłabym rozczarowana i zawiedziona. Najważniejsze zdanie babci: „Wszyscy mamy prawo do błędów. Trzeba tylko umieć przeprosić. I przyznać się".
Czekałam na poranek. Chciałam jak najszybciej pobiec i przeprosić. Serce waliło mi jak oszalałe. Ta pani była bardzo mądrą kobietą. Prawie tak mądrą, jak moja babcia. Wysłuchała mnie, uśmiechnęła się i powiedziała: „Wybaczam ci. Widzę, że naprawdę jest ci przykro.". To była ważna lekcja. Mogłam mieć wówczas jakieś 6 lat. Ważny początek...
Pierwsza wyprowadzka z domu Moim powodem były studia. Niedaleko, 80 km od domu, ale jednak... Będę przyjeżdżać do mamusi i tatusia, wiadomo, ale to już nie będzie to samo. Pamiętam drogę do Wrocławia. To małe, obskurne, wynajmowane z koleżankami mieszkanko wydawało się willą. Jak tam było niewygodnie! Ale nikomu to wówczas nie przeszkadzało. Piękne czasy. Wspaniałe emocje: radość, lęk, duma. Wszystko naraz. Wtedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę dorosła. To nic, że już kilka dni później jak mała dziewczynka z plecaczkiem wracałam na weekend do domu... (To był PAŹDZIERNIK).Pierwsza miłość Pamiętacie pierwsze spotkanie? U mnie to było uczucie od pierwszego wejrzenia. Świat zwolnił. Jak w romantycznych komediach. A potem już poszło. Potrafiliśmy rozmawiać godzinami. Kiedyś siedzieliśmy w knajpie na wrocławskim rynku, rozmawialiśmy... I nagle pani kelnerka podeszła, nieśmiało chrząknęła i dodała: „Przepraszam Państwa bardzo, jest 7 rano. Chciałabym powoli zamykać". Nie muszę dodawać, że za oknem świtało, a dookoła, oprócz nas, nie było żywego ducha. Gdybym taką scenę zobaczyła w filmie, chyba bym jednak przełączyła kanał. Co za kicz!!! Dziś ten facet jest moim mężem. (To był GRUDZIEŃ). Pierwsza przeprowadzka do Warszawy Ważny początek. Przyjechałam do stolicy późno w nocy. Pamiętam, że stałam na balkonie wynajmowanego mieszkania, spoglądałam na to obce mi zupełnie, ale piękne miasto... Byłam strasznie zmęczona pakowaniem i podróżą, a jednocześnie przekonana, że nie zasnę tej nocy, tyle we mnie emocji. Dookoła kartony z całym moim życiem. Czy wystarczy je rozpakować, żeby wszystko się ułożyło? Gdyby to było takie proste. Tyle niewiadomych, tyle znaków zapytania. I jednocześnie ekscytacja... (To był LISTOPAD). Koniec też jest początkiem Jest jeszcze wiele innych "pierwszych razów". Ten, który nasuwa się samoistnie - inicjacja seksualna, pierwsza praca, pierwsza samodzielna podróż, pierwsze dziecko. Jest i pierwszy zawód miłosny, pierwsza porażka w szkole, pracy, pierwsza śmierć, pierwszy siwy włos... Ale nie chcę wspominać tych trudnych, bolesnych i złych. Chociaż przecież te też są potrzebne i nie da się ich uniknąć.
Każdy początek oznacza jednocześnie koniec, a koniec, to początek czegoś innnego, tak jak start oznacza też zawsze metę, a burza – słońce. Początki są wspaniałe. Początek to nadzieja. A co najlepsze
– KAŻDY DZIEŃ MOŻE BYĆ PIERWSZYM DNIEM NASZEGO NOWEGO, LEPSZEGO ŻYCIA!! Anna Pogoda fot.: shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.