Otaczają nas miliony poradników: jak rozpalić swoje lub jego uczucie; jak sprawić, by nas kochano; jak być najlepszym w miłości i seksie; jak kochać mądrze, dojrzale, bezpiecznie, dziko, głupio, trwale, chwilowo, namiętnie lub ascetycznie. Bogato, biednie, za darmo i za szmal... Wszystko już na ten temat napisano, choć głównie nic niewarte idiotyzmy. Ale nikt nie ryzykuje poradnika – jak się odkochać?!
Bo co? Za trudne? Nie wiemy, jak się wyrwać z tej maligny pułapki uczuciowej? Ano właśnie. Bo... sprawa jest superpoważna i trudna – wie to każdy z nas, kto kiedyś umoczył swoje naiwne, tęskniące, namiętne serce w niewłaściwym obiekcie ze skały.
Każdemu (prawie?) zdarzyło się głupio i bezzwrotnie zainwestować uczucia. Nie miało to związku z mądrością życiową albo – tym bardziej! – z inteligencją. Dureń może mieć szczęście w miłości, a geniusz może być niekochanym, porzuconym i zdradzonym, ba! wyśmianym gamoniem.
Kiedy się ma złamane serce, gubi się wiarę, że będzie można je jeszcze skleić. Wierzymy w przeznaczone nam piekielne męki, przed którymi nigdy nie uciekniemy... Wszystko, co nas otacza, jest przeciwko nam. Telefon, który nie dzwoni, albo dzwoni i obwieszcza najgorsze. Mail, który nie przychodzi, albo przychodzi i... wiadomo.
Miejsca, w których było nam bosko z łamaczem naszego serca; ludzie, którzy byli świadkami naszego szczęścia lub szansy na szczęście; rzeczy, które kojarzą się tylko z nim, z tym niedosięgłym, niezdobytym, obiektem naszych jednostronnych uczuć.
Sposoby na skuteczne odkochanie
Nie wierzymy, że on nas kiedykolwiek pokocha, ale nie bierzemy pod uwagę, że równie szczęśliwe byłoby nie pragnąć tej miłości. Odkochać się. Jakże niesłusznie, bo są sposoby, by wygrzebać się z tego żmijowiska...
reklama
Albowiem nieszczęśliwa miłość jest jak trucizna, którą w małych dawkach – tak, byśmy od razu nie umarli, ale jeszcze się pomęczyli – sączymy tygodniami, miesiącami i latami. Zatruwa nam smak radości i zniekształca perspektywę fajnego, spełnionego życia. I żeby przeżyć i dać sobie szansę na wzajemność z kimś wartym naszej miłości, trzeba zrobić najtrudniejsze: odkochać się. Nie truć się dłużej! Czyli wyzdrowieć.
Metod jest kilka. I wszystkie trudne... Jak się odkochać? 1. Pierwsze dwa tygodnie Musisz wytrzymać i w ciągu tego czasu odciąć wszystkie łącza, jakie miałeś ze sprawcą twojego krwawiącego serca (nazwijmy go OBIEKTEM, w skrócie O.). Nie odbierać telefonu (poza służbowymi oraz do rodziców, dzieci i na pogotowie). Nie czytać maili oraz, tym bardziej, ich nie pisać (poza – jak wyżej). To samo dotyczy sms-ów, mms-ów, facebooka, twittera, instagrama, skype'a, chodzenia do klubu, restauracji, na mecz, do kina, do miejsc, gdzie możesz spotkać kogokolwiek, kto ma związek z O.
W skrajnych przypadkach zalecany jest wyjazd z odcięciem wszystkich kontaktów. Do koleżanki z podstawówki w Szczecinie, do spa w Wołominie albo do klasztoru mnichów tybetańskich. Zależnie od zasobów gotówki. Byle przez dwa tygodnie nie było nawet oparów O. obok ciebie.
2. Kolejne dwa miesiące Jeśli udało ci się wytrwać tamte dwa tygodnie – te dwa miesiące będą jak kaszka z mlekiem. Kontynuujesz brak bodźców sercowych i mentalną izolację od O.
3. Pudełko (śmietnik, skała) i wino Pakujesz wszystko, co ma związek z O. do jakiegoś pojemnika. Do pudła, torby lub koperty. Rzeczy cenne: biżuterię, a szczególnie pierścionki i obrączki, samochody, mieszkania i dary, jak np. stadniny konne czy obligacje, gromadzisz osobno. Resztę zbierasz z wszystkich twoich ukochanych miejsc (głównie domu), pijesz wino, płaczesz (bardzo ważne: samotnie, bez przyjaciółki!), pakujesz, znowu pijesz wino, płaczesz, wypakowujesz, wreszcie ostatecznie sprzątasz swoje życie z wszystkiego, co ci przypomina O.
Cenne rzeczy spieniężasz albo oddajesz potrzebującym, a mniej cenne wyrzucasz, palisz, wrzucasz do rzeki, strącasz ze skały, ostatecznie wynosisz na śmietnik, ale tuż przed wizytą śmieciarzy, żebyś nie mogła w odruchu słabości ich wygrzebać z pojemnika. Koniec z jego piżamką lub jej słodkimi kapciuszkami. Nie ma! Wyrzucone.
4. Lustro Stajesz przed nim i podejmujesz decyzję, co musisz zrobić, żeby dobrze wyglądać. Fryzura, ciuchy, makijaż, fitness itd. Jesteś tego warta. Jesteś przystojny. Żmudna jest walka z własnym zapyzialstwem, ale ją prowadzisz. I robisz sobie dobrze.
5. Metoda podskoku Ha, to jest trudny cel. Zawsze chciałaś coś zrobić, ale brakowało czasu lub siły. Teraz to robisz: zdajesz na studia wieczorowe, zmieniasz pracę lub rzucasz fajki. Robisz dla siebie coś, co cię pochłania i wzbogaca. Jeśli zrobisz to wszystko szybko i razem, powrót do ciebie sprzed odkochiwania jest niemożliwy. Zaczynasz wierzyć, że jesteś inny, lepszy. Fajniejsza, wreszcie wolna.
Uwaga: jeśli zastosujemy wszystkie metody naraz – będzie nieźle. Potem coraz lepiej, coraz lepiej, aż zorientujemy się, że już nam przeszło. Potem będzie tylko jeden, dwa, góra trzy nawroty, jeden, dwa kryzysy i będziemy zdrowi. Gotowi na nową miłość.
Twoja Zofia Co wy na to? Może macie własną, sprawdzoną metodę na odkochanie?
Podzielcie się swoim sposobem na niechcianą i zatruwającą miłość! Napiszcie:
02-612 Warszawa, ul. Malczewskiego 19 albo danka@tejot.com.pl
dla zalogowanych użytkowników serwisu.