Strona 1 z 2
Ona czeka na pierścionek z brylantem. Wierzy, że okruch tego najtwardszego kamienia uodporni ich miłość na wszystkie przeciwności losu. A jeśli on przyniesie jej później jeszcze jakiś klejnot, wybaczy mu każde potknięcie.
Niestety, nie każdy jest i może być tak hojny jak król Hiszpanii Filip II Habsburg, który jednej ze swych żon (a miał ich aż cztery, choć jako dobry katolik niejednocześnie) podarował na przeprosiny złotą misę pełną „sałatki" z drogocennych kamieni. Perły symbolizowały w niej łzy skruchy, rubiny – szczerość intencji, złociste topazy miały ułagodzić jej gniew, zaś szmaragdy wyjednać zgodę na przebaczenie. Czy można się dziwić, że królowa nie chowała zbyt długo urazy w sercu?
Za mistrza w podbijaniu kobiecych serc uchodził Arystoteles Onasis, grecki armator, jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Im były trudniejsze do zdobycia, tym bardziej go to podniecało. Krążył wokół swej przyszłej zdobyczy, komplementował, obsypywał luksusowymi prezentami i... prędzej czy później osiągał swój cel.
W końcu, która kobieta nie pomyślałaby cieplej o mężczyźnie – cóż, że nieurodziwym – odgadującym każde jej życzenie. I przesyłającym codziennie kosze kwiatów, wśród których ukryte były brylanty. Śpiewaczce Marii Callas – jedynej kobiecie, którą, jak twierdził, kochał naprawdę – na walentynki Onasis podarował pocztówkę ze złota wysadzaną najdroższymi kamieniami. Umieścił ją we wspaniałej, futrzanej kopercie z norek za, bagatela, ćwierć miliona dolarów!
Przekupiona wróżka Rity Hayworth
Żadne prezenty jednak nie zdołały przebłagać amerykańskiej aktorki Rity Hayworth, gdy wreszcie postanowiła odejść od męża, księcia Ali Chana, syna sułtana Agi Chana III. Nie mogła już dłużej wybaczać mu zdrad.
reklama
A zdobywał ją w tak brawurowym stylu! Wartością podarowanych klejnotów przebił chyba nawet wspomnianego Onasisa. Przekupił nawet wróżkę, do której chodziła aktorka, by ta przepowiedziała Ricie wielką miłość do egzotycznego księcia, czyli do niego. Aktorka uwierzyła, ale źle na tym wyszła.
Róże i wiersze dla Poli Negri Rudolf Valentino uchodził za symbol męskiego seksapilu, a Pola Negri była królową Hollywood. Producenci postanowili doprowadzić do związku tych dwóch gwiazd filmowych. W fabryce snów nic tak bowiem dobrze nie sprzedawało się jak romans. Wreszcie im się udało.
Negri i Valentino zjawili się na balu maskowym na cześć magnata prasowego Williama Randolpha Hearsta. Aktorka tak wspominała to spotkanie: „Nie spuszczając wzroku z moich oczu, schylił się i pocałował mnie w rękę. Powiedział przy tym parę konwencjonalnych uprzejmości". Wydał jej się przystojny, ale bynajmniej nie niebezpieczny. Dopiero gdy orkiestra zagrała modne tango „La Cumparsita", Negri pojęła, jak łatwo jest stracić dla niego głowę.
„Nie działały tu ani uroda, ani urok manier, tylko jego ruchy. Czułam się niby nowicjuszka wprowadzana w rytualny taniec..." – wyznała w autobiografii.
Kiedy ucichła muzyka, ona wiedziała już, że w jej życiu stało się coś, co je nieodwracalnie zmieniło. Kolejny wieczór ostatecznie utwierdził ją w pewności, że trafiła do miłosnego nieba.
„Rudi przyszedł z naręczem róż. Po kolacji ich płatkami usłał moje łóżko. Były aksamitnie gładkie i miękkie w dotyku z naszymi ciałami. Ich zapach wypełniał sypialnię" – pisała. Padły wyznania miłosne i najpiękniejsze wiersze... Trudno, by było bardziej romantycznie. Życie jednak dopisało całkowicie prozaiczny epilog tego wielkiego romansu: Rudolf zmarł nagle z powodu perforacji wyrostka robaczkowego.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.