Strona 1 z 2
Dlaczego zdradzamy? A któż to odgadnie?! Sami zdrajcy nie potrafią na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Podobnie jak naukowcy. Ale każdy, kto pozwolił sobie na skok w bok, z pewnością przyzna, że zdrada jest rozkosznie słodka.
Jak świat światem, ludzie się zdradzali, romanse kwitły, chociaż mogło to kosztować nawet życie. Oczywiście karane były przede wszystkim żony. Małżonkowie rogacze prześcigali się w obmyślaniu sposobów, by potraktować niewierną ze szczególnym okrucieństwem. Pewną grzeszną żonę jej mąż oddał trędowatym, by ją gromadnie gwałcili. Inny kazał swej połowicy zabalsamować, a potem zjeść serce jej kochanka.
Niewierne żony były torturowane, upokarzane publicznie, a nawet zabijane. Podobnie jak ich kochankowie. Niejednego mąż rogacz posiekał na kawałki czy porozrywał obcęgami. Ale rozpustnych mężów rzadko spotykała kara.
Dzisiaj w krajach cywilizowanych zaobrączkowani obojga płci dopuszczają się zdrad raczej bezkarnie. Najwyżej związek się rozpadnie. Prezydenci Clinton i Hollande romansowali ze swymi kochankami do woli. Pierwszemu żona wybaczyła, drugi, choć ośmieszony przez damę swego serca, zyskał politycznie.
Właśnie jestem świadkiem świeżutkiej zdrady. Na konferencji medycznej spotkałam Annę – dziennikarkę, z którą kiedyś pracowałam i nawet się polubiłyśmy. Akurat rozmawiała z głównym prelegentem, profesorem medycyny w średnim wieku. Nie dość, że przystojnym, to jeszcze fantastycznym gawędziarzem. Z prawdziwą przyjemnością słuchałam jego wykładu. Ale teraz, kiedy tak patrzyłam na nich z boku, zauważyłam, że profesor wprost pożera Anię wzrokiem, jakby miał przed sobą ciacho, które zaraz musi zjeść. Ona, choć lekko zmieszana, sprawiała wrażenie, że profesor też nie jest jej obojętny.
reklama
Chwilę potem, kiedy usiadłyśmy razem, zapytałam wprost: – Masz z nim romans? – Jeszcze nie – powiedziała szybko i zarumieniła się. – Zawsze mówiłaś, że twoje małżeństwo jest bardzo udane, że się kochacie i wzajemnie sobie ufacie...
– Mój mąż jest super i jeszcze nigdy go nie zdradziłam. Ale teraz nie wiem, co się dzieje. Jakiś czas temu przeprowadziłam wywiad z profesorem. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie: ten intelekt, ta wiedza i te błękitne oczy... Od tamtej pory straciłam spokój. Myślę o nim, kiedy zasypiam i kiedy się budzę, kiedy gotuję zupę i biorę prysznic... Serce mi łomoce, żołądek mi się trzęsie... Spotykamy się służbowo. On zaprasza mnie na wszystkie konferencje... Nie wiem, jak długo wytrzymam w wierności – zwierzyła się.
Zadzwoniła do mnie po miesiącu. – Wróciłam właśnie z konferencji w Barcelonie. Było fantastycznie, profesor jest kochankiem doskonałym. – A mąż? – przerwałam obcesowo. – Kocham męża, ale nie potrafię zrezygnować z rozkosznych motyli w brzuchu.
Jak to się skończy?
Geny czy opieka niani Podobno niektórzy mężczyźni mają zdradę we krwi. I chyba coś w tym jest, bo naukowcy wykryli niedawno... gen zdrady. Dokonał tego w 2008 roku szwedzki biolog Hasse Walum. Swoje badania oparł na obserwacjach funkcjonowania tego fragmentu DNA w mózgu, który odpowiedzialny jest za wydzielanie wazopresyny zwanej hormonem wierności. Im więcej go jest, tym większą człowiek ma skłonność do dochowania partnerowi wierności.
Wcześniej biolog prowadził badania na gryzoniach, nornikach preriowych, które słyną z ogromnego przywiązania do drugiej połówki. Potem na męskich mózgach. Wyniki mogą więc potwierdzać teorię, że to męska zdrada uwarunkowana jest genetycznie. Niektórzy antropolodzy chętnie temu przyklaskują. W wielu kulturach mężczyzna ma bowiem więcej niż jedną żonę, co można przełożyć na chęć zdradzania tej jednej, gdyby tylko jedna istniała.
Słynny biolog i badacz seksualności Alfred Kinsey często powtarzał: „Mężczyźni zadawaliby się z licznymi partnerkami przez całe życie, gdyby tylko społeczeństwo im na to zezwoliło". Amerykańska antropolog Helen Fisher nie przypisuje wspomnianemu genowi aż tak dużego znaczenia. – To, że w danej wspólnocie istnieje poligamia, nie oznacza, że każdy mężczyzna ją akceptuje – tłumaczy. – W niektórych wspólnotach zaledwie pięć do dziesięciu procent mężczyzn współżyje z wieloma kobietami. Tak więc, jeśli nawet są tacy, którzy noszą w sobie gen zdrady, to jest ich niewielu.
Brytyjski psychiatra Dennis Friedman uważa natomiast, że skłonności takie częściej przejawiają mężczyźni, którzy w dzieciństwie oddani byli pod opiekę niani. W ich życiu od najwcześniejszych lat występowały więc dwie kobiety, a każda w innej roli. Matka jest od szanowania, podziwiania i zaspokajania głównie potrzeb emocjonalnych, zaś niania od bardziej fizycznych.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.