Czy wiesz, że wytrysk nie musi być dowodem najwyższej rozkoszy? Zdarza się bowiem, że mężczyźni osiągają ją bez tego. Albo „puszczają sok" bez orgazmu.
O kobiecym szczycie rozkoszy napisano już tak dużo, że gdyby to wszystko razem zebrać, powstałaby potężna biblioteka. Jest bardziej zróżnicowany, a przez to bogatszy. Co więcej, prowadzą do niego bardziej urozmaicone drogi. Wybucha dzięki pieszczotom tego cudownego guziczka skrytego między płatkami intymności albo innych wrażliwych miejsc. To my, baby, doświadczamy orgazmów wielopoziomowych, które obejmują nie tylko nasze ciało, ale też umysł. Dając nam wrażenia mistyczne, sprawiają, że popadamy w ekstazę.
A faceci? Cóż, ich orgazm, choć z natury uboższy, też nie jest taki prosty, jakby się mogło wydawać. Zwykle utożsamia się go jedynie z wytryskiem. I rzeczywiście, najczęściej te reakcje pojawiają się jednocześnie. Eksplozja u młodych, zdrowych mężczyzn to zazwyczaj gwałtowne i obfite puff! Z wiekiem staje się łagodniejsza i bardziej skąpa. Jednak, jak się okazuje, wcale nie musi towarzyszyć szczytowi rozkoszy. Mężczyzna może go bowiem osiągnąć bez wytrysku. Podobnie jak i wytrysk bez orgazmu.
W typowej sytuacji, czyli gdy mamy obie przyjemności naraz, występują dwie fazy. Bez wdawania się w szczegóły anatomiczno-fizjologiczne męskiego przyrodzenia: pierwsza, zwana emisją, polega na tym, że plemniki ze swego magazynku przechodzą do miejsc, gdzie powstaje sperma. Towarzyszy temu fantastyczne uczucie nieuchronnej eksplozji.
Erupcja i ekstaza
Druga faza to właściwe puff! Z rdzenia kręgowego płyną sygnały do mięśni otaczających korzeń penisa. Narząd ten, będący źródłem także kobiecej rozkoszy, kurczy się i wyrzuca nasienie na zewnątrz. Niektórzy panowie właśnie w tym momencie odczuwają największą przyjemność. Ale wielu z nich tuż przed tą erupcją.
Na morko i na sucho
Orgazm bez eksplozji, czyli na sucho, przeżywają często starsi faceci. Może im dawać równie duże zadowolenie jak ten na mokro. Badania przeprowadzone w Center for Marital and Sexual Studies w Long Beach w Kalifornii dowodzą, że obydwa wiążą się z takimi samymi reakcjami fizycznymi. A więc np. są to przyspieszone bicie serca, zaczerwienienie skóry, zwiększona potliwość.
Co niezwykłe, niektórzy badani mieli po pięć orgazmów, jeden po drugim. Znaleźli się i tacy, którzy mogli się pochwalić i dwudziestoma z rzędu! I, to niewiarygodne, ale ich przyrodzenia cały czas stały na baczność. I wcale nie były to czcze przechwałki, gdyż wszystko rejestrowała specjalna aparatura.
Oczywiście takiej sztuki trzeba się nauczyć. Podstawa to opanowanie podniecenia, gdy mężczyzna czuje, że wybuch jest tuż-tuż. Ale ćwicząc takie wyczyny, należy zachować umiar. W przeciwnym razie może dojść do sytuacji, jaka przytrafiła się pewnemu młodemu Amerykaninowi. Tak wytrwale ćwiczył tę sztukę, że kiedy chciał spłodzić potomka, nie mógł, bo nie miał wytrysku. Wieloletnie powstrzymywanie się od fizjologicznych przecież zachowań doprowadziło u niego do poważnych zaburzeń hormonalnych.
Jaki z tego wniosek? To, że facet może osiągnąć rozkosz bez wielkiego puff! rozwiewa mit, że w przeciwieństwie do kobiety nie może udawać orgazmu. Otóż, jak widać, mógłby, mając ten na sucho.
Bożena Stasiak
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.