Nie myślą o seksie. Nie podniecają ich erotyczne filmy ani gadżety z sex-shopu. Aseksualni! Czy to rzeczywiście czwarta orientacja?
Pożądanie jest jak słońce – ożywia i spala. Jego żarowi nie można się oprzeć. Sprawia, że wychodzimy z siebie nawet wtedy, kiedy się w siebie zagłębiamy. Pielęgnując i rozumiejąc nasze pragnienia oraz ich nasycenie, zespalamy się z naszą najgłębszą naturą, zmysłowością życia. I ze sobą nawzajem. To słowa Kim Cattrall, aktorki znanej z roli przebojowej Samanthy Jones z serialu „Seks w wielkim mieście" oraz autorki książki „Inteligencja seksualna". Napisała ją, bo jak twierdzi, w pewnym momencie dostrzegła, jak ważną rolę odgrywa seks w naszym życiu – jest istotnym elementem związku, pozwala wyrażać miłość, ale też pomaga skupić się na innych ludziach.
Dlaczego więc niektórzy nie dają się spalać temu słońcu pożądania i na dodatek doskonale się z tym czują? Im motyle w brzuchu nie trzepocą, ziemia się nie trzęsie, nie podniecają ich nawet najgorętsze pocałunki. Nie fantazjują o seksie z amantem filmowym (ani w ogóle o żadnym seksie), nie masturbują się. Wykazują brak jakichkolwiek zainteresowań sferą seksu.
Są wśród nich i tacy, którzy jeszcze nie w pełni rozumieją swoją inność pod tym względem. Oni jeszcze próbują jakoś się w tym seksie odnaleźć. Żeby pokazać i sobie, i partnerowi, że z nimi wszystko w porządku. W desperacji sięgają po erotyczne gadżety, zmuszają się do nietypowych praktyk seksualnych, ale ognia i tak w sobie nie mogą wykrzesać. Bo ani natury, ani partnera nie da się oszukać.
Asy, czyli czwarta płeć
O takich jak oni naukowcy mówią asy (bo aseksualni) albo czwarta orientacja. Ale uczeni też mają wątpliwości, czy to słuszne określenie. Bo czy niechęć do seksu może być orientacją? Nie dziwi więc, że asy wciąż znajdują się pod lupą specjalistów. Na razie wiadomo, że aseksualizm to nie jest to samo, co abstynencja seksualna. Bo w tym drugim przypadku pożądanie jak najbardziej występuje, ogień już płonie, tylko niestety trzeba go stłumić. Tu chodzi więc o powstrzymywanie się od seksu, a nie o jego deficyt. I jeśli takie hamowanie pożądania nie jest poparte jakąś filozofią życia czy uświadomioną koniecznością, może szkodzić zdrowiu.
reklama
Aseksualni zaś nie uprawiając seksu, krzywdy sobie nie wyrządzają. Za to czują psychiczny ból, gdy są do seksu zmuszani. Skąd się biorą asy, to wciąż pozostaje zagadką. Seksuolodzy sądzą, że przyczyn takich zachowań może być sporo, np. zaburzenia hormonalne, opóźnione dojrzewanie psychoseksualne, zahamowania wyniesione z domu, sposób wychowania czy kompleksy. Wreszcie jako jedną z przyczyn wymienia się też ukryte cechy homoseksualne.
Same asy uważają (bo je też pytano o zdanie), że tak widocznie być musi. I już. Zanim jednak zaczynają rozumieć, że to natura tak ich ukształtowała, z reguły mija wiele czasu. Pełnego obaw, wątpliwości i strachu. Na szczęście już nie muszą się czuć osamotnieni.
Od kilku lat działa AVEN (Asexual Visibility and Education Network), czyli Sieć Widoczności i Edukacji Aseksualnej. To największa społeczność aseksualna w internecie, zrzeszająca kilkadziesiąt tysięcy aseksualnych. Założył ją oczywiście jeden z asów. A zrobił to dlatego, by uświadamiać innym, że takie osoby też są wśród nas. I też mają prawo do szczęścia, niekoniecznie jako single.
A może skrajnie romantyczni?Tym asom, którym nie podoba się określenie „czwarta orientacja" czy nawet nazywanie ich asami, może bardziej przypadnie do gustu określenie „skrajni romantycy". Tak właśnie klasyfikują ich niektórzy naukowcy. Twierdzą, że osoby uważane za aseksualne też mają libido, tylko nie współgra ono z ich psyche. Inaczej mówiąc, asy nie potrafią sobie tego libido uświadomić, a tym bardziej wykorzystać. Pozostają w sferze uniesień. Ale są to uniesienia wyłącznie romantyczne, platoniczne. Oni też mogą odczuwać pociąg do kogoś innego, tyle że całe życie to pociąg pozbawiony podtekstów seksualnych.
Co ciekawe, mogą ich pociągać, podobnie jak tych zwykłych seksualnych, zarówno osoby przeciwnej płci (heteroromantyczni), jak i tej samej. To zrozumiałe, że taka odmienność, jak przecież każda inna, budzi ciekawość. Czy jednak ma sens szukanie miejsca dla asów? Grecka poetka Safona pożądanie nazywała „delikatnym ogniem", który płynie pod skórą. Ogniem, bez którego nie można żyć. Skoro jednak niektórzy obywają się bez niego, to nie przeszkadzajmy im w tym, próbując ich na siłę nawracać. Żyjmy i dajmy żyć innym!
Bożena Stasiakfot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.