Strona 1 z 2
Gdy Amelia Earhart zniknęła podczas próby okrążenia kuli ziemskiej w 1937 roku, świat przecierał oczy ze zdumienia. Przecież tej szczęściarze do tej pory wszystko się udawało! Tak wiele razy grała śmierci na nosie...
Fatalna pogoda, awarie samolotu, ciężka choroba czy... skacowana załoga nie przeszkadzały jej w osiąganiu celów. Inni piloci, choć latali ostrożnie, spadali jak ulęgałki. A Amelia, niepoprawna ryzykantka, ze wszystkich przygód wychodziła cało, zawsze z uśmiechem na twarzy.
Chłopczyca chce latać
Mało brakowało, a już jej pierwszy lot zakończyłby się tragicznie. Kilka sekund w powietrzu, a potem kraksa, krzyk publiczności, cały katalog zadrapań i siniaków... Ale siedmioletnia Amelia była w ekstazie, gdy wygrzebała się ze szczątków swojego wehikułu.
Co prawda skrzynka na owoce na kółkach i coś na kształt torów przymocowanych przez wujka do dachu szopy nijak się miały do prawdziwej kolejki górskiej, ale pozwoliły jej choć na chwilę oderwać się od ziemi. Pęd powietrza, adrenalina, euforia. Amelia chciała jeszcze! W ciągu swojego niespełna czterdziestoletniego życia zaliczyła jeszcze wiele kraks. I każda z nich tylko zaostrzyła apetyt na ryzyko.
Sąsiadki z jej rodzinnego miasteczka Atchison w Teksasie mogły razem zakrzyknąć: „A nie mówiłam!". Od początku wiedziały, że liberalne wychowanie stosowane przez państwa Earhart przyniesie opłakane skutki. Matce Amelii nie zależało na tym, by jej dwie córki zostały wzorowymi panienkami. Przyszła pilotka i jej młodsza siostra biegały po okolicy samopas. Co gorsza, w spodniach i z krótko przyciętymi włosami. Zamiast uczyć się haftu, strzelały do szczurów z ojcowskiej wiatrówki. Skakały przez płoty, wspinały się na drzewa. A zimą ryzykowały życie, pokonując najtrudniejsze trasy saneczkowe w okolicy.
reklama
Prym wiodła oczywiście Amelia. Już wtedy doszła do wniosku, że największą frajdę sprawia jej to, co najbardziej niebezpieczne, najtrudniejsze. Jej rówieśnice skracały sobie czekanie na idealnego kandydata na męża pisaniem sentymentalnych pamiętników. Amelia do zeszytu wklejała wycinki z gazet z historiami kobiet, które odniosły sukces w „typowo męskich" zawodach. Były tam prawniczki, szefowe agencji reklamowych, reżyserki filmowe... Panna Earhart nie miała pojęcia, co będzie robić, gdy dorośnie. Ale miała absolutną pewność, że nie będzie to odpowiednie dla grzecznych dziewczynek.
Spacer w chmurach Przez pierwsze 23 lata życia nie potrafiła podjąć ostatecznej decyzji. Ciągle zmieniała szkoły, niemal co roku miała inny pomysł na karierę. Dwa lata przepracowała w szpitalu. Wcześniej studiowała chemię, jednocześnie pisując wiersze. Jej niezdecydowanie wyparowało w jednej chwili, kiedy tylko oderwała się od ziemi.
W 1920 roku ojciec zafundował Amelii 10-minutowy lot rekreacyjny. „Już dwieście stóp nad ziemią stało się dla mnie jasne, że MUSZĘ latać!" wspominała po latach. Co z tego, że nie ma pieniędzy na lekcje, że dręczy ją chroniczne zapalenie zatok, którego pomimo licznych operacji nie pozbędzie się do końca życia? A rodzina i narzeczony załamują ręce i stukają się w czoło? Amelia będzie latać. I to nie ot, tak sobie, dla relaksu, ale wyżej, szybciej i dalej niż ktokolwiek inny. Albo będzie najlepsza, albo zginie próbując się nią stać.
Na razie jednak musi zdobyć astronomiczną kwotę 1000 dolarów na kurs. Pomogły jej w tym wrodzony upór i odporność na niewygody. Pracowała jako kierowca ciężarówki, telefonistka i stenografka. Uczyła obcokrajowców angielskiego, a nawet założyła własne studio fotograficzne. Resztę pieniędzy dołożyła matka. Pierwszą lekcję latania Amelia miała 3 stycznia 1921 roku. Mogła przebierać w nauczycielach, ale zignorowała mężczyzn. Wybrała kobietę, pierwszą w historii instruktorkę pilotażu, Netę Snook.
Zabójczy KanarekNauczycielka i uczennica szybko się polubiły. Neta doceniła determinację Amelii, chwaliła jej talent i nazywała urodzonym pilotem. Za to skłonność do ryzyka podopiecznej śmiertelnie ją przerażała. Już na jednej z pierwszych lekcji Amelia usiłowała przelecieć pomiędzy ciągnącymi się wzdłuż lotniska przewodami wysokiego napięcia! Instruktorce nie podobał się także pierwszy samolot panny Earhart, kupiony za uciułane pieniądze, żółciutki Kanarek. – Ten grat ledwie trzymał się kupy – wspominała. – Raz po raz coś się w nim psuło.
Amelia ostrzeżenia puszczała mimo uszu. Miała prosty sposób radzenia sobie z przeciwnościami. Udawała, że ich nie ma. I zdawała się na swój wrodzony fart. Poderwała Kanarka na rekordową wysokość 4200 metrów, ustanawiając tym samym pierwszy z jej licznych rekordów. Chore zatoki omal nie rozerwały jej głowy, silnik co chwila gasł, przedzierając się przez gęstą mgłę. To, że Amelii udało się wylądować, zakrawa na cud.
W 1923 roku została szesnastą kobietą na świecie, której wydano licencję pilota. Sprzedała Kanarka. A ten już przy pierwszym locie rozbił się, zabijając swojego nowego właściciela.
Worek ziemniaków nad AtlantykiemOd tej pory Amelia żyła już tylko lataniem. Kiedy nie siedziała za sterami, pracowała (gdzie popadło), żeby zarobić na swoje kosztowne hobby. Problemy finansowe skończyły się, kiedy zaproponowano jej lot przez Atlantyk. Miała zostać pierwszą kobietą, która pokona tę trasę. Oczywiście nie jako pilot. Co to, to nie! Za sterami lepszy alkoholik niż baba.
Pilot Bill Stulz mocno bowiem nadużywał. W ranek wylotu Amelia musiała go zwlec z łóżka i wstawić pod zimny prysznic. Tak więc ona ma tylko siedzieć, notować, co się dzieje na pokładzie i słuchać (męskiej) załogi. A potem, gdy już wylądują, uśmiechać się do obiektywu. – Byłam po prostu bagażem, przewieźli mnie jak worek ziemniaków – wspominała rozgoryczona Amelia. Inna sprawa, że dotychczas sztuka pokonania Atlantyku udała się tylko Charlesowi Lindberghowi. Czternastu śmiałków (w tym trzy kobiety), którzy próbowali powtórzyć jego wyczyn, wpadło do oceanu.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.