Wojny domowe niemal zawsze rozgrywają się na linii synowa – teściowa. Ale nie można zapominać o roli... teścia, osoby nie do przecenienia w całym tym wojennym krajobrazie.
Teść. Postać wcale nie tak jednoznaczna jak jego połowica. Bo, jak już ustaliliśmy, teściowe (zwane jadowicie „twoją mamusią") dzielą się na dwie grupy. Pierwsza, najliczniejsza to złe kobiety, druga – wielka rzadkość, rarytasy i białe kruki, czyli dobre teściowe. A teść, tatuś naszego życiowego partnera, ojciec ojca naszych dzieci, małżonek naszego śmiertelnego wroga (rzadko naszej przyszywanej prawie mamy)?
To postać skomplikowana. Nie do przewidzenia, zmienna i stosująca najbardziej wyszukaną taktykę wojenną w historii rodzinnej militarystyki. Teść bez końca walczy o (spokojne) życie. Trzyma stronę tego bliskiego, który na niego patrzy. Unika ciosów. Ale bywa i tak, że planuje bitwę zza linii frontu. Jest cichym wodzem, przyczajonym smokiem, gotowym do wypuszczenia podstępnego ognia.
Spróbujmy naszkicować typowe postawy teścia – zależnie od jego charakteru. Zaznaczam jednak, że jego osobowość kształtowała najpierw matka (była czyjąś synową), a teraz żona (jest czyjąś teściową), więc czasem nawet porządny gość okazuje się podstępnym, wrednym gnomem. Zakładamy zatem, że teść jest zmienny jak kameleon. I w jednej, zazwyczaj brzuchatej postaci może mieścić skrajne charaktery. Czyli: zachowuje się wobec synowej/zięcia rozmaicie, zależnie od tego, pod czyim znajdzie się wpływem.
Osobowość teścia może mieścić w sobie cichego molestanta – zwykle dotyczy to synowej o powabnej zewnętrzności. Dzieje się tak w sytuacji, kiedy teściowa jest szpetna lub po prostu robi wszystko, by zapuścić się tak dalece, że trudno ją zaliczyć do grupy niewiast kobiecych. Teść się przy ładnej i seksownej synowej rozkrochmala. Czasem nawet latają mu rączki, głos ma przymilny, nadskakuje z pomocą, trzyma jej stronę w rodzinnych konfliktach (ale tylko kiedy młoda kobieta jest w pobliżu). A także – co fundamentalne dla tego typu zachowań – konkuruje z synem i nawet mu dogryza, albowiem widzi siebie w roli konkurenta.
reklama
Jeśli takie teściowskie zachowania dotyczą osobnika, który ma więcej niż jedną synową, wybiera sobie wśród nich faworytę. Resztę obdarza opanowaną obojętnością. Łabędzi śpiew teścia jest trudny do rozpoznania, bywa mylony z normalnym uczuciem ojca do dziecka. Ale po pewnym czasie staje się jasne, że coś w tej relacji jest mocno „nie halo".
Sprawa umiera śmiercią naturalną razem ze spadkiem testosteronu w teściowym organizmie. Ale póki coś jest na rzeczy, problem ten tylko wzmaga nienawiść odstawionej na bocznicę teściowej do faworyzowanej synowej. Młoda faworyta (ona orientuje się najszybciej) umie zresztą sprytnie wykorzystać otumanienie teścia przeciwko jego połowicy, więc i jej są na rękę te chore amory.
Inne typowe zachowanie nazwać możemy zaślepionym tatuśkiem. Mówię tu o sytuacji, kiedy teść jest bardzo niezadowolony z własnego dziecka (nie spełnia jego oczekiwań, nie jest do niego podobne, nie podziela zainteresowań, buntuje się itd.). I to nowo nabyte dziecię trafia mu się jak ślepej kurze ziarno. Nie ma tu mowy o podtekście seksualnym, jest wyłącznie napalony nowy ojciec („mów mi tato") na dawno oczekiwane potomstwo.
Typowa sytuacja: teść zawsze marzył o synu, a miał jego nędzną replikę, czyli córkę. Wtedy zamęcza swojego zięcia (nazywa go wyłącznie synem), organizuje mu wyprawy, mecze, wspólne połowy ryb oraz picie piwa. Początkowo jest to dla obu par nawet miłe. Z czasem jednak nawet najcierpliwsza córka traci cierpliwość, bo ta ślepa adoracja uświadamia jej, że nigdy nie miała tak fajnie jak jej mąż.
I ostatnia postawa: oaza spokoju. Im bardziej teść wewnętrznie niespokojny, tym bardziej na zewnątrz trzyma gardę. Jest jak gad udający drzewo lub głaz. Wtapia się w otoczenie i liczy na to, że nie oberwie w domowej wojnie. Nie zajmuje stanowiska, nie trzyma niczyjej strony, nie wypowiada się.
Jest godzien najwyższego współczucia, bo nie korzysta z życia rodzinnego. A im jest starszy, tym bardziej sobie uświadamia, że tylko ono mu pozostało. Taki teść żyje cichcem i cichcem znika. Nie walczy o siebie. I dlatego warto na niego zwrócić trochę uwagi, bo potem może być już za późno.
A jak to jest w waszych domach? Rozejrzyjcie się uważnie, bo pod skórą teścia może kryć się fantastyczny człowiek i ciekawy facet. Miałam szczęście trafić na takiego. Szkoda, że trwało to tak krótko.
Opiszcie, jak wyglądają wasze bitwy w wojennym krajobrazie?Nasz adres: 02-612 Warszawa, ul. Malczewskiego 19 albo danka@tejot.com.pl
dla zalogowanych użytkowników serwisu.