Decydują o tym, czy ktoś nam się podoba, czy nie. I to na pierwszy rzut... oka. Feromony działają skrycie i nie da się przed nimi obronić.
Emanują nimi nasze myśli i uczucia – podniecenie seksualne, stres, strach, radość, smutek... Ostrzegają nas lub zachęcają. Czy chcemy tego, czy nie, nasze feromony, czyli maleńkie cząstki chemiczne, działają na otaczających nas ludzi, wpływają na ich zachowania.
A feromony innych w podobny sposób wpływają na nas. To właśnie one prawdopodobnie odpowiadają za tzw. szósty zmysł.
Odbieramy je za pomocą narządu nosowo-lemieszowego, który u ludzi – w porównaniu ze zwierzętami – istnieje w formie szczątkowej. Lecz wciąż jest aktywny. Mają go także rośliny, choć nie bardzo wiadomo, gdzie.
Alchemicy i perfumiarze wytwarzali substancje działające jak „feromony" metodą prób i błędów z rozmaitych zapachów. Niektóre okazywały się skuteczne. Do tego stopnia, że w XIII wieku w Anglii wydano ustawę, która głosiła, że: „Każda kobieta, która uwiedzie i skłoni do małżeństwa poddanego Jego Królewskiej Mości za pomocą wonności, zostanie ukarana w majestacie prawa tak, jak za uprawianie czarów. A małżeństwo takie, po wyroku skazującym, uznane zostanie za niebyłe".
Dusząca i ordynarna, ale skuteczna
Pięć wieków później edykt ten nie tylko nadal obowiązywał, ale jeszcze go zaostrzono. Dodano paragrafy o wodach toaletowych, przyprawiających mężczyzn o szaleństwo. I wprowadzono kary dla wytwórców kuszących specyfików. Odnotowano bowiem liczne przypadki amoku, w jaki wpadali panowie z wyższych sfer. Jeden z nich oświadczył się prostytutce, dwóch innych wdało się w pojedynek, rywalizując o względy niemłodej i brzydkiej modystki, kolejny zadłużył się, by ofiarować córce woźnicy kosztowny naszyjnik...
Śledztwo ujawniło, że wszystkie panie używały identycznej wody toaletowej, wytwarzanej przez podrzędnego perfumiarza. Taniej, więc nie zawędrowała do arystokratek. Kiedy śledczy poprosił, by w ramach eksperymentu ową woń oceniło kilka hrabin, jednogłośnie uznały ją za duszącą i ordynarną. Jednak większość panów (choć nie wszystkich) podniecała do szaleństwa!
Ostatecznie zapach skonfiskowano, a wytwórcy nakazano zniszczyć recepturę. Perfumiarz, przerażony perspektywą więzienia, nie odtworzył nigdy owej mieszanki olejków roślinnych. Sprawiał też wrażenie szczerze zdumionego silnym działaniem swojej wody, co zostało odnotowane w aktach policyjnych. Najwyraźniej ów „eliksir miłości" stworzył... przypadkiem.
Na tajemnicę jego niewytłumaczalnej mocy nieco światła rzuciło odkrycie feromonów w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dziś próbuje się je wyizolować i zastosować w lecznictwie oraz kosmetyce. Szczególnie te pochodzące od zwierząt i roślin.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.