Bruno Ferrero, włoski salezjanin, opowiada, że pewnego dnia przed klasztorną furtą stanął rolnik i z całych sił w nią zastukał. Kiedy mnich otworzył wrota, dostał od niego wspaniałą kiść winogron.
– Bracie furtianie, to najwspanialsze grona, jakie wydała moja winnica. Przyszedłem, aby ci je podarować.
– Dziękuję! Zaniosę je natychmiast opatowi, będzie zachwycony takim prezentem.
– Nie! Przyniosłem je dla ciebie.
– Dla mnie? – Mnich oblał się rumieńcem, gdyż uważał, że nie zasługuje na tak wspaniały dar natury.
– Tak! – nalegał mężczyzna. – Zawsze, kiedy pukam do tych wrót, ty mi otwierasz. Kiedy potrzebowałem pomocy, bo susza zniszczyła moje plony, każdego dnia dawałeś mi kawałek chleba i kubek wina. Mam nadzieję, że ta kiść winogron przyniesie ci odrobinę miłości słońca, piękna deszczu i Bożego cudu, który sprawił, że owoc tak dobrze wyrósł.
Furtian przyjął winogrona i przez cały poranek nie mógł się na nie napatrzeć, bo naprawdę były piękne. Dlatego też w końcu zadecydował, że zaniesie je opatowi, który zawsze wspierał go swoją mądrością.
Opat wielce się uradował z podarunku, ale przypomniał sobie o chorym bracie i pomyślał: „Dam mu tę kiść winogron. Kto wie, może sprawi mu trochę radości".
Tak też zrobił. Mimo to winogrona nie pozostały w pokoju chorego mnicha zbyt długo. Pomyślał on: „Brat kucharz opiekował się mną tak długo, serwując mi najlepsze, co tylko miał. Jestem pewien, że ucieszy się z tych owoców".
Kiedy więc kucharz przyniósł mu obiad, został obdarowany winogronami.
– Są dla ciebie – powiedział chory mnich. – Ponieważ na co dzień stykasz się z tym, co tworzy natura, będziesz wiedział, co zrobić z tym Boskim arcydziełem.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.