Czy można wyobrazić sobie bardziej ekscytującą i nasyconą erotyzmem pracę niż podpatrywanie kochających się par? Pewnie nie, tylko kto odważyłby się taką robotę wykonywać? A jednak znalazł się ktoś taki. William Masters, naukowiec-podglądacz.
Pierwszy sezon serialu „Masters of Sex" z Michaelem Shennem i Lizzy Caplan bije rekordy popularności. Sfilmowana historia słynnego amerykańskiego ginekologa i jego asystentki, badających seksualność ludzi, wciąga i ekscytuje. I nie tylko dlatego, że rozpala zmysły, ale opowiada o niecodziennej miłości, w której seks jest najważniejszy. Nie, nie seks głównych bohaterów, lecz... ich pacjentów.
William Masters specjalizował się w leczeniu niepłodności. W latach 50. i 60. XX wieku przeprowadził spektakularne badania, które obaliły teorie seksualnego guru – Freuda. Na owe czasy były one rewolucyjne, ale do dziś dnia u niejednej osoby wywołują rumieniec zawstydzenia.
Masters dzięki swojej odważnej pracy oswoił ludzi z takimi pojęciami, jak orgazm, masturbacja, łechtaczka czy penis... To było niezwykle ekscytujące, ale nie bardziej niż życie prywatne naukowca. Tajemnice jego niecodziennego związku z Virginią Johnson frapują i emocjonują – nie tylko fanów serialu.
Doktorat z seksu?
W 1956 roku Williams Masters poprosił radę naukową Washington University w St. Louis o zgodę na badania seksualności ludzi. Argumentował, że sprawą chciał się zająć zaraz po skończeniu studiów, ale wówczas nie spełniał wszystkich wymagań. Teraz miał już czterdzieści dwa lata, żonę i twarde konserwatywne poglądy. Zgodę więc otrzymał.
Odtąd czas pracy spędzał... w szafie prostytutki, studentki dorabiającej w domu publicznym, która zgodziła się na to, żeby doktor przez wywierconą w drzwiach dziurę obserwował jej zmagania z kolejnymi klientami. Przyświecając sobie kieszonkową latarką, robił notatki, stoperem odmierzał czas stosunków, długość podniecenia, określał intensywność i liczbę orgazmów, opisywał reakcje i upodobania. Później z dziewczynami omawiał każdy przypadek z osobna. Podczas jednej z takich rozmów pewna prostytutka rzuciła myśl, która odmieniła życie Mastersa: „Przydałaby ci się partnerka. Lepiej ci wytłumaczy, co dzieje się z kobietą podczas seksu...".
Asystentka od erotycznych uniesień
Virginia Eshelman Johnson (1925-2013), po trzech rozwodach, z dwójką dzieci i niespełnionymi ambicjami artystycznymi, chciała być śpiewaczką operową. W Kansas studiowała w konserwatorium. Po II wojnie światowej i niezbyt udanej karierze piosenkarki powróciła na Washington University w St. Louis, żeby zdobyć dyplom z socjologii.
Właśnie tam, w 1957 roku, dowiedziała się, że wydział położnictwa i ginekologii poszukuje asystentki. To była dla niej szansa. Po roku intensywnej nauki, podczas której Virginia nauczyła się wielu metod leczenia i terminologii medycznej, rozpoczęła pracę. Masters później wyznał, że w tamtym czasie desperacko potrzebował inteligentnej kobiety z oryginalnymi pomysłami. Dlatego zatrudnił Johnson, chociaż nie miała medycznego wykształcenia, ale jej zdolności i zaangażowanie przerosło jego oczekiwania.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.