Zwierzęta też mają uczucia. Cieszą się, smucą i cierpią z powodu utraty najbliższych istot, zupełnie tak jak my – ludzie.
– Szara delfinica od czasu do czasu popychała nosem swoje nowo narodzone młode – zupełnie jakby chciała je obudzić, zmusić do jakiegokolwiek ruchu. Ale... delfiniątko było martwe. Unoszące się w ostrym słońcu gorącego dnia jego ciało szybko zaczynało się rozkładać. Co jakiś czas matka usuwała więc ze zwłok martwą skórę i poluzowane tkanki – opowiadał na łamach „Scientific American" Joan Gonzalvo, biolog morski z mediolańskiego instytutu badawczego Tethys. – Przez kilka kolejnych dni samica wciąż próbowała przywrócić dziecko do życia. Przestała jeść. Trzy inne delfiny pływały w pobliżu, ale żaden się do niej nie zbliżał. Zupełnie jakby ją rozumiały i szanowały jej cierpienie...
Już w XIX wieku naukowcy zaczęli przekonywać, że światy ludzi i zwierząt niewiele się od siebie różnią. A skoro tak, to i emocje, których my doświadczamy, muszą być znane także zwierzętom. Tak, bo delfiny nie są jedynymi zwierzętami, które przeżywają żałobę. Psy, małpy czy słonie również tracą apetyt z tęsknoty. Potrafią osiwieć. Stają się apatyczne, osowiałe, senne.
Siła psiego przywiązania
Dowodem na to jest choćby historia psa Bobby'ego, którego właściciel John Grey zmarł w 1858 roku. Zwierzę przez 14 lat codzienne przesiadywało na cmentarzu przy jego grobie. Tylko koło południa szło do kawiarni, w której pojawiał się o tej porze jego opiekun. Dostawał jeść i z powrotem szedł na cmentarz. Po pewnym czasie zarządca cmentarza postawił psu przy grobie budę, w której mógł skryć się w zimne i słotne dni. Kiedy Bobby zdechł, ludzie, ujęci jego oddaniem i wiernością wobec właściciela, postawili mu pomnik.
Bobby nie był wyjątkiem! Amerykańskie Towarzystwo Zapobiegania Okrucieństwu wobec Zwierząt przeprowadziło badania, które potwierdziły, że 66 proc. psów, które straciło opiekuna, zachowywało się inaczej niż wtedy, gdy byli razem. Większość zwierząt stawała się niezwykle spokojna, wyciszona. Psiaki rzadko zdobywały się na szczekanie i rozpaczliwie szukały wsparcie u innych ludzi. Co trzeci pies mniej jadł, a niektóre w ogóle odmawiały jedzenia.
Żałoba w buszu
Rozpacz po stracie przyjaciela u udomowionych zwierzaków łatwej zauważyć i być może łatwiej zrozumieć. Ale przecież nie tylko te, które mogły się emocji „uczyć" od człowieka, czują. Zwierzętom żyjącym na wolności też nie można tego odmówić. Weźmy na przykład wrony. Niby takie dość zwyczajne ptaki, a potrafią łączyć się w pary na całe życia i głęboko rozpaczają, gdy stracą członka stada lub partnera. Po śmierci towarzysza nie odstępują jego ciała na krok i wzywają inne ptaki, by przy nim czuwały.
Również gęsi po stracie partnera stają się apatyczne i osowiałe. Jeśli wcześniej zajmowały wysoką pozycję w stadzie, to po śmierci „drugiej połowy" wycofują się z aktywnego życia. Bez trudu dają się też przepędzić od pożywienia nawet słabszym ptakom. Do końca swych dni żyją samotnie, nie łącząc się z żadnym innym ptakiem w parę.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.