Życie odczarowane kredką...

Mandale Danuty Woźniak wyglądają jak kwiaty albo klejnoty. Pokazują, co się dzieje w duszy, ale też zdolności, potrzeby i ukryte problemy.

Na pytanie, ile ma lat, Jan odpowiedział, że chyba ze 100. Tak właśnie się czuł, kiedy po raz pierwszy pojawił się u Danuty Woźniak, choć naprawdę skończył dopiero 65. Był tak schorowany, że Danuta dziwiła się, iż miał jeszcze ochotę coś w swoim życiu naprawiać. Na astmę cierpiał od zawsze, ale uparł się, że chce jeszcze choć raz odetchnąć jak człowiek, a nie jak żaba. Wejście na pierwsze piętro było dla niego wysiłkiem porównywalnym z wdrapaniem się na szczyt stromej góry.

– Rysowałam, a on nic nie mówił, nie miał siły – wspomina Danuta. Seans trwał godzinę, wyciszała Jana, jak mogła. W jej rysunku dominował błękit – barwa powietrza, ciszy, spokoju. Po seansie przez dwa miesiące nie miała od niego żadnych wiadomości. W końcu pojawił się znowu. Tym razem wszedł po schodach bez problemu. Mówił, że nie pamięta, kiedy wcześniej tak głęboko oddychał. Dzięki rysunkowi Danuty udało mu się w końcu uwolnić od choroby, której nabawił się przed wieloma laty... ze strachu.

Nie był to jednak zwykły rysunek, ale mandala – obraz w kształcie koła, który odzwierciedla nasz wewnętrzny świat. Słowo „mandala" pochodzi z sanskrytu i oznacza koło, świat, zaklęty krąg. Jej ojczyzną jest Tybet. Tamtejsi mnisi uważają mandale za symbole przyjaźni i pokoju, z drobiazgową dokładnością usypują je z kolorowego piasku. Ale magiczne, kolorowe koła są znane
na całym świecie.

Indianie Navajo i Aborygeni widzieli w nich bramy do zaświatów i kreślili je podczas rytuałów religijnych. Swoistymi mandalami były też średniowieczne rozety oznaczające doskonałość niebiańskiego porządku, są nimi także horoskopy urodzeniowe, które ukazują nasz potencjał symbolizowany przez planety i znaki zodiaku. Kontemplacja mandali pomaga skoncentrować myśli, pobudzić intuicję, obudzić ukryte zdolności i osiągnąć wyznaczony cel. Wie o tym dobrze Danuta Woźniak, która swoimi rysunkami pomogła nie tylko sobie, ale także wielu innym.

reklama


Klucze do duszy

– Mandale przyszły do mnie w snach – wspomina. – To było 13 lat temu. W tym czasie moja mama zachorowała na raka. Ona była w Polsce, a ja tysiące kilometrów od niej, w Kanadzie. Jak to wszystko przeżyć na odległość. Wtedy, w snach – w które mocno wierzę i zawsze kieruję się zawartymi w nich wskazówkami – pojawił się głos, który kazał mi się zająć rysowaniem. Z początku nie brałam tego na serio, przecież nie mam żadnych artystycznych zdolności. Sen jednak się powtarzał. „Danusia, masz rysować Dusze" – mówił ten głos.

Któregoś dnia wzięła kilka kredek i zaczęła bazgrolić byle co. Kiedy spojrzała na swój rysunek, aż ją zatkało. Było w nim całe jej życie. Od tamtej pory rysowała po 10-12 godzin dziennie. Zupełnie przestała to kontrolować – koliste obrazy wychodziły spod jej ręki automatycznie, jak pismo intuicyjne. – Czasami coś mi mówiło, że właśnie teraz mam rysować. Było to tak silne uczucie, że rzucałam wszystko, szłam po kredki, siadałam i rysowałam.

Tak powstało mnóstwo mandali – cała historia jej życia. Wszystko, co przez ponad 27 lat ukrywała, z czym bała się stanąć oko w oko. Potem te prace – co do jednej – poszły do pieca. Nie, nie żałowała ani przez chwilę. To był jedyny sposób, by wyjść na prostą, ostatecznie odciąć się od traumy. Czuła się odrzucona, upokorzona, winna, choć to ją ojciec i brat molestowali w dzieciństwie. Nie udało się jej od tego uciec, nawet za ocean.

W Quebecu w dalszym ciągu czuła się samotna i bezsilna. I mandale stały się jej ratunkiem. Nie sądziła, że to, co robi, może kogokolwiek zainteresować, więc nikomu nie pokazywała swoich rysunków. Aż do dnia, gdy przypadkiem zobaczyła je koleżanka. Zachwyciła się nimi i opowiedziała jej, że Carl Gustav Jung leczył nimi nerwice, depresje i psychozy. A na koniec zażyczyła sobie, by Danuta stworzyła mandalę dla niej. Wówczas okazało się, że jej dzieła mówią także o życiu innych. O rzeczach, które oni za wszelką cenę starają się ukryć. Bo przychodzą do niej różni ludzie – tacy, co wierzą w moc mandali i rzeczywiście współpracują, i tacy, co chcą tylko sprawdzić, czy to rzeczywiście działa. Ale wszyscy desperacko pragną jednego – uwolnić się od przeszłości.

Kobieta, która bała się niedźwiedzi


Nie ma dwóch takich samych mandali, tak jak nie istnieją dwie identyczne dusze. Nawet mandale tej samej osoby, powstałe w różnym czasie, różnią się od siebie, bo nieustannie się zmieniamy, rozwijamy, przeżywamy coś nowego. Danuta pamięta, że kiedy po raz pierwszy przyszła do niej Michelle, panicznie bała się niedźwiedzi.

Były koszmarem jej dzieciństwa, ale nawet jako 47-letnią kobietę samo słowo „niedźwiedź" przyprawiało ją o histerię. Jednak na mandalach, które narysowała jej Danuta, nie było ani jednego niedźwiedzia. Michelle długo nie mogła tego zrozumieć. Po kilku seansach okazało się, że to nie zwierzę jest winne, tylko jej strach przed rodzicami, którzy nigdy nie byli dla niej serdeczni i czuli. Jej matka często mówiła, że wolałaby jeździć po świecie, a nie zajmować się dziećmi, których nigdy mieć nie chciała.

– Udało mi się za pomocą mandali uwolnić ją od niedźwiedzia: lęku przed rodzicami – opowiada Danuta. – I choć Michelle mówiła, że nie wierzy, iż kiedykolwiek mogłyby się do nich zbliżyć, w końcu zrozumiała, że jej mama pod grubą skórą „niedźwiedzia" ukrywała czułość. Teraz jej relacja z nią jest o wiele cieplejsza. Na dowód, że przezwyciężyła swój lęk, przyniosła Danucie znalezione w domu rodzinnym drewniane figurki niedźwiedzicy i niedźwiedzia.

Czasami jednak blokady są bardzo silne, jakby wrośnięte w nasze pole energetyczne. I trudno dostrzec, co jest nasze, a co doklejone. – Na jednym z seansów gościłam Nicole, 55 lat. Biorę kartkę, kredkę i... ani rusz. Próbuję zacząć rysować, lecz bez skutku. Odkładam kredkę i pytam Nicole, jak się czuje i czego tak naprawdę ode mnie oczekuje. Rozmawiamy chwilę, widać, że się uspokaja i nabiera pewności, że chce spróbować – opowiada.

Źródło: Wróżka nr 9/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl