Strona 1 z 2
Były ze mną, zanim się urodziłam i nigdy mnie nie opuściły. Znam je wszystkie po imieniu – mówi Anna Wiechowska.
Lata 50. Sierpniowy upał. Kobieta w ciąży wsiada do niebieskiego pekaesu i zajmuje jedyne wolne miejsce obok brodatego mężczyzny w białej koszuli. Ten uśmiecha się do niej uprzejmie i wraca do czytania małej, sfatygowanej książeczki. – Ciekawa lektura? – zagaduje kobieta. Po chwili ogląda wydaną w 1947 roku książkę o siedmiu mistycznych ogrodach. Po angielsku. Mężczyzna właśnie wrócił z Indii. Całą drogę opowiada jej o świetle, Bogu, czakrach i miłości. Kobieta w ciąży wysiada oczarowana. Od tamtej pory medytuje, jeszcze żarliwiej się modli i wsłuchuje w siebie. Ma wiele mistycznych przeżyć i nawiązuje kontakt z aniołami. Maluje swoje wizje i daje je dzieciom. – Ta kobieta to moja mama – mówi Anna Wiechowska, znawczyni anielskiego świata, autorka książek o aniołach, wróżka i malarka. – To mnie miała niebawem urodzić.
Anioł mnie zawołał
– Jej fascynacja zadziałała niczym magiczny skaner: otworzyła moją duszę na kontakt z tymi, którzy są pośrednikami między ziemią a niebem. Anioły były ze mną, zanim się urodziłam, i nigdy mnie nie opuściły.
Anna mówi, że w pewnym okresie jej wiara stała się martwa. Jednak nie było jej z tym dobrze. Rozwiodła się. Czuła, że się zagubiła i błądzi. Któregoś popołudnia przechodziła przez warszawskie Stare Miasto i nagle, na jednej z wystaw, zobaczyła anioła. – Mówił do mnie – wspomina. – Wręcz wołał! Weszłam do sklepu i natychmiast go kupiłam. Wiedziałam, że to znak, na który podświadomie czekałam. Wróciła do mnie żywa wiara, bo zaczęłam się modlić. Ponownie zaufałam. Wypełniało mnie wewnętrzne szczęście. Nie martwiłam się już, jak ułożę sobie życie, co mam robić, czym się zająć. Wiedziałam, że otrzymam pomoc.
reklama
Wkrótce spotkała mężczyznę, który wiele lat mieszkał we Francji. Zebrał tam ogromny materiał na temat boskich posłańców. Poznał nie tylko ich imiona, umiejętności, ale – przede wszystkim – ich prawdziwą naturę. Zgromadził setki opowieści o ludziach, którzy z różnych opresji wyszli cało dzięki zdarzeniom tak niezwykłym, że ich inicjatorami musiały być anioły. Nikt na tym świecie nie jest pozbawiony ich opieki. Każdy kontynent, miasto, rzeka, drzewo ma swojego opiekuna. Ludzie zaś, jako istoty na najwyższym poziomie świadomości, są uprzywilejowani, bo każdy przychodzi na ziemię z konkretną misją. Anioły pomagają im ją sobie uświadomić i przeprowadzić.
Choć według biblijnych podań zostały one stworzone z czystego światła i czystego ducha, a ich natura jest eteryczna i subtelna, w ważnych momentach przybierają materialną postać. Są podzielone na Dziewięć Chórów Anielskich, a każdy z nich dzieli się na trzy hierarchie, te zaś – na zastępy. Najbliższy Bogu jest zastęp Serafinów, Cherubinów i Tronów. Rzadko schodzą one na ziemię, by interweniować w ludzkich sprawach. Do tego powołane zostały istoty z trzeciej hierarchii, Archanioły i Anioły.
Są najbliżej ziemi, a w związku z tym najbliżej ludzkich problemów i potrzeb. To one są naszymi stróżami. Jeśli jednak ktoś pojął, po co się urodził, i zrozumiał sens swojej misji, a dzięki temu zrobił postęp na ścieżce rozwoju duchowego, to jego anioł ustępuje miejsca temu, który stoi nad nim wyżej. Wtedy dla tego człowieka zaczyna się prawdziwa droga do świętości. Często mówimy o kimś takim, że został wybrany przez Boga. – Jednak to nie Bóg wybiera, tylko człowiek musi zrobić pierwszy krok. Wówczas zawsze dostaje boskie wsparcie w postaci anielskiej drużyny. Wiem, bo sama tego doświadczyłam – opowiada Anna.
Na kłopoty i wszelką biedę– Po pierwsze, trzeba uwierzyć – Anna otwiera drzwi do niewielkiego pokoju, w którym zwykle przyjmuje szukających porady. Stoją tu tylko dwa fotele, między nimi stolik, na nim zapalona świeca i kilka talii kart, jedna piękniejsza od drugiej. Jest cały komplet anielskich, tarot i kabała perska. Na ścianie obraz Anny – Błękitny Anioł. – Narzędzia do wskazywania kierunku tym, co zgubili drogę. To bywa trudne, bo wiara nie przychodzi ot tak, na pstryknięcie palcami. A jednak można ją w sobie rozbudzić, a później stopniowo podsycać. To jak z telefonem do przyjaciela: nie dodzwonisz się, jeśli nie ma energii, która pozwala na połączenie. Nasza wiara jest energią. Wystarczy ją w sobie rozpalić, a szybko dostaniemy znak z góry.
Anioły są gotowe pomóc każdemu. Jednak się nie narzucają, szanują wolną wolę człowieka. Anielskie zastępy działają według wąskich specjalizacji i dat urodzenia. Na przykład
Lauviah (anioł opiekuńczy urodzonych między 11 a 15 maja) chroni przed plagami i żywiołami. Gdy nadchodzi czas letnich burzy, powodzi, trąb powietrznych, o pomoc i opiekę trzeba prosić właśnie jego. Ochrania wszystkich, którzy go wezwą.
Habuhiah (czuwa nad tymi, którzy przyszli na świat między 25 a 29 lutego) nie tylko leczy choroby dziecięce, ale też uzdrawia zwierzęta i rośliny.
Caliel (opiekun urodzonych między 16 a 21 czerwca) chroni ofiary niesprawiedliwości i jest patronem trudnych spraw. To do niego trzeba się zwrócić, gdy czujemy się skrzywdzeni, poniżeni, straciliśmy dobytek, dom, oszczędności, mamy sprawę w sądzie. Wstawi się za tymi, którzy nie mają możliwości obrony na własną rękę.
Są anioły obdarzające umiejętnością uzdrawiania, sprowadzające miłość, nawracające ze złej drogi, zwalczające bezsenność, ochraniające ludzi konkretnych zawodów, leczące manie prześladowcze i choroby umysłowe. A nawet takie, które specjalizują się w finansach. Anioły wiedzą, że ludzie muszą jeść, mieć dach nad głową i płacić rachunki. Dlatego prośby o przypływ gotówki, lepszą pracę, możliwość spłacenia długów czy pomnożenie bogactwa traktują równie poważnie, jak te o zdrowie czy mądrość w podejmowaniu decyzji. Najważniejszym boskim posłańcem „od pieniędzy” jest
Poyel – anioł obfitości. To właśnie do niego powinni modlić się wszyscy, którzy skarżą się na biedę lub zostali bez pracy i środków do życia.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.