Strona 1 z 2
Dom bez kota jest tylko mieszkaniem. Ale nie wolno dopuścić, by kot był… panem domu.
Koty, w przeciwieństwie do psów, nie uznają nas za istoty wyższe. „Karmią mnie, głaszczą, wyprowadzają na spacer, chyba są bogami”, myśli o nas pies. „Karmią mnie, głaszczą, sprzątają mi w kuwecie – myśli kot. – Chyba jestem bogiem”. Dlatego tak wielu właścicieli kotów odnosi (słuszne) wrażenie, że są dla swojego pupila głównie narzędziem do otwierania puszek. I że to nie kot mieszka u nich, lecz oni u kota.
Sio! To moje łóżko!
Słysząc to, kot spojrzy na ciebie z wyższością i... nawet się nie ruszy. Jeżeli masz dużo szczęścia, łaskawie przewali się na drugi bok, robiąc ci odrobinę miejsca na brzegu. Chcesz się wyspać, musisz sprawić kotu jego własne mięciutkie legowisko. Dobrze sprawdzi się takie na słupku (o ile twój pupil jest w miarę młody i nie upasł się jeszcze jak filmowy Garfield). Koty lubią przesiadywać wysoko i mieć oko na całe mieszkanie. Wtedy czują się bezpiecznie.
Ale i tak o piątej rano kiciuś uwali ci się na piersi całym ciężarem niczym Dusiołek z wiersza Leśmiana. Głośnym mruczeniem (a koty potrafią zagłuszyć 30-letniego diesla) będzie próbował przekonać cię, że już pora wstać i napełnić mu miskę. Może również zacząć cię czule udeptywać, robiąc ci siniaki na obojczyku i drapiąc pazurami dekolt. Co gorsza, wzorem Gacusia mojej znajomej Anki, zdesperowany kocur skojarzy któregoś pięknego dnia dźwięk budzika w komórce z pierwszym karmieniem. Gacuś nie mogąc doczekać się pobudki, zaczął wskakiwać na szafkę i łapą zrzucać z niej telefon. Nie sprawia to, co prawda, że alarm się włącza, ale włącza się świadomość Anki. Jedynym wyjściem w tym przypadku okazało się odizolowanie kota drzwiami, szczególnie polecane są dźwiękoszczelne.
reklama
Jak on tam wlazł? Wspinanie się to naturalna potrzeba kota. Wszystko, co zwisa, zwisa po to, żeby się po tym wspinać. Możesz oczywiście zdjąć zasłonki, a wszystkie rzeczy zamiast na półkach, trzymać na podłodze. Niestety, samo usunięcie zwisających elementów nie załatwi sprawy, bowiem potrzeba wspinaczki u kota jest tak silna, że jeśli nie będzie miał się po czym wdrapać, zacznie to robić… po tobie (auć!). O wiele prostsze i mniej bolesne będzie właściwe ukierunkowanie kociego instynktu wspinaczki.
Świetnie sprawdzają się piętrowe „drzewka” spełniające również funkcję drapaka, co przy okazji powinno rozwiązać problem haratania mebli. Możesz też zamontować na ścianach specjalne półki przeznaczone dla kotów. Twój mruczek będzie na nich się wylegiwać, zamiast na twoich ukochanych bibelotach. A jeśli spróbuje wejść tam, gdzie nie powinien, potraktuj go wodą ze spryskiwacza do roślin. Ukryj się tylko, by kot nie skojarzył przykrego prysznica z tobą, bo stracisz resztki jego sympatii. A co, gdy nie ma cię w domu? Wyłóż półki, stół czy kuchenny blat lepką folią, np. bąbelkową. Koty bardzo nie lubią, gdy coś przykleja im się do łap. Po kilku próbach nie będą więcej ryzykować.
Kotem można sterować również za pomocą zapachu. Anka przypadkiem odkryła, że jej pupile nie znoszą aromatu miętowej herbaty. Porozwieszała więc torebki z suszem w miejscach zakazanych. W ciągu kilku tygodni na stałe oduczyła koty włazić na stół, blat kuchenny i szafki. Trzeba tylko uważać, by nie pomylić mięty z kocimiętką.
Na pocieszenie ważna informacja – w miarę, jak kot nabiera dostojeństwa (i masy oczywiście), jego naturalny instynkt wspinaczki ulega przytłumieniu. Nie musisz obawiać się widoku dziewięciokilogramowego kocura włażącego po zasłonkach pod sufit.
Apetyt na zielone Wielu kociarzy skarży się, że w domu może hodować tylko kaktusy. Mnie udało się uratować ukochaną palmę, posypując jej liście pieprzem. Poskutkowało, ale zabieg ten trzeba co jakiś czas powtarzać. Koty, zwłaszcza te, które nie wychodzą na zewnątrz, muszą bowiem zjadać rośliny, by lepiej trawić i móc oczyścić żołądek ze zlizywanej podczas mycia sierści.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.