Poślubieni magii

Podczas japońskiego wesela wprawdzie nikt nikogo nie zabija, ale za to panna młoda nosi przy sobie miecz! Jego rękojeść i pochwa są białe, podobnie jak reszta jej stroju: buty zouri, kimono shiromuku i wielki, kolisty kaptur wataboshi. Wygląda mniej więcej jak kobieta z rogami w stroju księżniczki z filmu „Gwiezdne wojny”. Słyszałem co najmniej kilka teorii na temat pochodzenia tego kaptura. Według jednej, okrywając głowę, podporządkowuje się małżonkowi. Według innej więzi demony, które – jak każe japońska tradycja – czają się we włosach kobiet.

Podczas tradycyjnego ślub ushinto panna młoda musi ukryć czające się w jej włosach demonyW Japonii niczego nie pozostawia się przypadkowi, wszystko musi przebiegać zgodnie ze sztywnymi regułami. Dotyczą one nie tylko kolejności usadzania gości przy stole (decyduje dostojeństwo), ale też pakowania prezentów. Każdy upominek, nawet kopertę z pieniędzmi, trzeba przewiązać sznurkiem mizuhiki. Dzięki temu życzenia ofiarodawcy wspierają duchy przodków i kami – niewidzialne istoty czuwające nad świętymi miejscami. Duchy szczególnie upodobały sobie czerwień, złoto, srebro i zieleń, więc mizuhiki składają się ze splotów w tych barwach.

Zabawy w podgrupach

Dla muzułmanów małżeństwo nie jest sakramentem, lecz umową podpisywaną przez dwie rodziny. I choć nie trzeba go zawierać w świątyni, to większość młodych par robi to jednak w meczecie. Tam imam, czyli muzułmański duchowny, wygłasza kazanie i prosi młodych o splecenie środkowych palców, co symbolizuje węzeł małżeński. Wprawdzie nowożeńcy coraz częściej wymieniają się obrączkami, ale w rodzinach przywiązanych do tradycji jest to wciąż nie do pomyślenia. Przekonują, że skoro Koran zabrania mężczyznom noszenia biżuterii, zakaz obejmuje również obrączkę. – Prorok nauczał, że ślubu nie można utrzymywać w tajemnicy – tłumaczył mi egipski dziennikarz, Karim.

reklama

I faktycznie, cała okolica dowiaduje się z szybkością błyskawicy, bo zmianie stanu cywilnego towarzyszy hałas, przy którym nasze wiwaty i okrzyki na cześć młodej pary brzmią jak szepty. Muzykanci nie tyle grają, co ze wszystkich sił dmą w trąby i piszczałki, walą w bębny. Najgłośniejsze są jednak kobiety. Przeraźliwie piszczą i wyją, a ich wibrujące głosy, brzmiące jak skrzyżowanie indiańskich okrzyków wojennych i jodłowania, słychać z oddali.

Islamskie wesele trwa trzy dni i łączy w sobie wieczór panieński, kawalerski i właściwe weselelisko. Ono jednak też odbywa się w podgrupach – mężczyźni bawią się w jednej sali, a kobiety w innej, więc młoda para też się w tym czasie nawet nie widzi. Dopiero ostatniego dnia panna młoda zasiada na bogato przystrojonym tronie obok pana młodego. To jedyny moment, gdy obie płcie spotykają się w jednym pomieszczeniu.

Islamska zabawa w podgrupach przybiera też formę okrutnego tuczenia panienek. W Mauretanii, Ugandzie i innych krajach, w których obowiązuje pogląd, że kochanego ciała nigdy nie za wiele (tusza jest oznaką bogactwa, a szczupłość to ujma na honorze), funkcjonują specjalne farmy, gdzie nieletnie piękności łapią kilogramy, niezbędne do upolowania szczególnie dobrej partii. Trafiają tam jako pięciolatki i są zmuszane do wypijania dziennie
20 litrów wielbłądziego mleka i zjadania dwóch kilogramów prosa zmieszanego z masłem. Co ciekawe, większość Mauretanek nie wyobraża sobie, by bez pobytu na farmie dało się znaleźć bogatego męża.

Kobiety z plemion Karo i Hamer z południowej Etiopii są gotowe do jeszcze większych cierpień, byle tylko zrobić wrażenie na panu młodym. Dlatego przed zaślubinami na ich ciele wykonuje się nacięcia, po których pozostają blizny. Muszą być dobrze widoczne, więc skórę nacina się trzykrotnie, za każdym razem głębiej. Dziesiątki blizn na brzuchu i ramionach tworzą wzory, które rozpalają wyobraźnię pana młodego mniej więcej tak jak podwiązka na nodze „naszej” panny młodej…


Kazimierz Pytko, współpr. Haem
fot. autor, getty images/fpm,
fotochannels, shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 5/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka