Nie daj się pożreć rzeczom!

Leo jest umiarkowanym minimalistą w porównaniu z tymi, którzy zbyt mocno wzięli sobie do serca ideę pozbywania się rzeczy potrzebnych do życia i prześcigają się w okrajaniu swojego majątku do drastycznego minimum. W szamańskim podejściu do życia nie chodzi o pozbycie się wszystkiego, lecz o to, by ograniczyć się do niezbędnych rzeczy i spraw. Nie będziemy cię tu namawiać do drastycznej zmiany życia – wyjałowienia mieszkania, myśli i zrezygnowania z różnych przyjemnych zajęć. Ale spróbuj przynajmniej tak urządzić swój dom, w którym spędzasz połowę życia, abyś poczuła, jak „lekko” jest mieszkać w otoczeniu tylko ulubionych i potrzebnych rzeczy.

Pozbywanie się rzeczy nie jest łatwe...Więcej światła w domu

Gdzie jest ta cholerna czarna bluzka? Dałabym sobie rękę uciąć, że wczoraj ją tu widziałam! – Zuzka w porannym amoku znów wywaliła z szafy stosy ciuchów, które za każdym razem podziwia, jakby widziała je po raz pierwszy w życiu. – Kurczę! No, wszystko jest, a tę czarną nagle wcięło. Ooo! Ta nawet fajna. Założę. Skąd ja ją mam? – myślała, upychając szmaty w ledwie domykającej się szafie...

Kobieto! Po co ci tyle tego? Kupujesz i nawet nie pamiętasz, co masz. A nie wspomnę już o tonie perfum, kremików, balsamików, bibelotów. Nadmiar przedmiotów  przytłacza, odbiera czas i miejsce na myśli i refleksje, stresuje i męczy. Doświadczasz tego codziennie, choćby buszując po swojej szafie. A taki szaman z założenia jest minimalistą. Bo wie, że każdy przedmiot ma duszę, która na nas wpływa. Może leczyć, ale może też zabijać.

reklama

To dlatego należy bez żalu pozbywać się tego, co tylko zagraca naszą przestrzeń i wprowadza chaos. Rasowy minimalista dąży do osiągnięcia pewnego rodzaju pustki, przynoszącej energetyczną harmonię. Takie otoczenie nie zakłóca nastroju, nie zaprząta myśli. Powstaje w nim przestrzeń na twórczość na głębsze uczucia...

A my co? Setki rzeczy zostawiamy „na gorsze czasy” albo aż schudniemy. Szpargały poupychane po kątach tworzą ohydną mozaikę, która staje się tłem dla naszego życia. Dusze tych przedmiotów atakują nas zewsząd, robiąc z mózgu śmietnisko. Oczywiście instynkt podpowiada nam, że coś jest nie tak. Dlatego od czasu do czasu sprzątamy, przekładamy i ładujemy te tony klamotów do szuflad i pudełeczek – zamiast po prostu się ich pozbyć. Pomyśl, ile czasu zaoszczędzisz na odkurzaniu, przekładaniu, troszczeniu się o to, żeby coś się nie stłukło...

Pozbywanie się rzeczy nie jest łatwe. Przecież kupa kasy na to wszystko poszła i jeszcze teściowa się obrazi, że wazon od niej gdzieś nagle zniknął... Mało kto to potrafi. Bo też mało kto wie, jak cudowna jest to terapia. Wydanie walających się po półkach, niezbyt lubianych kolczyków, ciuchów, ozdóbek działa jak magia. Nie tylko masz nagle więcej czasu, ale czujesz się lżejsza, spokojniejsza, zaczynasz oddychać głębiej. Kiedyś zachodziłam w głowę, jakim cudem szamani, którzy nie posiadają nic – ani domu, ani ulubionych przedmiotów – mogą być wzorem szczęśliwości. Ale teraz już wiem! Oni są bogaci, tylko ich bogactwem są wolne umysły, mądrość przodków i umiejętność widzenia czegoś więcej, a nie wysysające energię rupiecie.

Miejsce na nowe pomysły

– Pokaż, co masz w tym kufrze – proszę Kingę. – O, same skarby! Pierwszy ząbek mojego synka, pierścionek, który dostałam od mojego pierwszego chłopaka, pocztówki od Aśki... – A kiedy zaglądałaś tu ostatnio? – pytam. – Nie pamiętam! Chyba ze dwa lata temu. Trzymam to wszystko, żeby sobie powspominać na emeryturze.

Najczęściej gromadzimy rzeczy z sentymentu. Pewnie też zachowałaś urodzinowe kartki, sukienkę, w której za młodu poznałaś miłość swego życia. A w piwnicy stoją dawno nieużywane narty czy stare sztalugi – „przypominajki” zapodzianych gdzieś pasji i dawnych pragnień... Kolekcjonując te rzeczy, zamykasz swój umysł w przeszłości, zajmujesz miejsce nowym marzeniom i perspektywom. Przywiązanie do nich oznacza, że nie potrafisz żyć tu i teraz. Skupiasz się na przeszłości, zamiast działać w tej chwili i z otwartym, wolnym umysłem kształtować swoje życie. Zostawianie za sobą wszystkiego, co zbędne, nauczy cię korzystać z rzeczy bez przywiązywania się do nich i oddawać je bez żalu, gdy przestaną ci służyć. Gdy zdołasz spakować swój dobytek w paru walizkach, będziesz mogła wszędzie czuć się jak w domu!

– Kiedy robiłaś przegląd lodówki? – pytam oszołomiona wypchaną po brzegi chłodziarką. – Jogurty sprzed pół roku, sosy chyba się już ruszają, sterta napoczętych serków, dżemów, majonezów. – Oj, nie wiem. Nie czepiaj się! Jutro idę do sklepu, to kupię coś dobrego... – Zastanawiałaś się kiedyś, ile ciężko zarobionych pieniędzy obracasz wniwecz wraz z niewykorzystanymi resztkami z obiadu lub niedojedzonych przetworów? Rozsądniej i zdrowiej byłoby kupować tylko niezbędne, świeże produkty i wykorzystywać je do końca przed kolejną planowaną wyprawą do spożywczaka.

Luksusowa asceza

– Piękne są te japońskie domy – rozmarzyłam się. – Takie czyściutkie, przyjazne, pełne prostych linii i faktur. – Prawda, że bije od nich spokój? Niczego nie udają. Po prostu są takie naturalne, zdrowe, przestronne. Świat opanowała moda na ekologiczne i czyste wnętrza. Dziś domy z jak najmniejszą liczbą sprzętów są oznaką prawdziwego luksusu. Spróbuj przybliżyć swoje gniazdko do tego ideału i go uporządkować. Tym razem nie wystarczy odkurzacz i mop.

Oprócz kurzu usuń z mieszkania... kolorowe desenie (przynajmniej te na ozdobnych poduszkach i obrusach; wzorzysta tapeta będzie musiała zaczekać do remontu) i tysiące drobiazgów, które dotąd tylko przestawiałaś z miejsca na miejsce. Jednolite, stonowane barwy, gładkie powierzchnie i czyste przestrzenie sprawią, że dom stanie się azylem, w którym odetchniesz po widoku kolorowych kurtek przechodniów i przesuwającego się przed oczami barwnego filmu.

Jeśli lubisz ozdobne przedmioty, zostaw jeden, góra dwa, a gdy ci się znudzą – wymień je na inne. Tylko wtedy, niczym żyjący wśród przyrody czarownik, będziesz czerpać życiodajną energię z otoczenia i pobudzać mózg do twórczej pracy – choćby miało to być tylko wymyślenie nowej potrawy czy uszycie kiecki. Teraz, zamiast wiecznie sprzątać i czegoś szukać, wreszcie znajdziesz na to wszystko czas.

Prawdziwa JA

– Co tam skrobiesz? – pytam Julkę. – A, nic. Uzupełniam listę marzeń i zaznaczam te już zrealizowane. – Pokaż… "nowy komputer, bursztynowy pierścionek, mała czarna, biała zastawa stołowa"… Po co aż tyle tego? – Chcę, żeby wszystko pasowało do mojego stylu, do mnie. Bo przecież jak cię widzą, tak cię piszą.

Czy rzeczywiście posiadanie tych wszystkich rzeczy stworzy oryginalną tożsamość Julki? Wątpię, by białe naczynia – zamiast tych zielonych w kredensie – czy kolejna kiecka miały taką moc. W starym ciuchu czy w nowym, twoimi prawdziwymi walorami są dobre cechy charakteru, zdolność do refleksji i wewnętrzne bogactwo. A tego nie wyszukasz nawet na targu z antykami.

Źródło: Wróżka nr 4/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka