Strona 1 z 2
Podobno Śiwa dał ją swojej żonie, by zachowała wieczną młodość. Księża straszą, że joga to prosta droga do piekła. Czy te niewinne ćwiczenia naprawdę mogą nam zaszkodzić?
Historia Krystyny K. brzmi jak ostrzeżenie dla wszystkich, którzy traktują jogę jak gimnastykę połączoną z ćwiczeniami oddechowymi, która uwiodła gwiazdy Hollywood. Nastolatka przez wielogodzinny ciężki trening w ciągu trzech lat osiągnęła najwyższy stopień wtajemniczenia. Była nie tylko niebywale sprawna, ale też zaczęła przewidywać przyszłość, a nawet leczyć. W końcu postanowiła stać się prawdziwą joginką i otworzyć się na energię wszechświata. Zrelaksowała się i zebrała w sobie całą energię. Jej ciało stało się ciężkie, bezwładne i obce.
– Czułam, jak z niego wychodzę. Było mi lekko i dobrze – opowiadała później. – Raptem zorientowałam się, że nie przebiega to tak jak powinno. Miałam wrażenie, że wchłania mnie coś strasznego i czarnego. Nie mogłam się od tego uwolnić! Ten strach, przerażenie, rozpacz… trudno opisać – relacjonuje.
Kilka godzin szarpała się w obcym wymiarze z demonami, które próbowały porwać jej duszę. – Tak bardzo chciałam wrócić do swojego ciała, a to coś wciągało mnie coraz mocniej i mocniej. Nagle uzmysłowiłam sobie, że to piekło próbuje mnie pochłonąć i moja myśl powędrowała do dobrego Boga – opowiada – i – jak podkreśla – dopiero wtedy udało się jej wyzwolić z tego koszmaru. Do rana leżała jak sparaliżowana, zlana zimnym potem i łzami.
Ta historia to woda na młyn przeciwników jogi. – Joga jest sataniczna! – przestrzega egzorcysta Watykanu, Gabriele Amorth i tłumaczy, że jej uprawianie prowadzi do kultu hinduizmu i przez to kłóci się z pierwszym przykazaniem. Ale nie wszyscy duchowni podzielają jego zdanie. Mało tego – w Europie jogę propagowali nawet… benedyktyni.
reklama
Na seks i duszę– Joga nie jest religią – przekonuje Sławek Bubicz, założyciel najdłużej działającej w Polsce szkoły (Akademię Hatha Jogi otworzył w 1984 roku), absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – To sztuka i praktyczna nauka, zajmująca się zdrowiem i szczęściem człowieka – jego ciałem, psychiką i duchem. Joga opiera się wyłącznie na doświadczeniu, a nie na wierze lub dogmatach – przypomina. Premier Indii, Jawaharlal Nehru, nazywał ją „metodą dyscyplinowania ciała i umysłu poprzez fizyczny i psychiczny trening”. Twierdził, że mogą ją uprawiać nawet ateiści. Ale jego zapewnienia nie przekonują księży, którzy widzą w niej akt wiary.
W czasach kultu zdrowego stylu życia popularność jogi gwałtownie wzrosła. Łącząc gimnastykę i medytację, stała się atrakcyjna dla tych, którzy poszukują uniwersalnej duchowości. – Dla hinduisty joga jest sposobem dążenia do stanu, gdy to, co naturalne i to, co boskie, staje się jednym, i nie ma w nim różnicy pomiędzy człowiekiem a bogiem – przestrzega wychowany w indyjskiej Kerali salezjanin o. James Manjackal. – A to dla chrześcijanina jest bluźnierstwem.
W sanskrycie słowo „joga” oznacza dosłownie „zespolenie”, ale równocześnie językowo ma wiele wspólnego z naszym słowem „jarzmo”. Na polski najlepiej przetłumaczyć je opisowo – jako „drogę do zjednoczenia przez narzucenie sobie dyscypliny”. Po raz pierwszy opisano ją w „Upaniszadach”, hinduskich tekstach religijnych datowanych na VIII-III w. p.n.e. „Zjednocz światło, które jest w Tobie, ze światłem Brahmana” – zalecali ich autorzy, nie kryjąc religijnego charakteru tej praktyki.
W III wieku p.n.e. przełomu w jodze dokonał indyjski filozof Patandżali. W „Jogasutrach” napisał on, że ostateczne wyzwolenie z karmicznego łańcucha kolejnych wcieleń umożliwia uprawianie: samokontroli (yama), praktyk religijnych (niyama), pozycji i postaw ciała (asana), ćwiczeń oddechowych (pranayama), kontroli zmysłów (pratyahara), skupienia (dharana), głębokiej kontemplacji (dhyana) i oświecenia (samadhi).
Pytanie, czy da się oddzielić fizyczne ćwiczenia od umysłowego i duchowego zaangażowania? Każda asana (pozycja jogi) jest bowiem aktem czci hinduistyczego bóstwa. Niektóre wręcz noszą nazwy pochodzące od bóstw hinduskiego panteonu, inne – jak Matsyasana, poświęcona rybie, której postać przyjął Wisznu – odwołują się do awatarów, czyli ich wcieleń. Zgodnie z hinduskim światopoglądem, przybierając jakąś pozycję ciała, oddajemy cześć innym bogom. Fakt, że nie zdajemy sobie z tego sprawy, nie ma nic do rzeczy, bo w hinduizmie bardziej niż intencje liczą się suche fakty.
W tym wypadku – że przyjmujemy pozycję boga albo jego imię. Przy czym zgodnie z mantra jogą jakość liczy się mniej niż ilość. W mantra jodze, która używa dźwięków (mantr), każdą mantrę należy powtórzyć 108 razy. Jak tłumaczył mi kiedyś adept Ruchu na Rzecz Kriszny, samo mówienie jest myślą. – Aby pomodlić się do Ramy – przekonywał – wystarczy poprosić o margarynę w sklepie.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.