Strona 1 z 2
Telepaci czytają umysły jak książki dla dzieci, a jeśli się skoncentrują, potrafią zatrzymywać serca żab. Strach pomyśleć, że może to robić każdy z nas...!
Znają to doskonale matki. Niby wszystko jest dobrze, ale gdy pojawi się ten dławiący niepokój, który nie pozwala zasnąć albo gwałtownie przerywa sen, od razu wiedzą, że ich dzieciom dzieje się krzywda. I nic ich nie uspokoi, dopóki nie usłyszą, co się stało. – No cóż kobieca intuicja… Ale rzeczywiście mamy są niesamowite – przyznaje psycholog dr Marta Wójcik. – Często polegają na przeczuciach i nieświadomie posługują się telepatią – tłumaczy. Jej zdaniem odbierają wtedy sygnał emocjonalny, który w sytuacji zagrożenia wysyłają dzieci.
Pani Marta sama zainteresowała się postrzeganiem pozazmysłowym, gdy jej dzieci wyjechały na stypendium za granicę. – Ani razu matczyne przeczucia mnie nie zawiodły. Pierwszy przebłysk miałam, gdy syn przyznał mi się, że do kampusu dojeżdża motocyklem – wspomina. – Dwa tygodnie później obudziłam się w środku nocy. Wiedziałam, że coś się stało i że to przez ten motor – opowiada.
Okazało się, że chłopak go rozbił i trafił do szpitala z podejrzeniem pęknięcia podstawy czaszki. Na szczęście skończyło się na złamaniu szczęki i nosa. Z kolei gdy córka zaszła w ciążę, pani Marta zaskoczyła ją telefonem w środku nocy. Usłyszała, że dobrze, iż się odzywa – córka od tygodnia zbierała się, by jej powiedzieć, że będzie miała dziecko, ale brakowało jej odwagi.
Amerykanka Teresa Thompson, również psycholog, przekonuje, że kobiety odkrywają w sobie takie zdolności zazwyczaj w okresie ciąży. – To wtedy nawiązuje się ta szczególna więź między matką a dzieckiem, którą po rozwiązaniu kobiety pielęgnują. Niektóre przez taki mentalny trening często dochodzą do zaskakujących wyników – opowiada.
reklama
★ Męska intuicjaRodzicielstwo rozbudza telepatycznie również mężczyzn. Świadczy o tym choćby przypadek przedwojennego niemieckiego filozofa Ernsta Cassirera, który za każdym razem, gdy jego córce działo się coś złego, wyraźnie to odczuwał. Gdy Anna uczyła się w szkole w innym mieście, zawsze wiedział, kiedy zachorowała. Na studiach przydarzył się jej wypadek, akurat tego samego dnia, gdy ojciec odwiedził ją w Berlinie. Ledwie zdążył wsiąść do pociągu, zaczął odczuwać silny niepokój. Wysiadł na pierwszej stacji, na której zatrzymywał się pociąg, i zadzwonił na stancję. – Co się stało z Anną? – zapytał właścicielki mieszkania. – Jest w szpitalu. Ale już wszystko dobrze – odpowiedziała skonsternowana kobieta, która dosłownie kilka minut wcześniej dowiedziała się, że dziewczyna przeszła operację po tym, jak dostała krwotoku. Mistrzowie ze Wschodu Co potrafią najlepsi? Przekazują informacje na bardzo duże odległości, porozumiewają się bez znajomości języków, wpływają na innych, a nawet… zabijają. Komunikują się w czasie rzeczywistym, chociaż nadawcę od adresata może dzielić nawet kilka tysięcy kilometrów. Potwierdził to słynny eksperyment przeprowadzony przez… NASA. W 1971 r. amerykańska agencja kosmiczna zaprosiła do udziału w nim najlepszych telepatów, między innymi z USA i ZSRR. Ich zadaniem było nawiązanie kontaktu z Edgarem Deanem Mitchellem, przebywającym na pokładzie statku kosmicznego Apollo 14.
Astronauta uruchamiał aparat, który w przypadkowej kolejności wyświetlał jeden z 200 rysunków, po czym koncentrował na nim swoje myśli. W tym samym czasie siedmiu śmiałków na Ziemi odbierało przekaz i zaznaczało go na odpowiedniej planszy. W ten sposób przeprowadzono cztery seanse, podczas których urządzenie wyświetliło po 25 obrazów. Jeden z uczestników kompletnie zawiódł, dwóch prawidłowo wskazało 20 proc. rysunków, dwóch – 40 proc., a jeden 67 proc. Najlepszy, Gruzin Awtandił Łomsadze uzyskał aż 84-procentową skuteczność, a na dodatek ułożył obrazki we właściwej kolejności i zauważył, że jeden z nich został wyświetlony przez maszynę dwukrotnie.
Inny mieszkaniec ówczesnego ZSRR, Tofik Hasanowicz Dadaszew, na I Międzynarodowej Konferencji Psychotronicznej w Pradze udowodnił, że dla telepatów nie istnieją ograniczenia językowe. Nie znając angielskiego, wykonał poprawnie wszystkie myślowe (!) polecenia anglojęzycznych nadawców, którzy z kolei nie znali rosyjskiego.
Tajna broń: gospodyni domowa Sowieci dość szybko wpadli na pomysł, by niezwykłe umiejętności swoich telepatów wykorzystać w praktyce. Na własnej skórze odczuł to czeski szachista, Luděk Pachman. Podczas meczu z arcymistrzem ZSRR Igorem Bondarewskim cały czas utrzymywał przewagę. Nagle nieoczekiwanie załamał się, zaczął popełniać proste błędy i przegrał z kretesem. Po latach w radzieckim magazynie „Technika i Nauka” przeczytał, że jego rywalowi pomagał żydowski jasnowidz i telepata Wolf Messing, który technikami psychomanipulacji próbował na odległość wywołać u niego zmęczenie i odebrać wolę walki. Jak się okazało, skutecznie.
W 1970 r. świat obiegła informacja, że Rosjanie pracują nad wykorzystywaniem telepatów nie tylko do mieszania w głowach wrogom rewolucji, ale też do ich eliminowania. Na Amerykanów padł blady strach na wieść o Ninie Kułaginie. Prosta gospodyni domowa zasłynęła jako medium i telepatka. Na odległość potrafiła myślą zatrzymywać serca żab, a wyzwoloną z rąk energią elektryczną zabijać króliki. Za oceanem szybko zabrali się za organizowanie oddziału ludzi o nadprzyrodzonych zdolnościach, by po kilku latach ogłosić, że amerykańscy telepaci potrafią nie tylko namierzyć radzieckie okręty podwodne, ukryte pod lodem Arktyki, ale też telepatycznie zepsuć ich atomowe napędy. Tak zimna wojna wkroczyła na poziom PSI.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.