Prezenterka Anna Popek zdradza swój przepis na młodość: na co dzień się nie przejadać, a raz do roku zafundować sobie post! Gimnastykować tylko umysł, a pielęgnować – swoja duchowość i kobiecość.
Jest w życiu kobiety taki moment cudownej równowagi, między 35. a 45. rokiem życia, kiedy jeszcze dobrze się wygląda, a już sporo wie. Dziesięć magicznych lat, kiedy można świadomie czerpać ze swojej kobiecości i ze swojej wiedzy życiowej. Wydaje się, że tak może być zawsze i właściwie, dlaczego miałoby nie być? Wierzymy, że właśnie nam uda się w jakiś magiczny sposób zachować młodość.
Trzeba próbować różnych rzeczy, żeby zatrzymać upływający czas, ale w konsekwentny sposób. Nie można – moim zdaniem – biegać z salonu piękności do wróżki, od wróżki na tai-chi i jeszcze po drodze zaliczać siłownię, bo w takim rozedrganiu przestaniemy mieć czas na normalne życie.
Młodość to przede wszystkim… ciekawość świata i ciągła gotowość uczenia się nowych rzeczy. Dlatego zapisałam się na studia podyplomowe w Studium Systemu Finansowego i Polityki Monetarnej. Dla mnie humanistki to bardzo ciekawe, poszerzające horyzonty doświadczenie. Zaczynam też zajmować się kulturą korporacyjną, sposobem tworzenia dobrych relacji międzyludzkich. Dobrze, kiedy nie tylko walory zewnętrzne świadczą o naszej wartości.
reklama
Ważne jest też zaufanie do swojej kobiecości. A kobiecość to seksapil, dobry wygląd, ale także umiejętność dbania o rodzinę, zorganizowania przyjęcia, stworzenia dobrego nastroju, prowadzenia ciekawej rozmowy. Tego rodzaju kobiecość – dojrzała, piękna, świadoma swoich walorów – też może być sposobem na młodość.
Aby zachować formę, należy – jak twierdzi mój znajomy profesor – lekko niedojadać. Trochę sportu też nie zawadzi, ale wysiłek fizyczny w nadmiarze nie jest wskazany. Ja sport uprawiam z rzadka, kiedy mam na to ochotę. Regularny fitness trzy razy w tygodniu to nie dla mnie!
Od wielu lat raz do roku jeżdżę do Gołubia, gdzie stosuję post warzywno-owocowy dr Ewy Dąbrowskiej. Spokój, ruch na świeżym powietrzu, dieta i sen znakomicie regenerują i naprawdę leczą. Czasem jednak lubię zrobić sobie małą przyjemność – kieliszek wina wieczorem albo dobra kolacja z przyjaciółmi.
Dla zachowania młodości ogromne znaczenie ma też nasza duchowość. Byłam kiedyś u Ojców Benedyktynów w Tyńcu na tygodniowym poście orkiszowym świętej Hildegardy. Wstawałam na jutrznię, chodziłam na nieszpory i na wieczorne nabożeństwo i niewiele jadłam. W sensie duchowym było to wyjątkowo ciekawe i kojące doświadczenie. Czasem trzeba spojrzeć na swoje życie z perspektywy wieczności, a w działaniu poszukać głębszego sensu. Jeśli sfera duchowa jest zaniedbywana, odbija się to także na naszej twarzy. Pielęgnować trzeba duszę, ciało i umysł, a wtedy harmonia będzie naszym największym atutem, mimo upływającego czasu.
Anna Rączkowska
fot. Forum
dla zalogowanych użytkowników serwisu.