Czerwiec to mój ulubiony miesiąc. Długie, gorące dni, parne wieczory i czereśnie…
Był czerwiec 1962 roku. Miałam pięć lat i siedziałam na ganku naszego nowego domu. Tak naprawdę nie był nasz, tylko służbowy. Ojciec dostał pracę w Polskiej Akademii Nauk. Instytut Genetyki mieścił się w Jastrzębcu i tam właśnie zamieszkaliśmy. Siedzę więc sobie i patrzę na ogromne czereśniowe drzewo. Czerwone jak krew owoce lśnią w słońcu, a mnie leci ślinka. Na drzewie uwija się nasza sroka o imieniu Kasiek. Skąd takie imię? Najpierw myśleliśmy, że jest dziewczyną i nazwaliśmy ją Kaśka. Ptak był już dorosły, gdy wyszła na jaw męska płeć. Nie chcieliśmy robić mu wody z mózgu i właśnie stąd Kasiek.
Siedzę więc pod drzewem i myślę: „Kasiulku, przynieś mi choć jedną czeresienkę”. I – wierzcie lub nie – po kilku minutach Kasiek siedzi obok mnie z dwiema dorodnymi czereśniami zwisającymi z dzioba. Tak mu się spodobało karmienie, że przyniósł z kilogram owoców. Zjadłam wszystkie. Łatwo przewidzieć, jak się to skończyło… Ale apetytu na czereśnie nie straciłam. Do dziś je lubię. Jestem pewna, że to za sprawą sroczych czarów. Pewnie Kaśkowi było przykro, że odchorowałam posiłek. Nie miał złych zamiarów, nie znał reguł dziecięcej diety.
Jak Kasiek stał się członkiem naszej rodziny? Bardzo wcześnie został sierotą i moja mama przyjęła rolę matki adopcyjnej. Sroki to niezwykle inteligentne ptaki. Lubią mięsne posiłki, więc szukają łatwego łupu. Najprościej upolować niezaradną istotę. Ich ofiarą najczęściej padają pisklaki, szczególnie kurczęta. Kwoka nie jest w stanie obronić dzieci przed sroczym atakiem. Tym bardziej że zazwyczaj jest zmasowany. Jedna sroka atakuje kurę, a w tym czasie druga wybiera maluchy.
reklama
Od dawien dawna właściciele kurników życzyli srokom rychłej śmierci i wprowadzali życzenie w czyn. Zakładali przeróżne pułapki lub prosili myśliwych o wsparcie. Co do pułapek, to zazwyczaj sroczy spryt zwyciężał, ale przed dubeltówką nawet sroka nie ucieknie. Mama Kaśka padła ofiarą apetytu na kurczaki. Gniazdo było na terenie naszego ogródka i moja mama zauważyła nieobecność karmicielki. Drabina i karkołomna wspinaczka uratowała życie tylko jednego pisklaka. Trzy pozostałe już nie żyły.
Kasiek rósł jak na drożdżach i nabierał przekonania, że jest człowiekiem. W końcu miał ludzką mamę. Sroki są bardzo rodzinne. Ich więzi są trwalsze niż nasze. Jak kochają, to na śmierć i życie. Nie lękają się oddać tego drugiego w imię miłości. Gdy Kasiek stał się „mężczyzną”, postanowił objąć posadę stróża. Nie wpuszczał nikogo na teren naszej posesji. Nie liczył się z nikim. Nawet mundur nie robił na nim wrażenia. Nasłany przez kogoś milicjant umykał jak niebieski zając. Nigdy więcej nie przyszedł. Musiał nieźle oberwać. Kasiek atakował jak myśliwiec i niczym karabin maszynowy zostawiał na głowie gościa serię dziur. Musieliśmy znaleźć sposób skutecznej obrony, bo nikt by nas nie odwiedzał. Parasol! Bez względu na pogodę witaliśmy gości pod parasolem. Wprawdzie już po kilku wizytach zaczął przypominać sito, ale i tak osłabiał atak.
Po pewnym czasie Kasiek uznał, że etat stróża mu nie wystarcza. Postanowił zostać gangsterem. Siadał na furtce do instytutu i czekał na przyjazd autobusu. Każdy, kto chciał wejść na teren zakładu pracy, musiał mu „zapłacić”. Kawałek szynki, ewentualnie kiełbasa, bo inaczej manto. Tego było już za wiele. Terroryzm został ukarany i Kasiek trafił do paki. Noce spędzał w klatce, a dnie na uwięzi. Ojciec zrobił mu tak zwany tramwaj. Mógł latać tylko wzdłuż drutu rozciągniętego w naszym ogrodzie. Mimo to nie stracił bojowego charakteru i gdy ktoś obcy wkraczał na nasz teren, strasznie wrzeszczał. Żył wiele lat, ale nie spokorniał do końca swoich dni. Na starość posiwiał. Stracił kontrast barw, lecz nie charakter. Zawsze, kiedy widzę czereśnie, przypomina mi się sroczy brat. I choć wiem, że sroki potrafią robić szkody nie tylko wśród kurcząt, ale i w środowisku naturalnym, to i tak mam dla nich wiele sympatii.
Dorota Sumińska
doktor weterynarii,
prowadzi w radiu i telewizji popularne programy o zwierzętachfot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.