Strona 1 z 2
Ty jesz krwisty stek z grilla, a komary… ciebie. Nie wiadomo, co gorsze – bąble czy brzęczenie, które nie daje w nocy zmrużyć oka. Sprawdź, co zrobić, żeby koszmar minionego lata nie powrócił.
Atakują o świcie lub o zmierzchu, ale gdy mamy wilgotne, mało słoneczne lato, potrafią grasować nawet w południe, szukając tylko zacienionych miejsc. Uwielbiają wilgotne lasy, parki, zbiorniki wodne (komary – stojące, meszki – płynące), ale też przydomowe ogródki. W naszej szerokości geograficznej nie stanowią poważniejszego zagrożenia dla zdrowia, ale potrafią skutecznie uprzykrzyć życie.
Co zrobić, żeby mali krwiopijcy trzymali się z dala od nas i naszych domów? Przede wszystkim nie prowokować! Komary przyciąga: dwutlenek węgla, kwas mlekowy, wilgoć oraz kwiatowe, owocowe zapachy, ciemne i barwne ubranie. Dwutlenek węgla znajduje się w wydychanym przez nas powietrzu, tego więc trudno uniknąć. Kwas mlekowy jest składnikiem naszego potu, jego zawartość rośnie podczas wysiłku fizycznego, a także po zjedzeniu słonych potraw i produktów bogatych w potas, np. pomidorów. Przed wieczornym grillowaniem trzeba wziąć staranny prysznic! Zrezygnuj z perfum, kosmetyków i środków czystości o kwiatowych i owocowych zapachach. Pamiętaj też, że komary lubią ciemne i jaskrawe kolory, dlatego na wieczorną biesiadę na świeżym powietrzu wybieraj ubrania w jasnych, stonowanych barwach – białe, niebieskie, pistacjowe, beżowe. Koszulka na ramiączkach i gołe nogi wieczorem to w komarzym języku oznacza „zapraszam na wyżerkę”.
Mówi się, że słodka krew przyciąga komary. Nie ma czegoś takiego, jak słodka albo kwaśna krew. Prawdą jest natomiast, że kusi je podwyższona temperatura ciała i wysoki poziom cholesterolu. Najbardziej lubią atakować młodych mężczyzn, dzieci i kobiety w okresie owulacji. Związane jest to z temperaturą ciała, wyższą od przeciętnej. Komarzyce są wyposażone w niezwykle czuły narząd termolokacyjny. Dlatego tak szybko docierają do obiektów najcieplejszych. Mają też niezawodny receptor węchowy, dzięki któremu namierzają pot...
reklama
Żadnego „bzzzz” w mieszkaniuOtwarte na oścież okna to zaproszenie dla owadów. Przy oknach możemy ustawić
rośliny, których zapach będzie odstraszał nieproszonych gości, np.
bazylię, miętę, kocimiętkę i pelargonie. Kocimiętka zasługuje na specjalną uwagę, ponieważ zawiera nepetalakton o udowodnionym działaniu odstraszającym owady.
Olejek lawendowy warto dodać do płukania przy praniu zasłon i firanek – komary nie znoszą jego zapachu. Świetnie sprawdza się też
spodeczek z plasterkami cebuli ustawiony na parapecie albo zawieszenie przy oknie zielonych
gałązek z krzaków pomidorów.
Używaj kadzidełek i świec zawierających
olejek cytronelowy, cytrynowy albo lawendowy. Świecę włóż w lichtarzyk czy kubeczek i ustaw na środku głębokiego talerza. Nalej 10 łyżek wody, dodaj 1 łyżkę formaliny. Zapal świecę. Zwabione jej światełkiem komary będą się topić w wodzie.
Bardzo skuteczne są także
moskitiery. Siatkę do zabezpieczania okien i drzwi można kupić, tak jak materiał, na metry, i umocować za pomocą taśmy klejącej lub pinezek. Zwróć uwagę, czy siatka jest wystarczająco gęsta. Komary odstraszaj też czerwienią, zwłaszcza
czerwonym światłem. Czasem wystarczy jaskrawoczerwony klosz, by wyniosły się wieczorem z mieszkania. Pamiętaj o
regularnym przycinaniu trawy, drzew i krzewów wokół domu, zwłaszcza gdy bezpośrednio stykają się z budynkiem. Stanowią one wymarzone miejsce do wylęgu komarów.
Uwaga na kleszcze! Rodzime komary i meszki nie są groźne, ale kleszcze już tak!! Mogą przenosić w ślinie
zarazki wielu chorób, m.in.
zapalenia opon mózgowych i boreliozy. Atakom kleszczy sprzyja ciepło i duża wilgotność. Wychodząc latem na łąkę czy do lasu, możesz być pewna, że będą próbować dobrać ci się do skóry. Pokrzyżujesz im plany, jeśli włożysz
długie spodnie, zabudowane buty, przewiewną koszulę z długimi rękawami, a na głowę kapelusz lub chustkę. Pamiętaj jednak, że nie każde ukłucie przez kleszcza wywołuje groźną chorobę. I nie panikuj.
Aby doszło do zakażenia, kleszcz musi pozostać na skórze przynajmniej 12 godzin, napić się krwi i... zwymiotować z przejedzenia. Podrażniony, np. posmarowany masłem, może zrobić to szybciej, dlatego
nie wolno używać żadnego tłuszczu, mimo że ułatwia usunięcie owada!! Przed konsekwencjami ugryzienia przez kleszcza można się bronić, szczepiąc się.
Szczepionkę w dwóch, trzech dawkach (każda po ok. 40 zł)
powinno się przyjąć wczesną wiosną. Jak twierdzą specjaliści, po przyjęciu całej serii przez około trzy lata możemy się nie obawiać kleszczowego zapalenia opon mózgowych. Szczepionka nie chroni niestety przed równie groźną boreliozą.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.