Strona 1 z 2
Tysiące ludzi porzuciło adidasy i biega na bosaka. Po co? By być zdrowym i całym sobą poczuć moc Matki Ziemi. By być eko i samowystarczalnym. Bo lepszych butów niż własne stopy się nie znajdzie!
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, a konkretnie na afrykańskich sawannach, nasi praprzodkowie niczym gepardy polowali na zwierzynę, goniąc ją aż do skutku. Brzmi nieprawdopodobnie, bo dla nas, dzisiejszych homo sapiens kanapiensis, podbiegnięcie do autobusu jest katorgą.
Dwaj naukowcy z uniwersytetu w Utah i z Harvardu, Daniel Lieberman i Dennis Bramble twierdzą, że nasz organizm kiepsko radzi sobie ze sprintem, ale jest wręcz stworzony do maratonów. Według nich człowiek pierwotny potrafił „zabiegać” zwierzaka na śmierć. W afrykańskim skwarze, aby dopaść antylopę, wystarczyło zmusić ją do przebiegnięcia ciurkiem 10-15 km. I robili to – na bosaka, bez wymyślnych sportowych butów.
Dziś tak samo biegają meksykańscy Indianie Tarahumara. Po skalistych wzgórzach i kamienistych wąwozach Sierra Madre mkną jak kozice, pokonując 10, 50, 100 mil. Dla nich bieganie to nie kara za obżarstwo. To sztuka i prawdziwa przyjemność, kontakt z naturą, ba! absolutem. Na twarzach Tarahumara zawsze zobaczysz uśmiech człowieka spełnionego. A na nogach? Właściwie nic. Żadnych adidasów!
Ty też tak potrafisz! Możesz poczuć, jak twoje nogi ci dziękują, że biegniesz tak, a nie inaczej. Że wszystko w twoim ciele współgra, że stopy na milion procent spełniają swoje zadania, do których zaadaptowała je ewolucja. Że możesz biec i biec, bez bólu i wypełniona radością. Czuć się dziko i swobodnie. Wystarczy zrzucić buty! Jak twierdzi prof. Lieberman, człowiek jest stworzony do takiego biegania, a nowoczesne obuwie wręcz mu szkodzi, bo upośledza stopę, przesadnie ją amortyzując.
reklama
Boso, ale zdrowo!
Kiedy spotyka się dwóch „klasycznych” biegaczy, od razu można przewidzieć temat rozmowy: kontuzje. Dokuczają im łąkotki, bolące kolana, naderwane więzadła. A biegamy przecież po to, by czuć się lepiej i być zdrowszym!
Prof. Lieberman twierdzi, że wiele z tych kontuzji spowodowanych jest obuwiem, w jakim biegamy. Uzasadnia to tak: do 1972 roku, w którym Nike wynalazł aktualny but biegowy, ludzie trenowali w butach z cienkimi podeszwami i… mieli silne stopy i o wiele mniej urazów kolan.
Badacze z University of the Witwatersrand w Johannesburgu zbadali stopy Europejczykom i dwóm grupom etnicznym Afrykańczyków. I co wyszło? Że jesteśmy strasznymi platfusami! A Zulusi, którzy często poruszają się boso, mają nogi najzdrowsze.
Dlaczego? Nowoczesny but do biegania jest dla stopy jak opatrunek z gipsu. Chroni, ale i upośledza, bo nie pozwala pracować maleńkim mięśniom. Jest coraz mniej sprawna, a dodatkowo „ślepa” na informacje o podłożu. Nie czuje go, nie ma kontaktu z Matką Ziemią. Gdy biegamy w butach, trafiamy w podłoże najpierw piętą. Ot, taki nawyk, w końcu, to ona jest najbardziej amortyzowana, więc wydawałoby się, że tak jest najlepiej dla kolan i kostek. Nic bardziej błędnego. Z badań dr. Bernarda Marti wynika, że biegacze w dobrze amortyzowanych butach byli dwukrotnie bardziej narażeni na urazy niż ci, którzy uprawiali jogging w tańszym twardym obuwiu.
Tymczasem biegając na bosaka, automatycznie zaczynamy to robić inaczej. W ziemię uderzamy śródstopiem lub bokiem stopy, palce rozcapierzają się i wspomagają odbicie, a siły działające na stopę są równomiernie rozłożone. To wzmacnia mięśnie i chroni przed platfusem. Ale nie tylko. Bieganie bez obuwia odciąża łydki, poprawia krążenie, kształtuje mięśnie ud. Prostuje kręgosłup i uczy właściwej postawy. Stajemy się elastyczni, giętcy, a to chroni nas przed zwichnięciami. Łatwiej pokonujemy schody czy wstajemy od biurka. Poza tym bieganie bez butów uczy lekkiego i wdzięcznego kroku baletnicy. Stopa delikatniej opada na podłoże, ruchy stają się bardziej eleganckie i naturalne.
Wybierz teren
Najlepszym do bosonogiego biegania podłożem, szczególnie na początku, jest trawa lub piasek. Ale ścieżka leśna też jest świetna. Trochę nierówny teren to dodatkowy bodziec dla mięśni i układu krążenia. No i pobudza wszystkie punkty refleksologiczne na stopach. Dzięki temu bieganie boso stymuluje organizm do samouzdrawiania i jest zastrzykiem energetycznym dla całego ciała.
Co więcej, trucht po trawie lub piasku jest też masażem, a więc pobudza krążenie krwi i pomaga organizmowi oczyścić się z toksyn. Bezpośredni kontakt stóp z ziemią daje nieziemskie doznania. Raz czuje się miękką ścieżkę, potem mokrą trawę, później rozgrzany piasek – to prawdziwie zmysłowa przyjemność.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.