Jak małpa z małpą

Kocham majową zieleń bogatą w obietnice letnich upałów i dojrzałych owoców. To właśnie pamięć o tym kolorze utrudnia mi przeżycie zimy. Z jej drzewami odartymi z liści i klepiskiem zamiast trawy i żółtej dziewanny.

Jak małpa z małpąDlatego okrągły rok zbieram pieniądze na chwilę lata w zimie. Na szczęście udało się i tym razem. Tani, ale czysty i wygodny hotelik w malezyjskiej części Borneo, rzut kamieniem od Sepilok Orangutan Rehabilitation Center. Dżungla grała symfonię życia, a orangutany poruszały się w jej takt. Cudowny, zaczarowany spektakl.

Szkoda, że to jedno z ostatnich przedstawień. Malezyjska część Borneo nie jest już tym, co opisują przyrodnicze magazyny. Środowisko naturalne zostało ograniczone do kilku maleńkich rezerwatów. Reszta to plantacje palmy olejowej. Jak zwykle wygrały pieniądze. Olej palmowy jest droższy niż czyjeś życie. Na szczęście to, co zostało, jest objęte ścisłą ochroną. Mam nadzieję, że na długo.

Codziennie biegłam na spotkanie z ludźmi lasu. Czasem przychodzili, czasem nie. To też dawało cień nadziei – są wolni i przychodzą, kiedy chcą. Niedaleko od orangutaniej ostoi jest miejsce przychylne innym kuzynom. Nosacze szczycą się niezwykłą urodą. Nie tylko słuszny nos, ale takiż brzuch, jak i strój, dopełniony białymi „rękawiczkami” mówią o ich arystokratycznym pochodzeniu. Pojechaliśmy drogą przez plantacje. Taksówkarz mówił po angielsku tylko kilka słów, ale ich dźwięk wyraźnie go zachwycał. Co chwilę powtarzał: „Yes sir, proboscis” (proboscis to nosacz). W końcu palmy ustąpiły miejsca naturalnej roślinności.

reklama

Aby wejść na drewniany podest, umożliwiający obserwację zwierząt, trzeba zdjąć buty. W mokrym upale miło poczuć pod stopami chłodne deski. Chłodne, bo podest był zadaszony. Kawałki blachy falistej dawały upragniony cień. Nagle zagrały jak piekielna perkusja. To dziesiątki małych stóp dały ten koncert. Nadeszły srebrne langury i objęły w posiadanie wysepkę ludzkiej ciekawości. Kilkanaście matek z dziećmi, dumni ojcowie i banda podrostków. Wyraźnie rozkoszowały się cieniem i obserwowały ludzi.

Nie wiadomo, kto kogo przyszedł podglądać. Od razu wpadła mi w oko malutka „dziewuszka”. Pracownik małpiego sanktuarium powiedział, że na imię jej Sei Czi i ma dopiero pół roku. Langury srebrne rodzą się z rudą fryzurą. Z czasem nabiera ona zgodnego z nazwą srebrzystego koloru. Sei Czi miała blond czuprynkę i minę księżniczki. Dreptałam za nią i robiłam zdjęcia. W pewnym momencie poczułam, że ktoś wspina się po mojej nodze. Małe rączki były ciekawe wszystkiego. Sprzączki od paska i kieszeni w spodniach. Po chwili rączek przybyło. Langurze dzieci zaczęły bawić się „dużą małpą”. Ruszyły gromadą i już ktoś siedział mi na głowie, inny skubał palec u nogi albo dłubał w uchu. Wszystko pod czujną kontrolą mam, które nie spuszczały nas z oczu. W ich spojrzeniu nie było niepokoju. Jakby czuły życzliwość „dużej małpy”.

Mój mąż robił zdjęcia, ale maluchy nie pozwoliły mu na zbyt długą sesję. Ani się obejrzał, jak i na nim baraszkowały dwa podrostki. Byliśmy w siódmym niebie. Tak bliski kontakt z równie bliskim kuzynem jest wręcz mistycznym doświadczeniem. Tym bardziej, że nie były to oswojone zwierzęta. Przyszły z lasu pooglądać ludzi. Pracownicy twierdzili, że nic takiego nie miało wcześniej miejsca. Owszem, langury to spokojne i niebojaźliwe małpy, ale taka poufałość zaskoczyła wszystkich.

Chciałam, aby czas się zatrzymał. Patrzyłam w cudownie ufne oczy, tak podobne do ludzkich. Jeden z „chłopaczków” wspiął się na poręcz i skoczył mi na głowę. Tak mu się spodobało, że powtórzył to wielokrotnie. Inny wisiał mi na twarzy. Nikt mnie nawet nie zadrasnął. Małpie dzieci są delikatniejsze niż nasze. Wszystko trwało ponad godzinę. Nagle ktoś z dorosłych dał sygnał do odwrotu i langury wróciły do lasu.

Mam nadzieję, że przetrwa on na tyle długo, aby prawnuki Sei Czi mogły kiedyś pobawić się jakąś „dużą małpą”.


Dorota Sumińska
doktor weterynarii,
prowadzi w radiu i telewizji popularne programy o zwierzętach

fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 5/2012
Tagi:
Komentarzy: 1
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl