Strona 1 z 2
Popularny pogląd głosi, że zwierzęta uprawiają seks tylko w celach prokreacyjnych i że nie są zdolne do przeżycia orgazmu. Tymczasem nauka dawno już obaliła ten mit. Ba, ich zwyczaje godowe bywają naprawdę wyrafinowane. Kogóż to nie spotkamy w świecie fauny! Są single i amatorzy przypadkowego seksu, właściciele haremów i monogamiści, trójkąty i wielokąty, związki tymczasowe i do grobowej deski. Jedne zwierzaki uprawiają seks często, drugie raz – czasem raz w życiu – a porządnie. Niektóre jak rok długi, inne – tylko od czasu do czasu. Aż chciałoby się powiedzieć: Nic nowego pod słońcem!...
Zacznijmy od tradycyjnych metod podrywu. I nie będziemy tu mówić o banalnym strojeniu się w piękne szatki (piórka, łuski, rogi itp.) czy prężeniu bicepsów, ale o… prezentach. Żuk gnojowy ofiarowuje wybrance wielką, jakżeby inaczej, kulę gnoju. Dla niej to obietnica zabezpieczenia przyszłości potomstwa – do jej wnętrza składa jaja, a wylegające się z nich larwy mają potem co jeść.
Jednak nie wszystkie samice – jak to kobiety – wolą prezenty praktyczne. Spokrewnione z wróblami altanniki budują kolorowe altanki. Służą one wyłącznie do... zrobienia wrażenia na narzeczonej. Samiczki dają się złapać na ten pic, choć wypasiona altanka nie nadaje się do złożenia w niej jajek. Pani altannik musi sobie sama zbudować praktyczne gniazdo. A pan altannik rozgląda się za kolejną dzierlatką...
Choć altanki są piękne, to jednak bardziej rozczulające wydają się prezenty proste, takie jak pojedynczy kamyk czy patyczek złożony u stóp wybranki. Niektóre ptaki płacą prezentami za seks pozamałżeński. Ot, choćby rozwiązły samiec dzierzby srokosza chętnie zdradza połowicę, a ona nie pozostaje mu dłużna i oddaje się innym... za przekąskę.
Samce pająka darownika przedziwnego przekupują partnerkę muchą owiniętą w sieć. Zaaferowana odpakowywaniem prezentu i konsumpcją wybranka nie zwraca już uwagi na samca, który może spokojnie zająć się kopulacją. Niektóre samce próbują oszukiwać i wręczają prezent niejadalny, lecz wtedy chwile uniesień trwają krócej. Zdarza się też, że nieuczciwa okaże się samiczka – porwie prezent i próbuje z nim uciec, nie rewanżując się za dobre serce.
reklama
Fatalne zauroczenia Niektóre zwierzęta lubią bardziej wyrafinowane formy seksu. Samiec pająka prządki olbrzymiej wiąże partnerkę jedwabną nicią, aby uczynić ją bardziej powolną i poczuć się bardziej męski, a jednocześnie bezpieczny – jest od niej bowiem kilkakrotnie mniejszy. A skoro już jesteśmy przy pająkach, to prym jako femme fatale wiodą czarne wdowy. Partner pajęczycy, uprawiając seks, za każdym razem igra ze śmiercią, gdyż ma ona spory problem z odróżnieniem swego małżonka od obiadu…
W sławie kobiety fatalnej dorównują im chyba tylko modliszki. Bywa, że zjadają partnera w trakcie aktu, podczas gdy jego odwłok ciągle „robi swoje”. Mało tego – odgryzienie jego głowy dodatkowo pomaga w pompowaniu spermy. To się dopiero nazywa „stracić głowę dla kobiety”! Demoniczne przedstawicielki płci pięknej (w przypadku zwierząt zwykle brzydszej) trafiają się też wśród ssaków. Tygrysica uwodzi partnera, przewraca się na grzbiet, macha łapami. Ale jeśli ten nie przestanie dostatecznie szybko, gdy ona powie „dość”, grożą mu poważne rany, a nawet śmierć.
Z czym do kobiety Ale są też przykłady z życia seksualnego zwierząt, które mogą napawać zazdrością. Zwłaszcza jeśli chodzi o męskie wyposażenie. Na przykład narząd samca australijskiej kolczatki wyposażony jest w cztery „głowice”. Przy czym tylko dwie z nich pracują naraz, pozostałe dwie odpoczywają. I tak na zmianę. Dzięki temu kopulacja może trwać godzinami. Niestety, za wszystko się płaci... Do takiego maratonu trzeba mieć duży zapas spermy. Na skutek tego przed sezonem rozrodczym samcowi puchną jądra – wypełnione nasieniem są co najmniej o 200 procent większe. Na dodatek kolczatki mają je ukryte wewnątrz ciała, a nie na zewnątrz, więc ucisk jest spory i bolesny.
Narządy kopulacyjne wielu ssaków są wyposażone w kość, więc zwiotczenie im nie grozi. Ale to jeszcze nic. Penis delfina jest chwytny jak ludzka ręka czy trąba słonia. Toteż służy swojemu właścicielowi do poznawania świata – nie tylko świata seksu. Torbacze z kolei mają rozwidlone penisy. Ale nie po to, by mogły ich używać niezgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, ale dlatego, by pasowały do – również rozwidlonej – pochwy samicy.
Prawdziwie ostry seks Nie ma natomiast czego zazdrościć kotce. Koci penis ma – brrr! – drobne haczyki. Sprawiają one, że podczas wycofywania go z pochwy kotka odczuwa ból – i dlatego tak głośno wrzeszczy i pierze amanta łapą. Ten ból jest jednak potrzebny, bo inaczej jajeczka nie zaczną dojrzewać. Haczyki mają jeszcze jedno zadanie – usunąć z dróg rodnych nasienie rywali. Cierpienia kotki są jednak tylko drobnym dyskomfortem w stosunku do tego, czego musi doświadczać samica chrząszcza strąkowca. Samiec tego owada ma bowiem najbardziej przerażający narząd kopulacyjny na świecie! Jest on ogromny (w stosunku do rozmiarów ciała) i najeżony wielkimi kolcami. Nie tylko wygląda strasznie, ale faktycznie powoduje u samic poważne obrażenia. Mimo wszystko większość z nich przeżywa i heroicznie odchowuje swoje potomstwo.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.