Dziennikarka Paulina Młynarska nie zamierza katować ciała w imię wiecznej młodości. Uważa, że dopiero po czterdziestce, kiedy znika z twarzy młodzieńcza głupota, stajemy się tak naprawdę piękne.
Ostatnio odzyskałam swoje ciało. I namawiam do tego wszystkie kobiety! Co to znaczy? Przez lata byłam człowiekiem radia. I kiedy nagle stałam się panią z telewizji, przeżyłam szok – trzeba było zacząć wyglądać. Tabloidy i portale plotkarskie punktowały, naciskały. Przez jakiś czas dawałam się w to wkręcać… W pewnej chwili zorientowałam się, że nie muszę brać w tym udziału. Gwiazdą niech będzie osoba, z którą robię wywiad – aktorka czy piosenkarka – nie ja.
Dotarło do mnie, że nie chcę, by więcej pisano o tym, jak wyglądam, niż o tym, co robię zawodowo. Nie znaczy to, że na wyglądzie mi nie zależy. Zależy. Ale czy z tego powodu mam katować swoje ciało? Kiedy zrzuciłam wysokie obcasy, czuję się swobodniej i mogę się koncentrować na kontakcie z ludźmi, a nie na małym palcu w prawym bucie. Bo kiedy jestem na szpilkach, ten palec daje o sobie znać…
Jeden z moich mentorów powiedział mi kiedyś, że życie trzeba nosić jak luźną szatę. Długo traktowałam to jako przenośnię, a teraz myślę, że nie bez powodu mowa tu o szacie. I niewygodne modne ciuchy zamieniłam na legginsy i sweter. Uwolniłam się od napięcia: jak mnie ocenią, jak skomentują. Odzyskałam luz. Są kobiety, które czują się dobrze tylko wtedy, kiedy się wysztafirują jak rasowe pudle przed wystawą. Mają do tego prawo, ale ja nie uważam, żeby to było naturalne. Naturalne jest pozwolić sobie żyć. Kobieta nie jest pudlem.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.