Nie chodzi o ćwiczenie Kegla, czyli napinanie i rozluźnianie mięśni dna miednicy, które ma zwiększyć przyjemność z seksu. Nie chodzi nawet o… seks! Kobietom do osiągnięcia orgazmu wystarczą zwykłe ćwiczenia fizyczne...
Naukowcy z Indiana University wzięli pod lupę 370 kobiet w wieku od 18 do 63 lat, które w ankiecie internetowej wspomniały, że z uprawiania sportu czerpią erotyczną przyjemność (40 proc. deklaruje, że doświadczyło jej co najmniej 10 razy). Do regularnego przeżywania orgazmu przyznały się 124 badane.
Ponad połowa z nich twierdzi, że szczytuje najczęściej podczas wykonywania ćwiczeń na mięśnie brzucha. Ale sprzyjają temu również inne aktywności: podnoszenie cieżarów (26,5 proc.), jazda na rowerze (około 16 proc.), bieganie (ponad 13 proc.), a nawet marsz (9,6 proc.). Ankietowane zarzekają się, że w żaden sposób nie prowokują swoich orgazmów, nie snują fantazji erotycznych, w ogóle nawet nie myślą wtedy o seksie. 20 proc. kobiet przyznaje, że nie jest w stanie kontrolować swoich odczuć.
Na czym dokładnie polega związek między wysiłkiem fizycznym a odczuwaniem satysfakcji seksualnej? Ta kwestia pozostaje na razie bez odpowiedzi. Jednak prowadząca badania Debby Herbenick i tak jest usatysfakcjonowana ich wynikiem. Udało jej się odkryć, że kobiecy orgazm nie musi być koniecznie związany z seksem. Ma nadzieję, że ta informacja przyda się niejednej kobiecie.
reklama
Orgazm dla zdrowia i urody Nieważne, czy przeżyjesz go w zaciszu własnej sypialni czy w hałaśliwej i zatłoczonej siłowni… na pewno wyjdzie ci na zdrowie!
Poprawi nastrój. Może być lekarstwem na smutki. I to w sensie dosłownym. W czasie orgazmu mózg produkuje substancje o działaniu euforycznym – endorfiny, oksytocynę i dopaminę. Ta ostatnia, zwana „przekaźnikiem przyjemności”, wydzielana jest również po zażyciu kokainy albo po zjedzeniu czegoś bardzo pysznego.
Dotleni mózg. Jak zregenerować szare komórki podczas ciężkiej pracy umysłowej lub nauki? Oddać się miłosnym igraszkom! Z badań wynika, że mózg podczas orgazmu zaopatrywany jest w tlen o niebo lepiej niż na przykład podczas spaceru po lesie.
Ułatwi zasypianie. To najprzyjemniejszy rodzaj zmęczenia, jaki można sobie wyobrazić. Nic więc dziwnego, że wiele kobiet traktuje orgazm jako naturalny środek nasenny (według badań aż 30 proc. pań leczy się w ten sposób z bezsenności).
Działa przeciwbólowo. Mechanizm jest prosty: orgazm stymuluje wydzielanie oksytocyny i endorfin, a te działają kojąco na cały organizm, między innymi łagodzą ból głowy
czy dolegliwości reumatyczne. Zdaniem dr Jennifer Berman, współzałożycielki Center for Sexual Medicine na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, przeżywanie rozkoszy może łagodzić także bóle miesiączkowe. Silne skurcze macicy, do których dochodzi w trakcie szczytowania, pomagają likwidować skrzepy krwi, a to przynosi ulgę w bólu.
Wzmacnia serce jak najlepszy trening. Jeśli raz na jakiś czas zrezygnujesz z biegania czy siłowni na rzecz łóżkowych przyjemności, nie miej wyrzutów sumienia. Twój układ sercowo-naczyniowy na pewno na tym nie straci. W czasie seksualnych uniesień podnosi się ciśnienie krwi, puls przyspiesza, a płuca dostają dodatkową porcję tlenu. Dla twojego serca jest to równie dobry trening jak jazda na rowerze czy wyciskanie siódmych potów na siłowni.
Przywróci blask cerze. Nie ma piękniejszego widoku niż kobieta po udanym seksie. Zaróżowione policzki, gładka i promienna cera… Magia miłości? Niekoniecznie. Zdaniem naukowców podniecenie seksualne sprzyja wytwarzaniu DHEA (dehydroepiandrosteronu), hormonu, który pomaga skórze zachować młodzieńczy wygląd.
Marszem po zdrowie? Telewizja to złodziej czasu. Ale kto nie lubi czasem obejrzeć dobrego filmu lub serialu? Tylko te reklamy! Nie dość, że przerywają akcję, to potrafią przetrzymać cię na kanapie pół godziny dłużej! A można z tej kanapy wstać na dźwięk dżingla reklamowego i zacząć maszerować w miejscu. Całą tę akcję wymyślili dla amerykańskich leniwców naukowcy z University of Tennessee, i trzeba ją koniecznie przeszczepić na nasz grunt. Bo oglądając godzinny film i maszerując tylko w czasie przerw reklamowych, ochotnicy spalali średnio 40 kilokalorii więcej, niż gdyby sobie siedzieli. Niby niewiele, ale w skali roku dzięki temu można pozbyć się dwóch kilogramów tłuszczyku! I przy okazji nauczyć się ignorować głupawe treści reklam!
Wróżka 5/2012
fot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.