Strona 2 z 2
– Haa! Ale jak przyjaciółka mówi źle o swoim byłym facecie, ja wysłuchuję, dodaję swoje trzy grosze, podsumowuję: „takiego bydlaka to świat nie widział!”, a potem ona się z nim z powrotem schodzi, to czy przyjaźń to wytrzyma?
– Kobieta musi się wygadać. Potrzebuje przyjaciółek, żeby gadać. A one mają słuchać. I tyle. Mogą najwyżej opowiedzieć coś o sobie. I dodać: „Czas leczy rany. Zobaczysz, za rok będziemy to wspominać. Ból minie”.
Moja przyjaciółka już nie rozpacza, że „nie jest w związku z tym palantem”, bo wdała się w ognisty romans z jakimś Grekiem. Poznała go zresztą jeszcze przed rozstaniem. Ten Grek mieszka gdzieś pod Poznaniem, pojechała tam na weekend ze swoim byłym. Wtedy do niczego nie doszło, ale jak „palant odszedł”, pojechała znów – sama.
– Trzeba próbować, nawet jak nie ma gwarancji, że się kogoś pozna. Bo nikt ci nie zagwarantuje, że jak się szarpniesz i pojedziesz na Kretę czy do Egiptu, to nie spotkasz tam samych zakochanych par i po powrocie do domu nie będziesz cierpieć jeszcze bardziej. Ale trzeba próbować, bo nikt nie ma gotowej recepty, jak uniknąć cierpienia.
– Czasem facet też sobie nie radzi z tym, że kobieta go nie chce. Jestem w szoku, odkąd poznałam Adama. Zakochał się w mojej znajomej, Monice, i to na zabój. Dla niej odszedł od żony. Chociaż nie wiem, czy się choć za ręce trzymali. Pomagali sobie, niby jak przyjaciele, ale tak naprawdę to on jej pomagał. Wiadomo, samotna matka.
– Akurat uwierzę w kolegowanie się żonatego faceta z samotną kobietą...
– On jej syna nauczył grać w piłkę, chłopak przestał być maminsynkiem, przywiązał się do Adama. Ale teraz, kiedy Adam się rozwiódł dla niej, ona już go nie chce. Szkoda mi go. Tak go zakręciło, chociaż stuknęła mu czterdziecha.
reklama
– Wiek nie ma znaczenia. A w miłości i na wojnie wszystko dozwolone! Ja robiłam straszne rzeczy: mój kumpel udawał mojego faceta, żeby ten były poczuł się zazdrosny i wrócił. Nie wrócił, a ja potem ryczałam w poduchę. Jeżeli się kocha, trzeba zrobić wszystko – dla siebie samego – żeby rozstanie przeżyć.
Czasem dosłownie: przeżyć. Trzeba chronić siebie. Ale każdy ma inny próg, którego nie przekroczy. Czasami trzeba dotknąć dna, żeby móc się od niego odbić. Zrozumieć, że to koniec.
– Bohater serialu „Teoria wielkiego podrywu”, Sheldon, po rozstaniu z Emi zaczyna do domu przynosić koty. Przyjaciel wzywa na pomoc jego matkę, kiedy jest ich prawie 30.
– Mnie kot sam znalazł. Nie lubię kotów, ale to małe gówno wspięło mi się na spodnie, spojrzało w oczy, a ja – wodospad łez. Był mróz. Trzeba go było karmić pipetą. Mam go do dziś i jest archetypem facetów, którzy mnie pociągali: zamknięty w sobie, niepotrafiący okazywać uczuć.
Wzięłam więc jeszcze drugiego kota, skrajnie innego. Pierwszy nie daje się głaskać, drugi jest przytulny. To lepsze niż fundować sobie po rozstaniu dziecko. Dla mnie to przypadek skrajnego egoizmu.
– To prawda! Najgorsze, na co można wpaść, to łapanie byłego na dziecko. Zrobić się na bóstwo, bo wiadomo, temu facetowi też na pstryk nie mija. Przespać się z nim i zrobić tamtej na złość. Krzepi. A jak dojdzie pomysł: zajdę w ciążę, to koszty mogą być ogromne. Bo wtedy on już raczej nie zniknie ci z oczu na zawsze.
– A z przyjaźnią po rozstaniu może być kłopot...
– Jeśli jedna ze stron jeszcze kocha, a powrotu nie będzie, nie ma na to szans. Powinna być pełna izolacja, bo inaczej skazujemy się na cierpienia. Nie dość, że dręczą nas wspomnienia, to jeszcze spotkania w czasie teraźniejszym. A więc nawet jeśli tańczyliście razem w zespole ludowym, przerzuć się na hip-hop.
– Trzeba być szczerą ze sobą. Kiedy minie rozpacz, może pojawić się złość. Trzeba coś z nią zrobić. Można kupić bieżnię i ćwiczyć, oglądając filmy w domu. To lepsze niż iść do niego do pracy i zrobić awanturę. Zyskujesz kondycję, modelujesz sylwetkę, czyli robisz coś dla siebie. Ale sama jakiś rok temu, przez telefon, powiedziałam byłemu wszystko, co o nim myślałam.
I to mi pomogło. Naprawdę. Nie miałam odwagi pójść do niego. Chciałam kląć, to klęłam, wyzywałam go, powiedziałam, że takich rzeczy się nie robi drugiemu człowiekowi. Słuchał do końca i przeprosił. Awantura w kawiarni? Oczywiście, jak ktoś jest palantem z przerostem własnego ego...
– ...to warto go sprowadzić na ziemię…
– …i powiedzieć, że ma małego...
– …że myli grę wstępną z grą w szachy.
– Lepiej stać, niż siedzieć, kiedy się to mówi. To daje poczucie przewagi.
– I pomaga stanąć zaraz na własnych nogach!
– Albo cudzych... Moja znajoma, 30-latka, samotna od kilku lat, miała taki głód bycia w związku, że od pierwszej randki przysysała się do facetów. I oni oczywiście zaraz uciekali. Po alkoholu były tańce na stole, z rozbieraniem… Oczywiście, każdy ma prawo do błędów, ale jeśli każda impreza kończy się w ten sposób, to żenujące.
Znajomi jej mówili: stałaś się pogotowiem seksualnym! A ona nic… A przecież, jeśli chce się wrócić na rynek związków, to nie tańcząc bez majtek na stole.
– Kobiecie się wydaje, że jest jak facet. Że może wszystko. Ale tak nie jest. My bardziej przeżywamy seks i musimy znać granice zabawy. No i sygnały, które wysyłamy, muszą być jasne. Małżeństwo? Czy może tylko seks?
Sprawdź, dla którego znaku rozstanie to kataklizm, a który potrafi szybko dojść do siebie. Jak pomóc sobie się rozstać? - Zasady Elżbiety i Joanny
1. Chroń siebie. Nie mścij się, jeśli masz za to zapłacić wyrzutami sumienia.
2. Masz prawo do zrobienia czegoś głupiego, ale nie do powielania tego w nieskończoność.
3. Pamiętaj, że czasem trzeba sięgnąć dna, żeby się od niego odbić.
4. Zrób to, co zawsze chciałaś zrobić, ale nie mogłaś, bo byłaś z nim.
5. Powiedz mu, co o nim myślisz – to pomaga znów uwierzyć w siebie. I przestać się obwiniać!
6. Pamiętaj: On odszedł, bo chciał! A nie dlatego, że jadłaś za dużo czekoladek!
Beata Pawłowicz fot. shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.