Strona 2 z 2
Kosmiczne tajemnice
Wszystkiemu winne legendy. A tych Pic de Bugarach ma pod dostatkiem. Zgodnie z tradycją znajdować się w niej miały wrota do podziemnej krainy wróżek, władanej przez Białą Damę, królową Esclarmonde, która ukazywała się śmiertelnikom pod postacią białego światła. I choć dziś jej ślady można znaleźć tylko w okcytańskich baśniach, to w okolicy w XIII w. żyła inna Esclarmonde – de Foix, działaczka ruchu katarskiego.
I nie tylko ona, bo na przedgórzu Pirenejów żywota miała dokonać również Maria Magdalena, a dzięki sąsiedztwu miasteczka Rennes-le-Château Pic de Bugarach powiązane jest też z podaniami o Świętym Graalu, templariuszach i ich skarbach. Mało tego, w historię francuskiego szczytu została zaplątana nawet Arka Przymierza, której we wnętrzach góry poszukiwali ponoć zarówno żołdacy Hitlera, jak i agenci izraelskiego Mosadu (oczywiście, nie w tym samym czasie).
Naukowcy z francuskiego centrum badań CNRS, którzy prowadzili w pobliżu wykopaliska, mieli opuścić Bugarach w takim pośpiechu, że… zapomnieli spakować swój sprzęt. O odnalezienie Arki podejrzewano speleologa Daniela Betteksa, ale tuż przed jej wydobyciem zginął on w niewyjaśnionych okolicznościach.
Jakby jednak komuś to nie wystarczało, warto dodać, że Pic de Bugarach interesowali się również wielcy tego świata. Juliusz Verne miał ponoć pod wpływem góry napisać powieść „Wyprawa do wnętrza ziemi” a bohatera innej swojej książki, „Clovis Dardentor”, nazwać Kapitan Bugarach, Steven Spielberg – nakręcić film „Bliskie spotkania trzeciego stopnia”, a prezydent Francji François Mitterrand – wylądować helikopterem na szczycie (co można przeczytać na różnych internetowych forach). Jak twierdzi Tim Wallace-Murphy, autor nieprzetłumaczonej jeszcze na polski książki „Ukryta Mądrość: Tajemnice zachodniej tradycji ezoterycznej”, ezoteryczny świat spodziewa się po Pic de Bugarach wszystkiego – nawet tego, że w legendarnych jaskiniach spoczywa ciało Jezusa!
reklama
Dodatkowo atmosferę kosmicznej tajemnicy pogłębia jeszcze proroctwo, jakiego w sierpniu 2009 roku u podnóża Pic de Bugarach chcące zachować anonimowość francuskie małżeństwo wysłuchało z ust Obcego. Istota miała wymiary człowieka i lśniła – co za niezwykłe podobieństwo do królowej Esclarmonde – białym światłem. Zjawa powiedziała: „Jesteśmy światłem. Bezpośrednie kontakty z wami są dla nas niebezpieczne. Będzie wielka katastrofa 27 lutego 2010 r. Musisz pomóc wielu ludziom” i znikła. Wskazanego dnia Chile dotknęło trzęsienie ziemi o sile 8,8 w skali Richtera, w wyniku którego zginęło ponad 500 osób. Trudno więc chyba o lepszy dowód „świętości” dla tysięcy pielgrzymów z całego świata.
Pic de Bugarach, choć ma kryć w swoim wnętrzu armadę latających spodków, nie jest jednak z gumy. Nie dla wszystkich więc starczy miejsca na jego szczycie i zboczach. Ale nie musi być wcale tak źle, a przepowiednia apokalipsy 21 grudnia 2012 roku może okazać się kolejną bujdą na resorach. Falstart jest całkiem możliwy, bo siedem wieków temu, tuż przed spaleniem na stosie, katarski kaznodzieja William Bélibaste przepowiedział następny koniec świata z górą Bugarach w roli głównej na 2021 rok.
Planeta ŚmierciWprawdzie na próżno szukać na niebie opisywanej przez Sumerów planety Nibiru, ale w ubiegłym roku brytyjscy astronomowie odkryli na krańcach Układu Słonecznego tajemnicze ciało niebieskie. Nazwali je Tyche. Ich zdaniem jest to nienarodzona planeta, czyli olbrzymi obłok gazu, którego nie można zobaczyć, bo nie odbija się od niego światło. Orbita Tyche jest tak wielka, że pojawia się ona w naszych stronach co kilka tysięcy lat. Uczeni podejrzewają, że sporadyczne wizyty Tyche wywoływały taki rwetes na nieboskłonie, że mogły nawet resetować życie na Ziemi. Czyżby więc Tyche miała być opisywaną w sumeryjskich mitach Nibiru?
Skąd się brały proroctwa o końcu świata?Św. Jan doznał na wyspie Patmos objawienia, które potem spisał w biblijnej Apokalipsie. Jednak jego wizję naukowcy przypisują nie Bogu, ale… chemii. Jak podkreślał pisarz Aldous Huxley, nasi przodkowie przez prawie połowę każdego roku nie jedli owoców, zielonych jarzyn, bardzo mało masła, świeżego mięsa i niewiele jaj. Niedożywienie w połączeniu z objawiami szkorbutu (brak witaminy C) i pelagry (brak witaminy B) oraz skruchą, wstrętem do siebie i strachem przed piekłem (bo zło czai się wszędzie) sprzyjało doznawaniu przerażających wizji. Post nie był jednak jedyną formą umartwiania. Większość proroków dodatkowo wybijała z siebie pokusy rzemieniami (często zakończonymi haczykami). A gdy w robocie był bicz, w ciałach ascetów uwalniały się duże ilości histaminy i adrenaliny. Pierwsza powoduje wstrząs, który wpływa na umysł równie mocno jak na ciało. Druga zaś może wywoływać halucynacje. Do tego dochodziły toksyny, przedostające się do krwiobiegu z ropiejących ran. Z takimi zaburzeniami chemii organizmu wizje końca świata same cisnęły się na oczy.
Leszek Latofot. shutterstock.com
~Gość
~irek770801