Kto nie umiał tańczyć, nie miał się po co pokazywać na dworze Ludwika XV. Chyba że na maskaradzie. Wtedy nawet panna z mało znaczącego rodu mogła zostać pierwszą kochanką króla, a hrabina wystąpić tylko… w maseczce.
To będzie bal! 16 lutego 2012 roku, dokładnie o godzinie 20.00, do głównej sali Wiedeńskiej Opery Państwowej wkroczą mężczyźni w czarnych smokingach i kobiety w sukniach balowych. Najpierw prezydent Austrii ogłosi rozpoczęcie balu. Potem goście obejrzą występ dziecięcego baletu. Jeszcze tylko zaproszona gwiazda opery zaśpiewa pieśń i wreszcie na parkiet wkroczy procesja debiutantek, które po raz pierwszy zostaną oficjalnie przedstawione dystyngowanemu towarzystwu. W białych sukniach, z tiarami na głowach i bukiecikami kwiatów w dłoniach odtańczą z partnerami pierwszego walca wieczoru. Potem do białe go rana w operze rozbrzmiewać będą dźwięki orkiestry...
Jeden bal na tydzień
– Walca tańczyć nie umiem, ale znam się na tańcu brzucha – to zdanie obiegło w zeszłym roku wszystkie media. A to dzięki Richardowi Lugnerowi, austriackiemu milionerowi i ekscentrykowi. Zakochany w balu w wiedeńskiej operze przedsiębiorca każdego roku zaprasza jakąś znaną postać. Tańczył już z Paris Hilton, Claudią Cardinale, Farrah Fawcett czy Pamelą Anderson. Tym razem padło na niejaką Ruby, znaną głównie z imprez „bunga-bunga” w rezydencji premiera Włoch, Silvio Berlusconiego. Nic dziwnego, że z walcem ta pani miała niewiele do czynienia.
Tradycja tanecznych zabaw rozwinęła się we Francji dzięki zakochanemu w tańcu Ludwikowi XV. Wcześniej na królewskich dworach pląsy były tylko zwieńczeniem uczty. Pasja Ludwika to zmieniła. Organizował jeden bal na tydzień i wszyscy dworzanie musieli brać w nich udział. Czuły na piękno król zasiadał koło orkiestry i bacznym okiem obserwował podwładnych. Każdy dworzanin musiał znać około dwunastu tańców. Co więcej, oczekiwano od nich, że każdego roku będą się uczyć kilku nowych. A król się wściekał, gdy ktoś tańczył niezgrabnie. (...)
reklama
Hulaj dusza, piekła nie ma Zwyczaj przebierania się z okazji balu to wynalazek późnego średniowiecza. Wyrósł z pastorałek i scenek rodzajowych odgrywanych z okazji ważnych uroczystości w rodzaju królewskich zaślubin. Słynne weneckie maskarady nie były już tylko zabawą możnowładców, lecz także zwykłych mieszczan. Maska dawała anonimowość, pozwalała przez chwilę być kimś innym i.... przysparzała okazji do flirtu. 25 lutego 1745 roku w pałacu w Wersalu odbył się słynny Bal Cisów. Ludwik XV, przebrany za cis, poznał na nim niejaką Jeanne – Antoinette Poisson d’Étiolles, która wystąpiła w kostiumie bogini Diany. Do historii przeszła jako pani Pompadour, najsłynniejsza kochanka Ludwika.
Dama czy młodzian?Balowanie w maskach szybko stało się modne w całej Europie, choć nie obyło się bez sprzeciwów pruderyjnych mieszczan i kleru. Banda zamaskowanych ludzi, zabawa i taniec, kobiety pozbawione towarzystwa ojca, męża czy brata – wszystko to sprawiało, że maskarady były sprawą wysoce niemoralną. I faktycznie, dochodziło do skandali. W 1749 roku Elizabeth Chudleigh – hrabina Kingston i dwórka królowej – wywołała publiczne zgorszenie, pokazując się na balu w stroju mitycznej Ifigenii. Strój więcej odkrywał, niż zasłaniał, i długo jeszcze po Londynie krążyły rysunki przedstawiające damę z gołym biustem pośród zamaskowanego towarzystwa. (...)
Zaraźliwy walcW 1773 roku austriacki cesarz Józef II postanowił otworzyć dla szerokiej publiki sale balowe na zamku Hofburg. Tak rozpoczęła się tradycja wiedeńskich balów publicznych, urządzanych co roku w karnawale. Wspólne tańcowanie stało się tak popularne, że wkrótce w mieście powstały kolejne sale balowe. A w 1808 roku zbudowano Apollosaal, który składał się z 5 ogromnych parkietów, 44 salonów, 3 dużych szklarni i 13 kuchni. (...) Dobry Józef II dał swojemu ludowi możliwość wytańczenia się za wszystkie czasy, poddani zaś odwdzięczyli mu się walcem. (Do tej pory taniec ten znany był jedynie wśród plebsu). Wiedeńska odmiana walca zaprezentowana została przed cesarskim dworem w 1815 roku, podczas Kongresu Wiedeńskiego. Niektórzy uznali go za niemoralny (tancerze się obejmują), inni obawiali się, że charakterystyczne wirowanie może powodować choroby. Mimo kontrowersji to właśnie walc stał się symbolem balowej zabawy.
W ramionach ichtiozaurusaSzczyt balowej mody przypadł właśnie na XIX w. Były bale prywatne i publiczne, wojskowe i charytatywne. Maskarady i bale kostiumowe, na których przebierano się, lecz nie zakrywano twarzy. (...) Na balach szukano żon i mężów dla swoich dzieci. Henryk Sienkiewicz pisał, że nie cierpi balów, bo nienawidzi być kandydatem na męża. A malarz Wojciech Kossak wspominał, że na jednej z imprez gospodyni podstępem powiodła go do jednej z mniej „popularnych panien”. Opisał ją jako „okropnego potwora niczym ichtiozaurus przedpotopowy”.
W Polsce najhuczniej bawiono się w okresie międzywojennym. Początkowo obowiązywał tradycyjny, XIX-wieczny model zabawy: zaczynano polonezem, a kończono białym mazurem. Z czasem bale stały się bardziej ekstrawaganckie. Coroczne bale mody przyciągały tłumy, a panny walczyły o miano najpiękniejszej i najlepiej ubranej. (...) Inaczej bawili się artyści. Jeśli ktoś na ich bal w Jamie Michalikowej przyszedł w smokingu, natychmiast doczepiano mu jakieś piórka i inne ozdóbki, by nie wyróżniał się z tłumu.
Przez długi czas niechętnie spoglądano na zabawy sylwestrowe. Tygodnik „As” pouczał czytelników, że Nowy Rok to czas na bycie z rodziną w domu, a po knajpach siedzi „bohema, półświatek i ci, którym brakuje własnego ogniska”. Mimo to coraz więcej ludzi świętowało w lokalach. W popularnej warszawskiej Adrii w 1929 roku zainaugurowano podziemną salę taneczną na 1500 osób. Miała dwa bary oraz absolutną nowinkę – obrotowy parkiet.
Stanisław Gieżyński fot. Be&W, Forum, Shutterstock.com
Więcej we "Wróżce" 1/2012
* W przebraniu bogini Diany przyszła Madame de Pompadour (fot. w środku) skradła podczas balu serce Ludwika XV.
* Tysiące wiedeńczyków (fot. z prawej) ćwiczy kroki i układy, aby bawić się na jednym z trzystu balów w austriackiej stolicy.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.