Dziewica forever??

To wiano trzymały dla tego jedynego. Ale wielka miłość je ominęła. Teraz mówią: „Mężczyźni? Skupiłam się na ważniejszych sprawach”. Według psychologów to tylko przykrywka poważniejszych problemów.

Dziewica forever??
Renata, 48 lat, rzadko wychodzi z domu. Odkąd urodził się nowy miot szczeniaków, stara się nie narażać na kontakt z bakteriami. Zgodziła się na spotkanie w lecznicy weterynaryjnej. „Bo tam jest aseptycznie”. Rozmawiamy w wyłożonej kafelkami poczekalni. Za drzwiami „nadworny” weterynarz ogląda ósemkę piesków wymagającej rasy i ich matkę. – Jak tak na mnie patrzysz, nie powiedziałabyś, że jestem dziewicą, co? – puszcza oko.

Cnota, która przeszkadza

Zmęczona, ale wciąż ładna, wygląda na 10 lat mniej. Pewnie przez energię i otwartość, którą zjednuje sobie ludzi. – Dzisiaj jestem nieumalowana, ale jak zrobię oko i nałożę róż, nadal się za mną oglądają na ulicy – uśmiecha się szeroko. Kiedy ostatnio się umalowała? Nie pamięta. Teraz dzieli życie między weterynarza a trzy domy z wybiegami dla psów. Żyje od kroplówki do kroplówki, od porodu do porodu. Od kiedy choroba zakaźna wykończyła trzy mioty, czuwa przy każdej suce. – Mam! Zrobiłam się na bóstwo na 15-lecie wydawnictwa, jakieś trzy lata temu – oblicza.

Mężczyźni? Ten etap ma za sobą. Jako nastolatka, najładniejsza i najzdolniejsza we wsi pod Tarnowem, wiano trzymała dla księcia z miasta. Potem, na studiach, czekała na tego jedynego. Marek, z którym poznał ją animator grupy oazowej, wstąpił do seminarium i nigdy nawet jej nie pocałował. A potem była zbyt zajęta poznawaniem nauk Świadków Jehowy i głoszeniem nowiny.

reklama

W Anglii, gdzie przez dwa lata pracowała w tamtejszym zborze, też nie było czasu na amory. Czytała, pracowała i dużo się modliła. Wróciła z nawykami mniszki i kontaktami, które pozwoliły jej rozkręcić wydawnictwo, zajmujące się tłumaczeniem anglojęzycznych podręczników. Przez następne 10 lat dorobiła się sporej fortuny i opinii jednej z najlepszych w branży. Ale z facetami szło jej jak po grudzie.

– Trafiłam na rynek wtórny – panowie w moim wieku byli już albo szczęśliwie żonaci, albo rozwiedzeni. Szukali niezobowiązującego seksu, czyli wygodnego życia. A mnie się marzyła miłość i rodzina – opowiada. Jeden nawet się jej podobał, ale kiedy na pierwszej randce wsadził jej rękę pod spódnicę, trzasnęła go w twarz i oblała winem. Inny – „romantyk” – na drugiej randce wyznał, że „lubi trójkąty”. Trzeci – katolik – kiedy zwierzyła się z dziewictwa, ryknął śmiechem i zapytał, czy wałek kuchenny nie rozprawił się z problemem.

Przestała szukać, ale po czterdziestce „złapała ją wielka chcica”. – Wiem, że to nie jest najelegantsze określenie, ale tak się właśnie czułam. Każdy facet powodował, że trzęsły mi się uda. Flirtowałam z kim popadnie, a najbardziej kręcili mnie robotnicy na budowie mojego drugiego domu. Kiedy hydraulik wsadził mi rękę pod bluzkę i zaczął obmacywać, prawie zemdlałam. W rozkutej łazience przeżyłam orgazm stulecia, nawet nie zdejmując majtek. Po tym ekscesie wyhamowałam. Przestraszyłam się samej siebie – wspomina Renata.

Narzuciła sobie pokutę i postanowiła być sama. Pracownice pamiętają ją z tego okresu jako bardzo smutną. Wychudła, ubrana na czarno, przypominała własny cień. Była w depresji. – To był ciężki czas pytań o sens. Wreszcie uznałam, że jeśli tyle lat radziłam sobie bez chłopa, resztę życia mogę spędzić w czystości. Tym bardziej, że wtedy dostałam moją pierwszą sunię i odkryłam fascynujący świat psów – zwierza się Renata.

Stado psów zamiast faceta

Pięć lat temu zbudowała trzecią hodowlę i przestała kontrolować rozród. – Kiedy zobaczyłam, jakim cudem są narodziny, zrozumiałam, dlaczego Kościół zabrania tabletek antykoncepcyjnych. Wszelka ingerencja w kwestie doboru naturalnego to zło. Dlatego przestałam bawić się w Boga i narzucać psom i sukom, z kim mają się łączyć. Wszystkie żyją w szczęśliwym stadzie i mają dzieci ze swoją drugą połową. Bo one, tak jak ludzie, się w sobie zakochują i chcą wychowywać owoc swojej miłości – mówi z pasją w oczach.

Nie chce słuchać, że jej psy chorują, bo krzyżują się w ramach tej samej rodziny. Ani że przesadza z ich ilością, a tysiące, które wydaje na hodowlę, mogłyby zasilić wydawnictwo.

– Kiedy przyprowadziłam do niej psycholog, nakrzyczała, że tamta naopowiadała jej bzdur – mówi Wanda, najlepsza koleżanka Renaty jeszcze z czasów studiów. – A terapeutka powiedziała jej tylko, że traci kontrolę nie tylko nad hodowlą, ale nad swoim życiem. A to, na co pozwala swoim psom, może być próbą rekompensaty – dania im tego, czego sama nie dostała. Psycholog była gotowa pracować z nią nadal, obiecywała, że po kilku miesiącach, może roku, Renia otworzy się na świat, a przede wszystkim na własne potrzeby. Ale ona tylko pogoniła nas do stu diabłów. Potem przez miesiąc nie chciała ze mną rozmawiać, bo zrobiłam z niej wariatkę. Przestałam więc walczyć – podsumowuje całą historię Wanda.

Renata nie widzi problemu: – Ja po prostu wyrosłam z seksu. A może nigdy nie miałam takich potrzeb? Może jestem czwartą płcią? – uśmiecha się zalotnie.

Źródło: Wróżka nr 12/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl