Strona 2 z 2
Moralny niepokój i duży spokój
– Ona zagra, jej wzrok może zabić – powiedział Wajda, kiedy zobaczył Jandę na zdjęciach próbnych do „Człowieka z marmuru”. – To najzdolniejszy chłopiec, z jakim się zetknąłem od czasów Zbyszka Cybulskiego.
I Janda stała się drapieżną Agnieszką z filmu i za namową Wajdy, który został jej nowym mentorem, nie przyjmowała ról, które mogłyby zburzyć ten wizerunek. Cała Polska uwierzyła, że Janda jest wojującą chłopczycą nie tylko na ekranie, ale również w życiu. Nawet Wajda. Kiedy trzy lata po premierze, przygotowując kolejny film, odwiedził dom Seweryna i Jandy, na widok aktorki, bawiącej się na podłodze z córeczką Marysią, przeżył szok: „Krysia jest kobietą! Że też wcześniej nie przyszło mi to do głowy!”.
Kobietę odkrył w niej operator Edward Kłosiński. Zakochał się w niej na planie „Człowieka z marmuru”. Powtarzał: „Wchodzisz – blask, za tobą ciemność” i w efekcie – jak mówi Janda – „ją sobie wychodził”. Ich związku nie popierał Wajda. A kiedy nie udało mu się wytłumaczyć Kłosińskiemu, że nieodpowiednio ulokował uczucia, powiedział Jandzie: „Jeśli zrobisz Edwardowi krzywdę, zabiję cię”.
Przez 27 lat tworzyli rodzinę, która może być wzorem w filmowym światku. Żadnych skoków w bok, tylko miłość, bezgraniczne zaufanie i wspólne śniadanie – zawsze o 7.30. W roku 1990 na świat przyszedł ich pierwszy syn Adam, rok później drugi – Jędrzej. – Tym związkiem urządziłam sobie życie. On mi imponuje i zachwyca. A przede wszystkim nigdy mnie nie zawiódł – opowiada aktorka.
reklama
Kłosiński ustawił wszystko tak, że liczyła się przede wszystkim Krystyna. Kiedy dzwoniła do niego na plan, zawsze przerywał zdjęcia, żeby jej wysłuchać. Kiedy nocą po spektaklu wracała do Milanówka, deszcz czy mróz, zawsze czekał, żeby otworzyć jej bramę. Doradzał w kwestiach zawodowych i sprowadzał na ziemię, ale zawsze stał za nią murem. Tak jak wtedy, kiedy siedem lat temu w atmosferze skandalu odeszła z Teatru Powszechnego, by założyć własny Teatr Polonia. Wiedział, że ona musi cały czas coś robić. I to po swojemu. A wszystko to sprawka Marsa, który w jej horoskopie przebywa w znaku Wodnika, tworząc – podobnie jak Słońce – konfiguracje z Plutonem, Saturnem i Neptunem.
Kiedy więc w jej domu coś całe noce skrzypiało i wyło, nie mogąc doczekać się księdza, sama wzięła ponoć do ręki krucyfiks i kropidło, i przepędziła duchy. A gdy zabrakło funduszy na widownię w jej teatrze, zorganizowała licytację. Sprzedawała fotele, każdemu, kto chciał: czy był to prałat Jankowski (kupił cztery), czy pies jej przyjaciółki Magdy Umer. Bo mając Księżyc w Koziorożcu i Jowisza w Byku, potrafi być twardą bizneswoman.
Twarda sztuka Janda nie uznaje półśrodków. Sekstyl, jaki w jej horoskopie tworzą Słońce, Saturn i Neptun, nieustannie popycha ją do działania. Dlatego też w polskim aktorskim światku uchodzi za stachanowca. Jej mąż nazywał ją kobietą z turbodoładowaniem. W ciągu 30 lat stworzyła ponad 200 ról. Średnio gra w 300 przedstawieniach rocznie. 30 x 300 – z trudem wytrzymuje to matematyka, a co dopiero człowiek.
Niedawno stwierdzono u niej trzy przepukliny kręgosłupa, które grożą niedowładem nóg. – Kwalifikuję się do operacji – żaliła się niedawno dziennikarzom. Zaznaczyła, że powinna poddać się dwóm zabiegom. Uniknąć ich mogłaby tylko, systematycznie ćwicząc. Na razie z braku czasu stosuje „terapię Jandy”, czyli pracuje bez opamiętania. Mówi, że tego wymaga dobro teatru. Dodajmy – jej teatru, bo nie chodzi tu o poświęcenie dla sztuki, ale o biznes.
Tajemnicą Poliszynela jest, że kilka lat temu, kiedy grała w Teatrze Powszechnym, potrafiła nie pojawiać się w pracy przez tydzień, bo… zdechł jej pies. Od kiedy prowadzi Teatr Polonia, to nie do pomyślenia. Nawet gdy miała półpasiec, wieczorami z wenflonami w ręce wymykała się ze szpitala i po przedstawieniu wracała na kolejną kroplówkę. Mało tego, grała nawet 5 stycznia 2008 r., w dniu śmierci męża. Już w latach 70. zrozumiała, że tylko dla dziecka jest gotowa poświęcić wszystko. A dziś, kiedy jej córka i synowie są odchowani, jej ukochanym dzieckiem jest Teatr Polonia.
Jak sama twierdzi, jej kariera dzieli się na 11-letnie cykle. Najpierw przez 11 lat była bardzo młoda, potem przez kolejne 11 lat odnosiła sukcesy, 11 lat krzepła jako aktorka, a teraz weszła w 11-letni okres schyłku. Tak, tak, schyłku. Bo aktorka coraz częściej i głośniej wspomina o emeryturze. Inna sprawa, że ani koledzy po fachu, ani publiczność nie traktują tego poważnie. Bo co innego ślepo kochać, a co innego wierzyć.
Piotr Piotrowski, Jolka Madziarfot. Metaluna
ALE NUMER!Krystyna Janda jest numerologiczną Jedenastką. To jedna z liczb mistrzowskich. Osoby o takich wibracjach to tzw. stare dusze, które wybijają się ponad przeciętność. Jedenastka to dwie Jedynki – czyli siła i indywidualność razy dwa. Krystynie liczba ta zapewnia ogromną charyzmę i silną osobowość. Jej umysł jest niespokojny, wciąż pracuje na najwyższych obrotach i jest niezwykle twórczy. Krystyna nie tylko tryska pomysłami, ale ma także odwagę je realizować.
Mierzy wysoko, a jako mistrzowska Jedenastka potrafi przekonać do swoich planów innych i sprawić, że pójdą za nią jak w ogień. Z miejsca zdobywa zaufanie, sympatię i szacunek. Żyje w świecie idei, więc pieniądze i sprawy materialne nie spędzają jej snu z powiek. Mimo to ma do nich niesamowite szczęście. Dzięki rozwiniętej intuicji decyzje podejmuje szybko i – co najważniejsze – trafnie.
Mistrzowskim Jedenastkom łatwiej niż innym osiągnąć uznanie i sławę. Dla nich są jednak tylko środkiem do celu, jakim jest służenie innym. Krystyna jest osobą silnie empatyczną, otwartą na potrzeby ludzi, głęboko przeżywa czyjąś krzywdę i niesprawiedliwość, współczuje i chętnie niesie pomoc. Zdolna jest do ogromnych poświęceń dla innych.
CO JĄ CZEKA? W 2012 roku Krystyna Janda powinna zwolnić tempo. To siódmy rok numerologicznego cyklu, który skłania do spojrzenia w siebie i zajęcia się sobą, a także zadbania o zdrowie. Gwiazda może odkryć dziedziny wiedzy, które całkowicie ją pochłoną. Odczuje większą niż zazwyczaj potrzebę samotności i poszukiwania odpowiedzi na egzystencjalne pytania. Pomysłem na ten rok mogłoby być napisanie autobiografii, ale z jej wydaniem lepiej poczekać do roku następnego, który jak żaden inny sprzyja zyskom. W tym nadchodzącym lepiej jednak pohamować swój entuzjazm, unikać ryzyka i z większą ostrożnością podchodzić do spraw finansowych.
wróżyła Katarzyna Owczarek
dla zalogowanych użytkowników serwisu.