Zaczęło się zwyczajnie: uśmiechnęła się do niego. On uśmiechnął się do niej. I tyle. Jego sylwetka, sposób, w jaki się poruszał, nie zapisały się w jej pamięci. Jedynie ten uśmiech.
Wiele przeszła przez ostatnich kilka lat, odkąd wyszła za mąż. Mimo to nie szukała znaku, wskazówki, co dalej z jej małżeństwem. Było jej z mężem źle, ale bez niego? Nie umiała sobie wyobrazić rozstania. Pobrali się po roku znajomości, bo się kochali. I nagle ten uśmiech na ulicy, jak obietnica… Czego?
– Czy ten nieznajomy pojawił się w moim życiu przypadkiem? – zapytała w czasie pierwszej wizyty u mnie. W jej pytaniu była nieskrywana nadzieja.
– Spotka go pani ponownie – wyczytałam z kart.
– Znowu miniemy się bez słowa? – była dociekliwa.
– To będzie bliższa znajomość. Bliska – poprawiłam się.
– On zmieni… moje życie? – zawahała się.
– Sama pani to zrobi – powiedziałam.
A jednak uczepiła się myśli, że ten nieznajomy wkroczy w jej życie i rozwiąże wszystkie jej problemy. Jakie? Mąż, którego w rozmowie ze mną nazywała P., skutecznie zepchnął ją do roli ślubnej utrzymanki. Tak się czuła. Od jakiegoś czasu ją zdradzał. Chyba. Co ona na to? P. był taki jak zawsze, więc o co miałaby mieć pretensje? Może o rutynę w ich życiu? Nie lubiła o tym rozmawiać. Od kiedy rozdzielili sypialnie pod pretekstem, że chodzą spać o różnych porach, napięcie zostało rozładowane.
Niedługo po jej wizycie u mnie P. poprosił żonę, żeby towarzyszyła mu na służbowym przyjęciu.
– Bądź miła, a nie jak zwykle – dodał.
– To co mam robić? – zapytała prowokacyjnie.
– Rozmawiaj, udawaj zainteresowanie, a przynajmniej się uśmiechaj – wyrecytował.
reklama
Od razu dostrzegła nieznajomego wśród gości. Uśmiechnęła się, on także. Stanęli obok siebie z kieliszkami w dłoniach. Nikt nie zwrócił uwagi, kiedy wyszli z przyjęcia. Wróciła nad ranem. P. czekał na nią. Wypalił chyba paczkę papierosów. Nie był wściekły, tylko zdumiony. Chciał porozmawiać, ale zobaczył w jej oczach, że podjęła decyzję.
– Kobiety często mylą namiętność z miłością – rzucił niby żartem jakiś czas potem.
– Wiesz to z własnego doświadczenia? – zapytała hardo.
– Oglądałem taki film. Nie pamiętam tytułu – wycofał się.
Nigdy jej o tę noc nie zapytał. Ona zachowywała się w domu jak dawniej. Z A., tak nazywała swojego kochanka, spotykali się, gdy P. wyjeżdżał, a synka zabierała do siebie jej matka. A. był w łóżku czuły i namiętny. Dotąd nie spotkała mężczyzny, który umiałby to tak łączyć. Była z nim bliżej niż kiedykolwiek z P. Rozbudził w niej pożądanie i namiętność, której się zawsze wstydziła. Całą sobą poczuła, że żyje.
Nie, nie miała wyrzutów sumienia, że kradnie czas swojego dziecka. Ani że zdradza męża. Dzięki A. stała się kobietą świadomą i silną, która dla siebie i syna będzie gotowa wywrócić dotychczasowe życie do góry nogami. Miała tylko jeden problem. A. pozostawał tajemnicą, niewiele o nim wiedziała. To ją niepokoiło.
– On mnie nie kocha – powiedziała, gdy zjawiła się u mnie po kilku miesiącach. – Wiem, że gdzieś jest kobieta jego życia. To jej powie: „Wiesz, chyba się w tobie zakochałem”. A ja się tego nigdy nie doczekam. W końcu mnie zostawi…
– Ale pani też go nie kocha – wtrąciłam.
Zaskoczyły ją moje słowa. Długo wpatrywała się w karty.
– I co będzie dalej? – zapytała.
– To pani go zostawi – powiedziałam.
Któregoś wieczoru, gdy pożegnali się z A. na parkingu, pojechała za nim. Zaparkował przed restauracją. Przyszło jej wtedy na myśl, że nigdzie razem nie wychodzili… bo nikt o nich nie mógł wiedzieć. Weszła do środka. Zobaczyła go z kobietą. Trochę podobną do niej. I ten jego uśmiech… Bardzo to przeżyła. Jak zdradę. Ale nie było dramatycznego zrywania. Ot, zmieniła numer komórki. Zrozumiał.
Teraz czekało ją najtrudniejsze – powrót do rzeczywistości. Na szczęście okazało się, że zatracenie w namiętności nie jest jej najważniejszym życiowym wyborem. Była gotowa odejść od męża, zacząć wszystko od nowa, na swoich warunkach. Ostatni raz spotkałyśmy się jesienią ubiegłego roku. Mieszkała z synem blisko mnie. Założyła własną firmę. Wiele się nauczyła przez lata, obserwując z boku interesy męża.
– Mam dziś randkę – powiedziała tajemniczo. Nie dodała, że z… P., że niedawno spotkała byłego męża u znajomych i zanim ktokolwiek się zorientował, wyszli razem z przyjęcia. Uznała, że pewnie o tym wiem.
Anna Złotowskafot. shutterstock
dla zalogowanych użytkowników serwisu.