Strona 3 z 3
Poznam pana bez zobowiązań
Krystyna, zdeklarowana seksturystka, bez „gumy” nie daje się nawet dotknąć. – Widziałam za dużo zarażonych kobiet, żeby iść na żywioł. Trudno wymagać od chłopaka zaświadczenia o stanie zdrowia, bo może być przecież podrobione, ale prezerwatywa to absolutne minimum. Unikam też stosunków oralnych, bo nie wiadomo, co można złapać przez ślinę – przyznaje. Z prezerwatywy nie zrezygnowała nawet z chłopakiem, który przyniósł jej negatywny wynik testu na HIV.
Dla 42-letniej Magdy, księgowej spod Łodzi, seks bez zabezpieczenia to jak zaproszenie do grobu. Uważa, że świadoma kobieta, czytająca prasę, nie może nie wiedzieć, jak zaraża się HIV-em, chlamydią i odpowiedzialnym za raka szyjki macicy wirusem HPV. A jeszcze z cudzoziemcami? W życiu!
Magda, seksturystka krajowa, w ogóle nie wyobraża sobie stosunku z mężczyzną innej rasy, narodowości, z regionu o wysokich wskaźnikach zachorowań. – Daleko mi do świętości. Uprawiam seks z ludźmi poznanymi w internecie, ale zachowuję higienę – dodaje.
Na co dzień zapracowana matka i była żona, kontrolowana przez wierzącą matkę i rodzinę byłego męża, raz na kilka tygodni wyskakuje z ról społecznych podczas spotkania w hotelu z mężczyzną poznanym w sieci. Nie chce wiązać się na stałe, póki dzieci nie wyfruną z i tak ciasnego gniazda, a romans z żonatym jest – jak mówi – poniżej jej godności.
reklama
Na seksspotkanie zdecydowała się rok temu. Hormony buzowały, a masturbacja przestała jej wystarczać. – Chodziłam sfrustrowana i zła. Bałam się, że w końcu rzucę się na kolegę z pracy – opowiada. W krytycznym momencie wstukała w internet: „Poznam pana bez zobowiązań”. I aż zamarła z wrażenia.
– Myślałam, że przekieruje mnie na stronę porno, która zawirusuje mi komputer. Wyświetliło się kilkadziesiąt stron typu: „darmowe randki”, „dyskretnie w mieście X” czy „anonse towarzyskie”, na których ogłaszali się ludzie, tacy jak ja – wykształceni, kulturalni, którym zależało przede wszystkim na dyskrecji – mówi Magda.
Bała się, ale ten strach jeszcze bardziej ją nakręcał. – Byłam w takiej desperacji, że opuściły mnie wszelkie obawy sztywnej pani z księgowości. Z „37-latkiem z poczuciem humoru, poszukującym kobiety 18–45 lat, bez sponsoringu” umówiła się w Łodzi, po południu, w centrum handlowym. Raz, że trochę się bała, dwa, że nie była pewna, czy chodziło mu o kogoś takiego, jak ona.
– Nie czarujmy się – nie mam talii osy i wyglądu Demi Moore – tłumaczy Magda, która w nieśmiertelnym koku i garsonce wygląda raczej jak przełożona pensji niż głodna wrażeń kocica. Dla Łukasza, prawnika z drogim zegarkiem i modnymi oprawkami, była jednak strzałem w dziesiątkę. Co prawda, nie najmilej było usłyszeć, że „kręci go seks z nudną urzędniczką”, ale to, co robili potem w hotelowym pokoju, zrekompensowało wszystko.
Gorzej było po fakcie. – Myślałam, że ludzie w pociągu wiedzą, co zrobiłam. Że na twarzy mam wypisane „puszczalska”. A kiedy potem Łukasz przysłał mi mail z podziękowaniem za „upojne spotkanie”, odwróciłam stojącą na biurku fotografię babci. Nie chciałam, żeby na mnie patrzyła – przyznaje Magda.
Według profesora Izdebskiego wiele Polek decydujących się na kontakty seksualne z osobą poznaną w internecie ma wyrzuty sumienia. Nie na tyle jednak silne, by zrezygnować ze spotkań. – Moje badania z 2010 roku „Seks a internet” pokazują, że 380 tysięcy Polaków uprawiało seks z osobą poznaną w internecie, w tym około 125 tysięcy Polek (27 procent). Aż 14 procent z nas szuka tam anonsów seksualnych.
Kółko zdesperowanych gospodyń Od tamtego pierwszego razu Magda umawia się z Łukaszem raz na miesiąc, kiedy tylko uda jej się znaleźć pretekst do wizyty w Łodzi. A kiedy weekend z pretekstem przypada na wyjazd służbowy Łukasza, szybko znajduje zastępstwo. Na tym samym forum, bo jeszcze się na nim nie zawiodła.
Czy się boi? Głównie tego, że dzieci odkryją, jakie strony odwiedzała. Dlatego na seks umawia się tylko przez służbowy laptop z danymi klientów, do którego nie wolno im się nawet zbliżać. Samych „znajomości” już mniej. Zawsze spotyka się w kawiarniach w galerii handlowej i, jak ma wątpliwości, po prostu nie podchodzi do stolika. Wierzy, że psychopatę można poznać po oczach. – Poza tym na forum „dziewczyny” ostrzegają się przed zboczeńcami. Środowisko eliminuje ich raz-dwa – tłumaczy.
„Środowisko” to koleżanki z forum na temat seksu bez zobowiązań, jej nieformalna, czteroosobowa grupa wsparcia, z którą spotyka się na czacie. Choć nie znają swoich prawdziwych nazwisk, Magda wie, że są takie same jak ona: wykształcone, kulturalne, dzieciate i… niekoniecznie wielkiej urody.
– To nasze kółko zdesperowanych gospodyń domowych uświadomiło mi, że nie jestem nienormalna – mówi Magda. – Wiele kobiet zaspokaja swoje potrzeby poza związkiem. I nie ma w tym nic niewłaściwego.
Karolina Kowalska
Fot. Shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.