Historie z happy endem

Jakie wykształcenie mają profesjonalne wróżki? Ella Selena, a prywatnie po prostu Ela, oprócz dwuletniej szkoły parapsychologii w Poznaniu, nie chodziła do magicznych szkół. Gdy kończyła liceum, nikt nie słyszał o Hogwarcie. Marzyła o psychologii, ale rodzice wierzyli tylko w konkretne zawody. Namówili ją na akademię rolniczą.

– Skończyłam zootechnikę – mówi. – Mogłam być dyrektorem PGR-u. Wtedy to było lukratywne zajęcie. Mama chciała, żeby mi w życiu nie brakowało pieniędzy. Ale ja nie mogłabym tego robić. Ani jednego dnia nie przepracowałam w zawodzie. Okazało się jednak, że mam żyłkę do interesów. Najpierw założyłam pracownię krawiecką, potem prowadziłam sklep z częściami samochodowymi. I jedno, i drugie świetnie mi szło.

Ella Selena, a prywatnie po prostu ElaCzy ten blondyn mnie kocha?

Śmieję się, bo Ela ze swoim wróżbiarskim dorobkiem jakoś mi nie pasuje do pani, która zamawia w hurtowni paski rozrządu czy klocki hamulcowe. Ona przecież ma talent do ludzi. Otwiera ich jak powieść Jane Austen. Niby toczy się leniwie, ale gdzieś pod skórą drgają emocje. Miłość. Nienawiść. Rozpacz. Nadzieja. Ludzie ciągną do niej niczym paparazzi do celebrytki. Wzbudza zaufanie. Patrzysz i wiesz, że ktoś taki nie może cię skrzywdzić.

– Chcą wiedzieć, co będzie z miłością, pieniędzmi i zdrowiem. Osamotnieni, niepewni, czasem na skraju wytrzymałości, nieszczęśliwie zakochani – Ela uśmiecha się ciepło. – Ale zawsze szukają jednego: nadziei. A co, jeśli w kartach widać tylko same klęski?

– Nie. – Ela kręci głową. – To się nie zdarza. Zawsze jest jakaś lepsza droga, światełko w tunelu. Los się odmienia. Umiem to zobaczyć i z radością mówię swoim klientom: „Poczekaj jeszcze kilka miesięcy, załóż mały biznes, wyjedź za granicę, otwórz się na ludzi”. Działa. Karty prowadziły Elę od dzieciństwa. Babcia Zofia wróżyła z kart klasycznych. Stawiała kabałę perską albo – jak nazywają ją niektórzy – rozkład cygański. I pewnie słusznie tak mówią, bo babcia Eli jako mała dziewczynka biegała do taborów cygańskich podpatrywać, jak Cyganki wróżą z kart. Okazało się, że miała do tego dryg.

reklama

– Gdy byłam nastolatką, to nieustannie ją męczyłam, żeby mi powiedziała, jak mi pójdzie na klasówce, czy podobam się temu blondynowi z VI a – śmieje się Ela. – Babcia czasem już miała dość i mówiła, że karty są zmęczone. Ale wszystko, co wyczytywała, zawsze się sprawdzało. Ela też chciała wróżyć. Zgłębiała astrologię, poznała runy. W ręce wpadła jej książka Barbary Antonowicz-Wlazińskiej „Vademecum tarota”. Pojechała na warsztaty prowadzone przez autorkę. Tam poznała kobiety, które tak jak ona chciały rozwijać się dzięki tarotowi. Pewnego razu zadzwoniła do niej jedna z uczestniczek warsztatów, Dorotka. Przejęta mówi, że miała sen. Że ona, Ela, była w telewizji i wróżyła dużymi, błyszczącymi kartami.

– Jakie były piękne – zachwycała się Dorotka. – Nigdy takich nie widziałam! Ela nie miała pojęcia, co to mogło znaczyć. Telewizja? Wielkie błyszczące karty? Rok później wszystko było już jasne. Dostała propozycję z Ezo TV, gdzie zaczęła na żywo stawiać karty widzom. A karty? Sama je wymyśliła.

To, co dla nas jest tylko talią karcianych obrazków, Elli Selenie układa się w przyszłe zdarzenia. Kłopoty w pracy, spadek, nowa miłość? Ona już wie, co nas czeka. I pociesza, że zawsze jest światełko w tunelu.

Karty psychologiczne wymyslone przez Ellę Selenę40 świeczek i tarot

– To rodzaj kart psychologicznych – wyjaśnia. – Nie tak skomplikowanych jak tarot (chociaż niektórzy nazywają je tarotem XXI wieku), bardziej klarownych. Do każdego wymyślonego przeze mnie hasła starałam się stworzyć odpowiedni rysunek. Na przykład kartę „Nowe możliwości” zilustrowałam drzwiami otwartymi na oścież, kartę „Modlitwa” – złożonymi dłońmi na niebieskim tle (karta oznacza wyjście z trudności, choroby, ochronę sił wyższych), a moją ulubioną, „Niegrzeczną dziewczynkę” – kobietą w czerwonej sukience, idącą beztrosko, a obok niej fruwają motyle i pegazy. To pani świadoma siebie, która ma poczucie siły, własnej wartości i wszystkie decyzje podejmuje sama. To właśnie ta karta sprawiła, że Ela porzuciła paski rozrządu.

Gdy zdmuchnęła na torcie 40 świeczek, poczuła, że popełniła błąd, słuchając rodziców. Powinna była pójść na psychologię, bo chociaż nie zaznała w życiu biedy, to zabrakło jej czegoś najważniejszego: siebie samej. – Chcę pomagać ludziom – zdecydowała. – Mam doświadczenie, wiedzę, intuicję. I założyła firmę wróżbiarską. Na początku trochę się obawiała tego, jak przyjmą to znajomi, sąsiedzi.

Jednak nikt w Świebodzinie nie powiedział złego słowa. Wręcz przeciwnie. Zrobiła się popularna. „Gazeta Lubuska” zaproponowała cotygodniowe pisanie horoskopu dla czytelników. I magicznych opowiadań. Jako zawodowa wróżka tworzy coraz to nowe talie kart.

– One przychodzą do mnie nagle – mówi. – To rodzaj olśnienia. Tak jak pierwsza talia, którą nazwałam kartami Elli Seleny. Pracowałam nad nią razem z mężem, grafikiem. Przez prawie dwa lata siedzieliśmy przy komputerze, dopieszczając każdy szczegół. A potem stworzyła jeszcze trzy kolejne: Anioły Brązowe, karty inspirowane horoskopem celtyckim i wreszcie Anioły Kwiatowe.  Brzmi naiwnie? Proszę Elę, żeby pokazała mi pierwszą talię. Chcę ją przetestować. Zadaję w myślach pytanie. Wyciągam kartę. Wszystko się zgadza. Potem jeszcze trzy kolejne. Za każdym razem karty dają właściwą odpowiedź.

Źródło: Wróżka nr 9/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl